Donald Tusk poważnie się zastanawia nad zmianą formuły żałoby narodowej, gdyż jak twierdzi, ten stan powinien być bardziej w każdym z nas, w naszych sercach, a nie w ustawach.
„Być może warto przemyśleć samą formułę żałoby narodowej, żeby więcej tego było w nas, a mniej w przepisach, zakazach i rygorach, które są związane z żałobą narodową”.
Poza tym premier poważnie obawia się, że na owych rygorach związanych z żałobą narodową cierpią konkretne plany i biznesy, a nawet, jak to określił „dewastują komuś jego agendę gospodarczą lub plany”.
Jako że premier okazuje się być niezwykle czułym przywódcą, który z uwagą wsłuchuje się nie tylko w bicie serca narodu, ale i jego pragnienia, postanowił rozpocząć dyskusję na temat zmiany przepisów regulujących wprowadzenie żałoby narodowej. W Polsce, podstawą prawną do wprowadzenia żałoby narodowej jest art. 11 ustawy z dnia 31 stycznia 1980 r. o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych, w której czytamy:
1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej może, w drodze rozporządzenia, wprowadzić żałobę narodową na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Rozporządzenie w szczególności powinno określać przyczyny wprowadzenia oraz czas trwania żałoby narodowej, uwzględniając uwarunkowania kulturowe i historyczne oraz przyjęte w tym zakresie zwyczaje.
2. W czasie trwania żałoby narodowej flagę państwową opuszcza się do połowy masztu.
Co jest uciążliwego dla obywatela w fakcie ogłoszenia żałoby narodowej nie wiem, zwłaszcza, że żałoby narodowe były wprowadzane w III RP zaledwie 14 razy, miedzy innymi po atakach na WTC, po zamachu w Madrycie, czy po śmierci Papieża. Tak więc nie nadużywano tej formuły.
Dlaczego premier wykazuje się w tej jakże trudnej nie tylko dla rodzin ofiar, ale i dla wielu Polaków, chwili tak rażącym brakiem empatii i taktu? Być może dlatego, że chce przykryć narastające oburzenie, jakie wzbudza w społeczeństwie galopująca niekompetencja jego urzędników, która przejawia się w nieumiejętności przeprowadzenia jakiejkolwiek zmiany, czy reformy bez spektakularnych wpadek i dramatów.
W jego rządzie nie ma ani jednego specjalisty, który wywiązałby się należycie ze swoich obowiązków, ani jednego fachowca, który doprowadziłby jakąś sprawę od A do Z. Są za to spece od PR.
Mam takie przeczucie, że Szczekociny to nie ostatnia tragedia, jaka na nas spadła, będzie ich więcej. W poprzedniej kadencji Tusk i jego ekipa zmniejszyli zasiłki pogrzebowe, jakby obawiając się fali zgonów za ich kadencji. Nie minęła chwila i przydarzyła się Polsce tragedia smoleńska, a później niemal biblijny potop. Po drodze jeszcze wypadek autokaru z Polakami w Niemczech, ze o wzroście liczby zabitych na drogach nie wspomnę. Zmniejszenie zasiłków okazało się więc krokiem w dobrą stronę. Teraz Tusk proponuje de facto zniesienie dotychczasowej formuły żałoby narodowej, zdając się mówić między słowami: Polacy czeka was jeszcze wiele tragedii, a nieustanna żałoba może nadwyrężyć siły społeczeństwa, a zatem nie zajmujcie się opłakiwaniem zabitych, choć to taka wasza tradycja, ale róbcie swoje.
Zamiast na pogrzeby idźcie do roboty.
Inne tematy w dziale Polityka