marbo marbo
37
BLOG

PRL w głowie

marbo marbo Polityka Obserwuj notkę 18

Władze PRL, mniej więcej od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku usiłowały kupić sobie przychylność różnych kategorii społecznych stąd nieuzasadnione, rozbudowane przywileje pracownicze.

Wcześniejsze emerytury dla licznych grup zawodowych, których przedstawiciele wcale nie pracują na stanowiskach szkodliwych dla zdrowia np. nauczyciele i nie wymagających sprawności fizycznej to skrajna niesprawiedliwość w stosunku do innych. Prawo do wcześniejszej emerytury powinien mieć górnik pracujący na dole, ale już nie ten, który pracuje na powierzchni. Podobne prawo powinni mieć tancerze i tancerki w balecie i może cześć policjantów, bo w biurze dobrze może pracować sześćdziesięcioletni funkcjonariusz. Jego doświadczenie może być bezcenne.

W latach  osiemdziesiątych i już w III RP rozszerzano te przywileje na inne grupy w obawie przed bezrobociem. W rezultacie w Polsce jest najwięcej najmłodszych emerytów i najmniej pracujących. Hamuje to rozwój kraju i będzie ogromnym obciążeniem dla przyszłych pokoleń. Ale co to obchodzi obecnie Polską rządzących.

Rażącym i niesprawiedliwym przywilejem jest zwolnienie z powszechnego obowiązku podatkowego rolników, którzy płacą jedynie minimalny podatek rolny. Podobnie niesłuszne jest wyłączenie rolników  z powszechnego systemu ubezpieczeń. Obecnie w dodatku każdy właściciel ziemi dostaje dopłaty z Unii. Rolnicy żyją zatem kosztem nie rolników. Pracownicy sektorów poza rolniczych dopłacają do rolników, nawet tych najbogatszych ok. 8 miliardów złotych. KRUS jest korupcjogenny, bowiem z tej formy ubezpieczenia korzysta spora grupa nie rolników.

System ochrony zdrowia to kolejny relikt PRL-u. Ówczesnej władzy wydawało się, przynajmniej tak udawała, że każdy może dostać wszystko za darmo. Oczywiście nie może, bo pojawia się zaraz niedobór, kolejki, korupcja.  Za składkę zdrowotną każdy powinien dostać pewną ilość usług. Np. w szpitalu – operację, ale już usługi „hotelowe” i wyżywienie powinno być płatne. Wizyta w otwartym lecznictwie powinna kosztować sumę symboliczną np. 5 zł. Szpitale powinny być zarządzane jak przedsiębiorstwa i muszą być rentowne.

 Od dwudziestu lat pielęgnujemy reliktowe instytucje jak np. Polską Akademię Nauk, która jest dziedzictwem okresu stalinowskiego. Łączenie wybieralnego pionu korporacyjnego z pionem badawczym instytutami jest dla rozwoju badań czynnikiem hamującym. Obecna „reforma” konserwuje ten układ. Placówki badawcze w naukach humanistycznych powinny być włączone do uniwersytetów, a w naukach przyrodniczych i ścisłych skupione w państwowym  centrum badań naukowych. Akademia może pozostać jako czcigodne zgromadzenie zasłużonych uczonych.

Kolejna fikcja PRL - studia za darmo. Liczba studentów była ograniczana egzaminem wstępnym, a ponieważ odsetek dzieci chłopów i robotników stale się zmniejszał wprowadzono punkty "za dobre pochodzenie". Nie wiele to pomogło i np. na UJ w latach 70-tych odsetek dzieci chłopskch był mniejszy niż przed wojną.

W III RP rozwinęło się płatne wyższe szkolnictwo niepubliczne, w rezultacie na uczelnie państwowe dostają się dzieci z rodzin zamożnych, z dużych miast, które kończą renomowane licea, a w szkołach platnych uczą się dzieci chłopów i robotników. Oto sporawiedliwość społeczna w opinii działaczy SLD i PiS.  

Utrzymywanie tych reliktów to element wszechobecnego w Polsce populizmu, gdzie wszyscy prześcigają się żeby wszystkim zrobić dobrze. Celuje w tym pan prezydent ogłaszając weto do ustaw ograniczających liczbę zawodów uprawniających do wcześniejszej emerytury, chociaż dobrze wie, że za kilka lat może załamać się system emerytalny i wtedy nikt nie dostanie emerytury. Przy okazji ubolewa, że 60% pracujących w Polsce otrzymuje wynagrodzenia poniżej średniej. To jest oczywiście błąd w rozumowaniu, bo każdy student dobrze wie, że średnia nie nadaje się do mierzenia zróżnicowań dochodowych, do tego służy współczynnik Gini’ego. Polska wg tej miary należy do krajów o średniej nierówności dochodów. Gdyby pan prezydent miał ekonomiczną wiedzę, to może by słyszał o tym współczynniku. Tak więc albo pan prezydent nie ma elementarnej wiedzy, albo celowo używa demagogicznego chwytu.

Pan prezydent sprzeciwia się także reformie służby zdrowia i opowiada się za marnotrawnym nieracjonalnie zarządzanym systemem za kolejkami i korupcją.

Niestety wielu naszych polityków ma antykomunizm na ustach, ale w głowie głęboki PRL. Można by jeszczce zrozumieć SLD, ale dla tzw. antykomunistów usprawiedlienia nie ma.

marbo
O mnie marbo

socjalizujący liberał w starszym wieku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka