martinoff martinoff
307
BLOG

Stare grzechy amerykańskie

martinoff martinoff USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


Co konkretnie przyniosła wizyta Donalda Trumpa w Polsce? Poza zakupem Patriotów, za które przecież będziemy musieli zapłacić? Z własnej kieszeni, i wcale nie tanio.

Poza tym, że słowa Trumpa to miód na obolałe serca, przede wszystkim zwolenników partii rządzącej?

Za największy grzech polskiej dyplomacji w stosunku do sojusznika za Atlantyku uważam definiowanie amerykańskiego interesu przez samych Polaków. To Polakom się wydaje co jest w amerykańskim interesie, w naszej części globu, bo tak by zrobiła Polska gdyby była światowym mocarstwem.

A to wcale nie oznacza, że tak będą postępować Amerykanie.

 Amerykanie to naród handlowców, kupców, a nie Sarmatów, dla którzy żydom pozostawili handel bo im się kojarzył z czymś niegodnym. Amerykanie wcale nie musza postępować według naszej logiki.

Nasza logika bowiem sprowadza się do ..."robienia laski" Amerykanom, że zacytuje klasyka.

Czy tą przysłowiową laskę robi agentura,  a za takich uważam byłego premiera Millera, który jako jedyny polski premier był w centrali CIA w Langley, czy karierowicze jak Kwaśniewski, który myślał, że podlizując się Amerykanom osiągnie swoje korzyści w postaci szefostwa ONZ. Czy wreszcie pożyteczni idioci,  bo za takich uważam naszych patriotów z partii rządzącej.

Rożnica między tymi grupami polega tylko na tym, że te dwie pierwsze grupy realizują amerykańskie interesy ze względu na swoje korzyści. A pożyczeni idioci, ponieważ myślą, że jak my pomożemy Amerykanom, to i oni kiedyś nam pomogą.

Co samym w sobie jest błędem, ponieważ Amerykanie inaczej przeprowadzają biznes niż ludzie w naszej części świata. W Polsce bowiem przyjęte jest, że jak się komuś pomogło, to można, a nawet trzeba oczekiwacz pomocy od tej osoby w przyszłości. Osoba, której udzielono pomocy,  jest zobowiązania do oddania tej pomocy.

Niestety kraje anglosaskie nie kierują się taką logiką. Dla nich deal to deal. Pomoc to deal, który nie pociąga za sobą żadnych  zobowiązań wobec innych dealów w przyszłości.

Więc jeśli Polska pomaga Amerykanom, to Polacy oczekują pomocy od Amerykanów w przyszłości. Natomiast Amerykanie uważają, że skoro Polska im pomaga, to znaczy, że to jest w polskim interesie. Z różnych względów, czy to wizerunkowych, że Polska chce być blisko światowego sojusznika, czy postraszyć sąsiadów.

 I skoro Polska pomaga Amerykanom to deal, który nie pociąga za sobą innych dealów. I dlatego Amerykanie pomogą Polsce, jeśli to będzie w interesie Amerykanów. A nie dlatego, że Amerykanie będą zobowiązani dzisiejszą pomocą do rewanżu.

Oczywiście sprawa w rzeczywistości nie jest tak oczywista i klarowna jak to przedstawiłem trochę z filozoficznego punktu widzenia, poniewaz geopolityka to nie filozofia. USA ma interesy w rożnych częściach świata i pomoc Polsce też jest związana z wizerunkiem światowego mocarstwa. Światowe mocarstwo musi wesprzeć swojego sojusznika, kraj który wybija się w proamerykańskich zachowaniach, aby zachować swoją światową pozycję. Gdyby bowiem USA Polsce nie pomogły, to innej kraje, dużo ważniejsze z amerykańskiego punktu widzenia interesu narodowego zaczęłyby rozważać, czy USA jest rzeczywiście wiarygodnym sojusznikiem. Na takie rozważania sojuszników USA nie mogą sobie pozwolić. 

Ale wydaje się, że poza poklepywaniem i płaceniem za Patrioty możemy liczyć na coś więcej w obecnym dealu.

USA do momentu podpisania umowy z Iranem wspierały Izrael na kwotę ponad 3 mld wojskowej pomocy. O tym jak Obama podpisał porozumienie z Iranem, Izrael przystąpił do kontrofensywy i postarał się o nowy deal. Wynegocjował pomoc na kwotę 5 mld dolarów dla swojego najbliższego sojusznika na Bliskim Wschodzie. Bezzwrotnej wojskowej pomocy.

Skoro Izrael jest najbliższym sojusznikiem amerykańskim traktowany jako państwo frontowe. A nie jest takim, poniewaz Arabia Saudyjska i inne kraje arabskie również są amerykańskimi sojusznikami. A dwa lata temu dołączył do nich Iran.

To w takim razie dlaczego Polska nie może oczekiwać również takiej pomocy? Bezzwrotnej pomocy. Tym bardziej, że my również jesteśmy państwem frontowym.  Tym bardziej, że dla Amerykanów taki kraj jak Polska to wymarzony sojusznik. Można nim szachować zarówno Rosję jaki i Niemcy.  A kto wie, czy teraz w erze Trumpa, to nie Niemcy staną się największym oponentem amerykańskiej polityki. Szczególnie gospodarczej. A Rosja ponownie okaże się sojusznikiem naszych sojuszników wobec zagrożenia ze strony Chin. I będzie trzeba iść z nią na ustępstwa. A cała nasza strategia pożytecznych idiotów-patriotów opiera się na tym, że dostaniemy wsparcie od USA w walce z Rosją.

Zatem najważniejsze  jest uzyskanie z dealu z Amerykanami,  a nie budowanie zobowiązań na przyszłość opartych na moralnym prawie do wdzięczności. Trzeba Amerykanów wysłuchać jakie mają plany wobec naszych sąsiadów i wskazać, co Polska jest w stanie zrobić w amerykańskim interesie w tej części świata. I co za to oczekuje. Konkretnie teraz, a nie w przyszłości. I nie wystarczy poklepywać po plecach mówiąc good job albo mówić coś o wartościach konserwatywnych, bo polski i amerykański konserwatyzm to jednak nie to samo.







martinoff
O mnie martinoff

"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka