Wyzwano mnie do tablicy:
Niech pan poczyta komentarze pod notkami o Ukrainie, niech pan wejdzie na blog Waldemara, polecam.
Jezeli to sa nasi bracia, to z pewnoscia z Kainowym znamieniem.
Proponuje prosty test, zapytac tych "znawcow historii" o stosunek do rzezi wolynskiej, odpowiedz wiele wyjasni.
Urodziłem się Polsce w granicach 1950 r. Uczono mnie patriotyzmu do takiej właśnie Polski.
Moim autorytetem moralnym był brat mojej mamy, warszawiak, który ożenił się na Śniatynce (miasto w Obwodzie Iwanofrankowskim), jaka z całą rodziną była repatriowana do Polski.
Wiele godzin, dni i lat rozmawiałem od duszy z jej ojcem (dla mnie dziadkiem), Janem Staszczukiem, który musiał być w II Rzeczpospolitej bardzo bogatym fermerem, gdyż po przyjeździe do Polski (na Ziemie odzyskane) otrzymał w ramach rekompensaty za pozostawiony tam majątek dom (piękna willa byłego oficera SS), stodołę, chlewnię, komplet maszyn do uprawiania ziemi i zbierania płodów, dom mieszkalny dla tych rodzin, które pracowały na rzecz gospodarstwa tego SS-mana i ... kilkaset hektarów ziemi.
Wiele razy wracaliśmy do kwestii repatriacji i ewentualnej tęsknoty za Śniatyniem. Słowa, które usłyszałem wryły mi się głęboko w pamięć i były tymi ramkami przez które oceniałem wydarzenia związane z Polską, Polskością i patriotyzmem. Cytuję te słowa z pamięci:
Polska nas zdradziła. Najpierw namawiała nas, żebyśmy zamieszkali na tych terytoriach, a gdy przyszło co do czego, to zostaliśmy sam na sam z aborygenami. Uratowaliśmy się tylko dlatego, że bronili nas ci Ukraińcy, którzy u nas pracowali.
Gdy już przyjechaliśmy do Polski w jej granicach powojennych, to najpierw rekompensowano nam to, co zostawiliśmy tam (oczywiście nie w pełnym rozmiarze), a następnie dekretami odbierano nam ziemię na różne potrzeby bez żadnej kompensacji.
Pamiętaj Waldemar! Pilnuj tego co masz, bo jeśli będziesz zaglądać za horyzonty, to nawet nie zorientujesz się, jak zostaniesz czyimś niewolnikiem (jeśli przeżyjesz ten moment!).
Czy on słyszał o tym, co się stało na Wołyniu? Oczywiście, że słyszał. Jaki był jego stosunek do tych wydarzeń? Prozaicznie prosty. Nas, Polaków, posłali na pole minowe, bez żadnych środków do ich rozbrojenia.
Co ciekawe, życie mi się tak ułożyło, że rodzina mojej żony była repatriatami z Iwieńca (70 km do Mińska). Ojciec mojej żony był żołnierzem AK i brał udział w wielu akcjach, jakie miały miejsce na pograniczu puszczy Nalibockiej.
Nie znam nikogo, kto by tak nienawidził czerwonych jak on. Mieszkali w Bolesławcu, ale dotknął ich państwowy reket i musieli przeprowadzić się daleko, daleko od tego miasta.
Któregoś dnia pojechaliśmy z rodzicami na wesele do jego brata. Takie domy, w jakim mieszkał jego brat widziałem tylko na obrazkach. Położony na wzgórzu klasyczny dworek szlachecki ale w amerykańskiej skali (czyli ogromny). Z jednej strony las, a z drugiej widok na piękne jezioro.
Chyba nie chcieli mnie stresować i dlatego nikt mi nie mówił do kogo to wszystko należy, ale gdy zadałem konkretne pytanie, usłyszałem, że to wszystko jego (i ten las, i to jezioro, i te pola dookoła).
Pytałem, czy nie tęsknią do Iwieńca. Odpowiedź była jednoznaczna: NIE!!! Nie chcą nawet wracać do wspomnieniami do tego okresu.
Ale to jeszcze nie jest pełny obraz mojej wiedzy, przez pryzmat której ja patrzę na rzeź wołyńską.
Gdy osiągnąłem odpowiedni wiek, poszedłem na studiować na Politechnice Wrocławskiej. A tam już na mnie czekali wychodźcy ze Lwowa – kwiat inteligencji polskiej.
Miałem okazję z kilkoma z nich pogadać na temat sentymentów po Lwowie. Okazało się, że sentymenty, sentymentami, ale tutaj, we Wrocławiu czuli się bezpieczniej, gdyż nie bali się tego, że ktś im wbije nóż w plecy.
Czy osądzali Ukraińców za to co się stało?
Nie, oni doskonale rozumieli, że Ukraińcy byli tylko narzędziem w rękach dwóch multi morderców – Stalina i Hitlera.
A Polacy byli uprzedzeni o możliwości przeprowadzenia tego mordu i nic nie zrobili, żeby jemu zapobiec. Znali Banderę i jego towarzyszy. Mieli banderę w swoich łapach i wypuścili go na wolność.
Czy będę teraz cytował jakieś źródła historyczne i opisy tych morderstw? Oczywiście, że nie. One byąy tylko rezultatem polskiej głupoty.
Pozwolę sobie zacytować jeden z komentarzy, jakim usiłuje się dowieść, że ja jestem faszytą i nienawidzę Polaków:
Ludobójstwo nie zostało potępione i rozliczone.To nie czystki etniczne,ale ludobójstwo na naszych Rodakach,mieszkających tam od zawsze.
Jak widać, jest w POlsce grupa oszołomów, której wydaje się, kłamstwo powtarzane 1000 razy stanie się prawdą.
Polacy nie mogli mieszkać tam od zawsze, gdyż było tam księstwo galicko-wołyńskie.
Polacy nie mogli mieszkać tam od zawsze, gdyż w okresie międzywojennym Polska prowadziła politykę tworzenia na tym terytorium osad wojskowych.
Jeśli ktoś o tym nie wie, to proponuję przeczytać:
http://archiwumcaw.wp.mil.pl/biuletyn/b28/b28_6.pdf
Gdy się o tym dowiedziałem, wszystko dla mnie było jasne. Tylko my, Polacy, potrafimy drażnić lwa na progu jego pieczery, a gdy już z niej wyszedł, to jeszcze staramy się wsadzić mu słomkę w odbyt i zaglądać w pysk, czy się uśmiecha.
Poczytajcie tą pracę o osadnictwie wojskowym. Może do was idiotów dotrze, że nawet Piłsudski wiedział o tym, że tak zwane kresy, to terytoria konfliktu i posłał tam bohaterskich żołnierzy bez broni i patronów.
Powtarzacie jak mantrę śpiewkę o tym, że nie było Ukrainy i Ukraińców, a z drugiej strony pieprzycie o swojej "miłości" do Ukrainy, mnie zarzucając faszyzm.
Inaczej niż pomiotem nie mogę was nazwać.
W swoim wściekłym ataku na mnie, jako argument przytoczyliście fragment listu-apelu wspaniałego (zapomnianego) pisarza Józefa Łobodowskiego o porozumieniu polsko-ukraińskim z 1932 roku:
Przypomniec im ten uścisk braterski, jakim na dalekiej stacji ukraińskiej połączyły się ramiona Józefa Piłsudskiego i atamana Pelury błogosławioną wiosnę 1920 go roku, a panom z Warszawy, Lwowa i Poznania podarować tom poezyj Tarasa Szewczenki, który w swoim czasie okrzyczany został za nienawistnika i szowinistę, a który osiemdziesiąt lat temu napisał te wielkie słowa: „o tak – to, Lasze, druże – bratie,niesytji ksiondzi, magnati nas poriznili, rozwieli, a mib i Dosi tak żyli.Podaj-że ruku kozakowi i siercie czystiee podaj! – i znowu imieniem Christowim mi onowim nasz tichij raj!”
Minęło ponad 80 lat a wy, banda bezmyślnych idiotów, wcale się nie zmieniliście. Ja tego doświadczam na każdym kroku, gdyż mam wiedzę i umiem myśleć logicznie.
Przyjeżdżacie do Ukrainy i gracie tu rolę "Panów". Przyjeżdżacie do Ukrainy i w waszych oczach widać pogardę dla Ukraińców.
Nic się nie zmieniło.
Czy rzezi wołyńskiej można było uniknąć? Wydaje mi się, że tak. Kto umie kojarzyć fakty, ten sięgnie do historii Stanów Zjednoczonych.
Ziemia należała do plemion indiańskich. Biali organizowali forty wojenne, które pełniły profilaktyczną rolę na zajmowanych terotyriach.
A kto zajmował te terytoria?
Ludzie z bronią w ręku. Każdy nowy dom, to była mała forteca i chociaż wśród białych były straty, to jednak dzisiaj na mapie świata mamy Stany Zjednoczone.
Piłsudzki wiedział, że na kresach grunt Polakom pali się pod nogami i wysłał tam bez broni swoich bohaterów. Jak bydło na rzeź
Czy była rzeź wołyńska? Była, temu nikt nie może zaprzeczyć, tylko, że dla nas to rzeź, a dla Ukraińców narodowo-wyzwoleńcza walka.
A dlaczego zabijali w taki sposób? Ponieważ oni też nie mieli broni palnej.
I co dalej?
Żyć w danych Bogiem granicach, gwarantując sąsiadom nienaruszalność ich granic.
Być silnymi i dobrze uzbrojonymi. Silniejszy zawsze ma rację.
Przestać biadolić i prowokować w Ukraińcach nienawiść do Polaków.
Nie możesz oddać za doznane krzywdy, przestań o nich opowiadać, gdyż w ten sposób dajesz znać o swojej słabości i w końcu dostaniesz po pysku.
P.S.:
Niech łyżką miodu w beczce dziegdziu będzie to, że Ruscy odpłacili Ukraińcom z nawiązką za tą rzeź. Wyzwalać Kijów zaplanowali od południa. Na ten odcinek rzucili jednostki składające się z Ukraińców zgarniętych do Armii Czerwonej na wyzwolonych terytoriach Ukrainy.
W ciągu tygodnia położyli trupem 250 tyś. Ukraińców.
Pamięci ofiar na Wołyniu! Ofiar nieodpowiedzialnej polityki władz polskich.
I jeszcze jedno.
Przyjrzyjcie się fotografii, która ilustruje tą notkę.
Kto tam przy mikrofonie?
Przedstawiciel władzy.
Powierzyłbyś jemu los swojej rodziny?
A kto tam przed nim siedzi?
W zielonych mundurkach następcy tych, co mieli nie dać sobie oderwać guzika od płaszcza.
W czarnych pelerynkach i fioletowych czapeczkach ci, o których pisał Szewczenko w takich słowach: niesytji ksiondzi,
Niczego ta tragedia nie nauczyła Polaków. Wszystko co się dzieje wokół tej tragedii woła o pomstę do nieba.
Polacy, którzy zginęli na Wołyniu w latach 1943-45, przewracają się w grobach.
Inne tematy w dziale Polityka