Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski
57
BLOG

Mroczki lubią popcorn

Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski Polityka Obserwuj notkę 2

Coraz to ważniejsze wydarzenia spływają ze świata: konflikt w Gruzji, negocjacje w sprawie tarczy, złoty medal na igrzyskach, a teraz do tego katastrofa meteorologiczna. Nie wiedząc, który temat ogarnąć, postanowiłem iść w inną stronę, a do notki skłonił mnie artykuł, który dotyczy końca ery popcornu.

Chodząc jeszcze do szkoły podstawowej, podczas wyjścia do teatru, opiekunki przestrzegały przed spożywaniem jakichkolwiek posiłków w trakcie trwania sepktaklu. Podczas wycieczki do kina, niestety już takich restrykcji nie było, co w jakimś stopniu przyczynia się do tego, że seans może zostać okupiony tym, że sąsiad będzie raczył widza chcącego obejrzeć film częstym mlaskaniem, cmokaniem, oblizywaniem palców itp.

Głównym sprawcą tego zjawiska jest popcorn. Czemu ludzie akurat muszą jeść tłusty popcorn w kinie, ciężko wytłumaczyć.  Jedynym argumentem jest widok wielkiej, strzelającej maszyny na widok której, ludzie czują nieodpartą chęć spożycia, w sumie nijakiej w smaku, prażonej kukurydzy.

Nie chcę się wdawać w powód, dla którego kina preferują popcorn. Może dlatego, że trudno byłoby wcisnąć klientowi np. chipsy czy paluszki za 20zł. Łatwiej zrobić to z popcornem, wprawdzie za 10, ale procentowa marża jest podobna.

Kiedyś, tocząc luźną dyskusję, zapytałem swojego rozmówcę, dlaczego chodzi z głodnymi dziećmi do kina, bo jak inaczej wytłumaczyć wielkie pudła popcornu niesione przez jego latorośle. Powiedział, że gdyby idąc do kina, nie kupił dzieciom prażonej kukurydzy byłyby one nieszczęśliwe.

Dziwne to wytłumaczenie, zwłaszcza, że kino raczej nie jest punktem gastronomicznym. Szkoda, że pocieszni zajadacze nie zauważają, że mogą przeszkadzać w odbiorze filmu przez innych, nie mówiąc już o niechlujstwie, w postaci wcierania tłustych rąk w fotele:/.

Z uśmiechem przyjąłem fakt, że kina brytyjskie wycofują popcorn ze swoich placówek i to mimo możliwego spadku dochodów. W Polsce, corocznie zwiększa się liczba widzów, więc może doczekamy się już niedługo chociażby seansów, na które będzie obowiązywał brak pod pachą symbolu tandety. Wprawdzie Wlk. Brytania to nie Irlandia, ale jakby nie było, niedaleko, więc cud jest blisko.

 

Tekst ten może wyda Ci się nieco stetryczały, jednakże mimo tego, nadal nie pojmuję różnicy między kinem, a teatrem w kwestii niespożywania żywności podczas seansu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka