marcins marcins
32
BLOG

O dylemacie

marcins marcins Polityka Obserwuj notkę 0

Mam pewien dylemat. Zastanawiam się, jak mam mówić o moim kraju. Kraju w którym się wychowałem, w którym mieszkam… Nie wiem, czy mam Polskę nazywać moją Ojczyzną, czy też bagnem. Mam dylemat, bo serce mówi: „Ojczyzna”, a rozum podpowiada: „bagno”. Dlaczego?

           Otóż Państwo, w którym żyję, Rzeczpospolita Polska, III RP to okrutne Państwo. To Państwo, który lepiej wie, co dla mnie dobre, niż ja sam. To Państwo, które za cztery lata porwie mi moje pierwsze dziecko, przekonując mnie, że będzie miało lepszy start jeśli wcześniej pójdzie do szkoły, o czym wiem, że to kompletna bzdura. To Państwo, które nakazuje mi płacić ubezpieczenie emerytalne, mamiąc mnie, że dostanę taką emeryturę, że będę w stanie godziwie przeżyć starość. A przecież doskonale wiadomo, że żadnej emerytury nie dostanę. To Państwo każe mi płacić wysoki haracz na „służbę” zdrowia (bezpłatną przecież...), w zamian dając mi kolejki do lekarzy i zapisy raz w roku do specjalistów. To są bolączki codzienności, ale są też inne sprawy, przez które mam rozterki.

           Już w 1989 roku obiecywano, że nowa Polska będzie „Polską równych szans”. Już na samym początku okazało się, że ktoś, kto to mówił przejęzyczył się, bo jest to „Polska różnych szans”. Jeden ma większe, drugi ma mniejsze szanse na sukces. Jeden dyryguje armią urzędników, posłów, ministrów – chórem ludzi, który ma tylko jeden cel: sprawić, aby ich dyrygentowi żyło się coraz lepiej. Drugi na co dzień musi się borykać z Państwem, które najwidoczniej nie odwykło jeszcze od hasła, że bogate ma być Państwo a nie jego obywatele.

           Kiedy słuchałem w programach informacyjnych relacji z przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka, to przykro mi się zrobiło, że jestem obywatelem Państwa, którego ministrowie czy posłowie (ludzie przecież wykształceni) skaczą wokół takiej osoby. Wtedy po raz pierwszy przez myśl przebiegło mi słowo „bagno”. Rządzące „elyty” na garnuszku pana Sobiesiaka… Samo to jest smutne.

           W swoich zeznaniach Ryszard Sobiesiak powiedział, że musiał walczyć z urzędnikami i prawem. Warto jednak pamiętać, że nie on jeden na co dzień musi to robić. W tym kraju jest więcej, niż tylko pan Sobiesiak, przedsiębiorców. Tyle tylko, że nie każdy przedsiębiorca może się pochwalić telefonem od posła, który mówi: „Melduje mi tu dyrektor na bieżąco wiesz…”. Nie każdy przedsiębiorca może zadzwonić do ministra sportu, a nawet do wicepremiera i poskarżyć się mu na problemy z inwestycją.

           W stenogramach z podsłuchów Pan Sobiesiak mówi o swojej córce: „Miała najlepsze papiery, ale tatusia niedobrego”. Można by powiedzieć: każda inna osoba ma niedobrego tatusia. Bo czyj inny tatuś „załatwia” swojej córce pracę w zarządzie spółki Skarbu Państwa? Czy Twój ojciec na takie możliwości, Szanowny Kolego i Koleżanko? Ba, wie o konkursie jeszcze przed ogłoszeniem prasowym! A ja głupi, w odpowiedzi na ogłoszenia prasowe, wysyłam swoje CV łudząc się, że może się uda dostać dobrą pracę! Nie w zarządzie spółki! Tak wysoko nie mierzę. Po prostu: dobrą pracę, gdzie mogę spełnić swoje, wcale nie wygórowane ambicje. No cóż, może i mam dobre papiery, ale tatusia niedobrego…

           No właśnie, i tu jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Oto współwłaścicielka firmy Golden Play (jak mniemam jest to sieć kasyn, lub innych tego typu przybytków), z obrotami rzędu miliona złotych miesięcznie (powołuję się tu na posła Wassermanna, którego słów nikt nie zanegował) stara się znaleźć sobie pracę i przypadkiem odpowiada jej praca członka zarządu Totalizatora Sportowego za kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Taaaaa… jjjassssne… Nie wicedyrektor COS, ale właśnie członek zarządu spółki konkurencyjnej wobec firmy, której jest współwłaścicielem. Panowie z PO i ich klakierzy, czy wy naprawdę macie ludzi za idiotów? Czy wy naprawdę uważacie, że ktoś kupi bajeczkę o tym, że pani Sobiesiak tak bardzo chce zamienić bardziej płatną posadę na mniej płatną? Czy może dociera do was, co o tym mówił idol waszych idoli, pan Sobiesiak: „Można tak podzielić rynek, że Totalizator będzie miał pieniądze i wszyscy prywatni będą mieli, Magda tylko się musi trochę słuchać.” ?

           Taka to nasza Polska równych szans. Ministrowie i posłowie na usługach biznesmenów, „załatwiane” decyzje administracyjne, „ustawiane” konkursy. Fakt braku gotówki i wpływów znacząco wpływa na to, że jest to raczej Polska różnych szans. Inne ma szanse pan Sobiesiak i jego córka i inne ma szanse „pan Kowalski” i jego córka. A może do tego się już przyzwyczailiśmy i jest nam to obojętne, że są równi i równiejsi?

marcins
O mnie marcins

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka