Tytułem wyjaśnienia. Piszę i wrzucam to na wszelki wypadek dzisiaj , bo diabli wiedzą czy tu też jakieś cisze wyborcze nie obowiązują.
Było już wiele takich dni w historii naszego narodu, które w stopniu znacznie większym niż inne decydowały o jego przyszłości. Taki 15 sierpnia 1920 roku na przykład. A z drugiej strony 17 września 1939. Albo tydzień między 4 a 11 lutego 1945. Albo 6 lutego 1989, który powinno się ogłosić Międzynarodowym Dniem Dziwki. Albo lepiej i adekwatniej Narodowym Dniem Dziwka. Kobiet bowiem w tym bagnie grzebało się stosunkowo mało.
20 czerwca i 4 lipca, w dniu ogłoszenia ich dniami wyborczymi urosły, w kontekście tragedii z 10-tego kwietnia i jej przyczyn, do rangi dni wymienionych wyżej. Więcej. Będą jeszcze ważniejsze. Ludzie zamieszkujący ziemię między Bugiem a Odrą zdecydują bez udziału czynników zewnętrznych (zakładając że partia rządząca nie sfałszuje wyborów) czy chcą żyć w kraju zdominowanym całkowicie przez PO i siły, które reprezentuje czy jednak wolą żyć w kraju, który przynajmniej w minimalnym stopniu może o sobie powiedzieć, że jest suwerenny.
Głęboko wierzę w resztki zdrowego rozsądku większości Polaków. Wierzę w to, że po tym co zobaczyli w kwietniu, maju i czerwcu, potrafią dostrzec po której stronie jest ich miejsce. Nawet, jeśli wcześniej zamieszano im w głowach. Odrzucam też myśl, ze ktoś, komu w jakikolwiek sposób bliskie są elementarne wartości, może dzisiaj nie uczestniczyć w wyborach. To nie jest zwykły sprawdzian, jak 10 czy 15 lat temu. Pewne rzeczy stały się jasne. To jest egzamin. Z patriotyzmu, polskości, zwykłej przyzwoitości.
Zdajmy go, kurwa mać. Bo jak nie to nas rozszarpią. I kruki, i wrony.
Pozdrawiam
Dopisek 21.23.
Teraz dopiero przeczytałem, że będa ciachać na salonie. i to od 22-giej. Ciekawe czemu jak cisza od pólnocy. Szkoda pisać.
Inne tematy w dziale Polityka
