Jak donosi japońska agencja prasowa JAPA, a za nią coraz liczniej, choć na razie tylko one, brukowe media tego kraju, niemal 42-letni japoński weteran skoków, Noriaki Kasai, może zostać pozbawiony przez MKOl olimpijskiego srebra, które w takim trudzie i pocie czoła zdobył w rozgrywanym w ramach igrzysk olimpijskich, konkursie na dużej skoczni w Soczi.
O fakcie pozytywnego wyniku jaki dała, badana w ramach kontroli antydopingowej, próbka A, poinformowała Japoński Komitet Olimpijski światowa agencja antydopingowa WADA.
Cała sportowa, choć podobno nie tylko, Japonia jest w szoku. Kasai to, nie tylko z racji wieku, w którym prezentuje tak wysoki poziom sportowy, narodowy bohater tego kraju. Jego popularność jest obecnie porównywalna z popularnością najwybitniejszych japońskich judoków i reprezentantów sumo. Sam mistrz, w pierwszej reakcji na doniesienia, miał stwierdzić, że to raczej niemożliwe, a jeśli jest inaczej, to z powodu zażywania przezeń środków przeciwbólowych w związku z kontuzjowanym kolanem lewej nogi.
Jest faktem, że całą końcową część sezonu Japończyk skakał z kontuzją i było widocznym, że sprawia mu ona spory ból. Jak się jednak wydaje kontuzji tej Japończyk nabawił się już… po igrzyskach:). W tej chwili sprawa jest rozwojowa i wszyscy czekają na badanie próbki B.
Na forach zaczynają pojawiać się niechętne japońskiemu weteranowi komentarze, których autorzy twierdzą, że o stosowaniu przez Japończyka dopingu byli od dawna przekonani. Uważają, że w wieku niemal 42 lat w tym, i żadnym innym zresztą, sporcie nie można rywalizować jak równy z równym z najlepszymi, młodszymi średnio o 20 wiosen, konkurentami. Wg nich wszyscy, którzy naiwnie wierzą w cudowną trzecią młodość takich sportowców jak Kasai czy Bjoerndalen są po prostu, w najlepszym przypadku, głupcami. Nie ma, jak uważają, nawet teoretycznych możliwości, żeby takie matuzalemy, bez używania „środków specjalnych”, były w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. I chwaląc WADA za sprawę Kasaiego, klną ją na czym świat stoi w sprawach dziesiątków innych sportowców-„emerytów”.
Oprócz ewidentnych konsekwencji dla Japończyka, rzecz nie będzie też bez znaczenia dla paru innych skoczków. Udowodnienie stosowania dopingu rodzi dyskwalifikację. Ta z kolei przesuwa pozostałych uczestników konkursu olimpijskiego w tabeli wyników końcowych w górę. Najwięcej zyskuje dwóch zawodników. Peter Prevc z najniższego podium przejdzie wtedy na jego drugi stopień i zdobędzie tym samym tytuł wicemistrza olimpijskiego. Dla niego nie pierwszyzna, bo kilka dni wcześniej, na skoczni średniej, już taki tytuł wywalczył. Dla Severina Freunda natomiast, który po dyskwalifikacji słynnego samuraja awansowałby z czwartego na trzecie miejsce, będzie to pierwszy w życiu indywidualny medal najważniejszych w karierze każdego sportowca zawodów. Niemieccy skoczkowie od dwunastu lat (ostatnio Sven Hannawald w SLC) takiego osiągnięcia nie mieli. Do pierwszej 10-tki olimpijskiego konkursu awansuje też wówczas Gregor Schlierenzauer, ale dla niego, w kontekście tego co zamierzał przed sezonem, to żaden sukces i zmiana na lepsze.
Cóż. Przyznam się że, tak ze względu na samego Japończyka jak i na dobro tego sportu, którego jestem wiernym fanem, wolałbym żeby ta informacja była zwykłą kaczką dziennikarską. Z tym jednak trzeba poczekać do ogłoszenia wyników z badania drugiej próbki. Czekam z niecierpliwością…
Inne tematy w dziale Rozmaitości