Kiedy kilka tygodni temu słowa o „końcu cywilizacji białego człowieka” zostały wypowiedziane w polskim parlamencie, przez wszystkie me(n)dia przetoczyła się fala potępienia dla autora tamtych słów. Dziś, kiedy już wiemy, że Eluana Englaro nie żyje, słowa te jako pierwsze ciskają się na usta. Dziś wracają obrazy jakie znamy z filmów dokumentalnych o II wojnie światowej, więźniów zagłodzonych na śmierć.
Ale dzisiejszy świat jest obrócony nie przeciwko wyrodnemu ojcu Eluany, ale przeciwko tym, którzy ośmielili się bronić jej życia do końca. Dziś przeważają komentarze, że rząd Sylvio Berlusconiego chciał sobie poprawić notowania, wydając dekret o „testamencie życia” – dokument, który mógł Eluanie uratować życie – jakie by ono nie było.
Czasami mam wrażenie, że „bycie europejczykiem” znaczy tyle co „bycie trendy”: używaj sobie życia ile chcesz, jak masz ochotę na marihuanę, to sobie zapal (jest dostępna w każdej aptece lub „Coffee Shopie), jak masz ochotę na dziecko, to jest „in vitro” (refundowane z państwowych - czyli podatników - pieniędzy), jak nie masz ochoty na dziecko, to – rzecz jasna – możesz się „wyskrobać”, a jak ci się odechce życia, to możesz się udać do najbliższego gabinetu lekarskiego i poprosić o „zastrzyk śmierci”.
OTO EUROPA XXI WIEKU! PATRZCIE I PODZIWIAJCIE!
Dziś liczy się tylko sukces, pieniądz, bycie na topie. Jeszcze trochę i nasze unijne „mordy kochane” dojdą do wniosku, że ludzie starsi, chorzy i niepełnosprawni są zbyteczni i trzeba z nimi zrobić to co robili hitlerowcy.
Abstrahując od ostatnich wydarzeń związanych z bestialskim zamordowaniem Polaka w Pakistanie, trzeba powiedzieć, że muzułmanie szanują życie swoich braci w wierze. Nie wiem, czy jakakolwiek społeczność muzułmańska chciałaby doprowadzić do tego co obecnie promuje się w Europie. Jeśli zaś Europa nadal będzie promować te antywartości, to wkrótce zaleje nas muzułmańska fala. Ale wtedy będzie już stanowczo za późno.
Inne tematy w dziale Polityka