Wczoraj (piątek, 2.05.2014) w Ukrainie miały miejsce trzy ekstraordynarne wydarzenia:
1. W końcu Ukraina zaczęła normalnie "rozmawiać" z uzbrojonymi bandytami, a w ich paszporty zagląda dopiero w morgach (trupiarniach).
2. W Odessie pokazano ruskim i prorosyjskim bandytom gdzie ich miejsce.
3. Na program "Shuster Live" przyjechali przedstawiciele 8-mej Sotni Rezerwistów Afganistana i ogłosili swoje wymagania w stosunku do "liderów" prezydenckiej rywalizacji.
O pierwszych dwóch wydarzeniach, każdy gamoń napisze (nawet GIZ .....), ale o tym trzecim przeczytacie tylko u mnie.
Szuster musiał wiedzieć o ich przybyciu, gdyż wszystko było dobrze przygotowane i skoordynowane.
Program zaczyna się zawsze o tej samej godzinie, ale "Afgańcy" podjechali demonstratywnie na bojowym wozie piechoty, który przyprowadził za sobą kolumnę luksusowych samochodów (sic!), dopiero po tym, jak do studia przybył spóźniony Witalij Kliczko i wygłosił "dramatyczne" przemówienie w stylu Julii Tymoszenko.
Przesłanie tego przemówienia było bardzo proste i powtarzane przez tego polityka od dnia, w którym poparł on Poroszenkę w gonitwie do fotela prezydenta Ukrainy:
"Wybory powinny odbyć się w jednym turze, a więc wszyscy "demokratyczni" kandydaci powinni poprzeć Pietra Poroszenko, gdyż ten kandydat ma największe poparcie społeczeństwa".
Po nim oddali głos "Afgańcom", którzy zebrali się przed budynkiem, z którego emitowali ten program. Ich reprezentant mówił bardzo krótko i w imperatywnym tonie:
"Ma być jeden kandydat od demokratycznych sił, bo jak nie, to ..."
Już myślałem, że nigdy nie dowiemy się co nam grozi od tej Sotni, gdyż przełączono się dyplomatycznie na reklamę, ale ... była jeszcze druga część programu – po przerwie na wiadomości.
W drugiej części programu brali udział kandydaci na urząd prezydenta. W studiu pojawili się też przedstawiciele Sotni, ale w ich imieniu zabierał głos mężczyzna w cywilnym ubraniu (reszta była w formie kamuflażowej, a młoda kobieta była ubrana w charakterystyczny strój kobiet-snajperów działających w Czeczeni).
Ta druga część programu była poświęcona wyborom prezydenta, a więc wzięli w niej udział kandydaci na urząd prezydenta (czworo) i 8-ma Sotnia.
Fakt, wszyscy kandydaci powtarzali tą samą mantrę o niezbędności przeprowadzenia wyborów prezydenta, argu mentując to tym, że w ten sposób Ukraina otrzyma legalną władzę, którą wyznają wszyscy, co jest oczywistą nieprawdą, gdyż Rosja i jej poplecznicy nigdy nie uznają tych wyborów (i jak to nie przykro mówić – niestety będą mieli rację!), ale to co powiedział przedstawiciel 8-mej Sotni przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.
Spokojnie, bez żadnych zewnętrznych emocji poinformował, że 4 maja ma się odbyć spotkanie dwóch kandydatów na urząd prezydenta, tj. Poroszenko i Tymoszenko. Oni jeszce o tym nie wiedzą, ale ja ich w tej chwili informuję, że oni spotykają się o godzinie 12:00 w hotelu "Hyatt".
Na przytomne pytanie Olega Laszko:
Dlaczego wy nie zorganizowaliście im spotkania na Majdanie? - odpowiedź była więcej niż idiotyczna:
Bo w tym hotelu jest najlepszy system antypodsłuchowy!!!
To po co był Majdan? Po to, żeby teraz kandydaci do najwyższych urzędów w państwie kombinowali przy zamkniętych drzwiach?
Do czego to prowadzi najlepiej się przekonać na przykładzie Partii "Udar", w której pierwsze skrzypce gra ... nie, nie Witalij Kliczko, jak się to nam przedstawia. W tej partii pierwsze skrzypce gra Sekretarz Generalny, niejaki Kowalczuk.
Szefa największej jednostki organizacyjnej w tej partii (Iwanofrankowskiej), który spędził na Majdanie pełne cztery miesiące (odpowiadał tam za organizację działalności Soten od Partii "Udar") i był na pierwszych liniach frontu walki z reżymem Janukowicza, udalili z Partii i nie wpuścili na zjazd Partii z jednego powodu – on zwrócił się do Witalija Kliczko z jednym pytaniem:
"Nasza partia miała nie brać udziału w walce o miejsca w administracji rządowej w całym kraju, a okazuje się, że otrzymuje swoje kwotowe przydziały, które zajmują nie członkowie partii, a przedstawiciele oligarchicznych grup. Dlaczego tak się dzieje i kto za to odpowiada?"
Dzięki temu, że tego działacza wydalono z partii, mogliśmy dowiedzieć się o pewnym kuriozum:
Po zwycięstwie nad janukowiczem, Witalij Kliczko nie zdobył się na to, żeby przyjść do namiotów, w których czery miesiące żyły Sotnie od jego partii i nie podziękował ludziom za ich ofiarność.
Walka o władzę była dla niego ważniejsza, niż spotkanie z tymi, którzy odkryli takiemu jak on, drzwi do salonów władzy.
Cdn.
Inne tematy w dziale Polityka