Niedawno mieliśmy pokolenie JP-2, ale jakoś nam znikło, obecnie w reportażu Jacka Żakowskiego z festiwalu „Woodstock” narodziło się nowe pokolenie „Kolumbów” . Dla tych co nie pamiętają pokolenie Kolumbów, to ludzie urodzeni ok. 1920 r. wychowani w Polsce międzywojennej, bohaterowie znanej powieści Romana Bratnego, którzy wykazali się patriotyzmem i bohaterstwem w walce z niemieckim okupantem. Żakowski pisze, że między pokoleniem 1920 i pokoleniem 1980 jest podobieństwo, oba wychowały się w niepodległej Polsce. Jest to prawda, ale częściowa ponieważ w 1918 r. Polska odzyskała niepodległość po 150 latach zaborów kiedy nie istniał taki podmiot państwowy jak Polska, natomiast między 1945 r 1989 r. istniał, chociaż był to podmiot nie w pełni suwerenny. Inny był więc klimat emocjonalny, w którym wychowywała się młodzież w II Rzeczypospolitej, a inny po 1989 r., w którym tylko zmienił się ustrój i Polska uniezależniła się od ZSRR.
Poza tym Kolumbowie, to pojęcie jednoznaczne dla starszego pokolenia. Żakowski jako człowiek młody może tego nie wie, ale oznacza ono wychowaną w II Rzeczypospolitej w duchu patriotyzmu młodzież, która poniosła największą z możliwych ofiarę krwi. Jak się mają do pokolenia Kolumbów młodzi ludzie zabawiający się przy rockowej muzyce?
Żakowski jest zafascynowany młodą publicznością „Woodstock”, która rzekomo reprezentuje lepsze pokolenie Polaków od pokolenia „Solidarności” nie mówiąc już o niedobitkach PRL. Autor zachwyca się, że młodzież rozmawia z Leszkiem Balcerowiczem, przyjmuje owacją występy Wiesława Ochmana i oklaskuje deklaracje Kamila Durczoka, że kocha Polskę i nigdy by nie wyjechał z kraju. Wspaniale. Ale jest też w tej wielkiej beczce miodu szczypta dziegciu. J. Żakowski pisze, że przeprowadzając rozmowy kwalifikacyjne na dziennikarstwo w Collegium Civitas stwierdza, że kandydaci nie wiedzą co zdarzyło się w 1968 r. i mylą 1980 rok z 1989 rokiem. Zastanówmy się, czy naprawdę muszą wiedzieć?
Mam trochę do czynienia ze studentami i nie uważam, że to najmłodsze pokolenie wychowane w III Rzeczypospolitej było w jakiś sposób lepsze od poprzedników, nie jest też gorsze, jest po prostu inne. A jak inne? To trzeba próbować opisać, a nie tworzyć nowych dziennikarskich mitów w rodzaju pokolenia JP-2 czy nowych Kolumbów. Nowe zjawiska trzeba opisywać nowymi pojęciami, a nie przyklejać stare klisze. Prowadząc zajęcia, rozmawiając ze studentami mam czasem wrażenie zaniku wspólnego kodu kulturowego. Jestem wychowany na słowie pisanym, oni na kulturze obrazkowej telewizji i internetu, interesują się czymś innym, chociaż niekoniecznie mniej wartościowym, są na pewno lepiej przygotowani do współczesnych wymogów rynku pracy i życia w ogóle. Oczywiście nie wszyscy. Umasowienie szkolnictwa wyższego zwiększyło zróżnicowanie. Z grubsza są dwie grupy studentów, tych którzy chcą się na studiach czegoś dowiedzieć i tych, których jest niestety więcej, którzy chcą tylko dostać dyplom, a o to coraz łatwiej. Pewnie jeszcze nie wiedzą, że ta segregacja przedłuży się także na całe ich życie. To nie jest pokolenie nowych Kolumbów, to jest raczej pokolenie nowych europejczyków.
Inne tematy w dziale Polityka