Sytuacja polityczna w kraju sprawia, że temat wyborów zdominował media, portale, dyskusje. Wyborcy staną za niedługo przed decyzją - na kogo oddać swój głos i czy w ogóle w rytuale wyborczym uczestniczyć.
To sytuacja podobna do tej, w której Klient musi zdecydować o tym, czy kupić coś, a jeśli kupić to od kogo, gdzie, za ile?
I tu pojawia się pytanie - czy politycy zachowują się jak profesjonalni sprzedawcy? Czy dbają o relacje ze swoimi Klientami? Kreują je w taki sposób aby były trwałe? Czy w ogóle problem ten (więź z wyborcą) zajmuje ich i ma dla nich więcej niż "jakieś" znaczenie?
Tego nie wiem, choć znając osobiście wielu polityków i obserwując okiem fachowca sposób działania innych - śmiem wątpić.
Wiem natomiast z całą pewnością jedno - gdyby managerowie sprzedaży zachowywali się jak współcześni politycy i w podobny sposób traktowali swoich Klientów, jak polityk wyborców - szybko zostaliby bez pracy i padliby z głodu. Nie sprzedaliby nigdy, niczego i nikomu. Polityk anno domini 2011 - to zły przykład dla sprzedawcy, który chce profesjonalnie działać.
Komentarze