Martynka Martynka
1079
BLOG

KANONADA KŁAMSTW

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 9
 
Dzisiaj mija dwa lata od tego tragicznego dnia 10 kwietnia 2010 roku, który na zawsze zmienił losy Polski i Polaków. Została wówczas wytyczona  granica, z każdym dniem coraz bardziej wyraźna, pomiędzy tymi, którzy w imię partyjnych interesów i partyjnych sympatii byli w stanie położyć na szali polską rację stanu, godząc się na hańbiące nasze państwo działania, a nawet przykładając do tego świadomie rękę (głosowanie 29 kwietnia 2010r.), a tymi, dla których bez względu na koszty osobiste, najważniejsze stało się pełne wyjaśnienie okoliczności tragedii, ujawnienie  i  ukaranie winnych. Jak kiedyś powiedział J. Rymkiewicz „to, co pękło już się nie sklei”, bo nie może być jedności i wspólnoty z ludźmi, którzy zdradzili Polskę i  Polaków, czy to z wyrachowania, czy z tchórzostwa, czy  też z innych, nieznanych nam jeszcze przyczyn. 
 
W czasie minionych dwóch lat  nie raz przychodziło przełykać gorzki smak kłamstwa i porażki, z niedowierzaniem obserwując gigantyczną operację dezinformacyjną, a właściwie kolejną odsłonę wojny informacyjnej, której skala, jak można było ocenić, była adekwatna do zdarzenia, jakie osłaniała.
Profesor Zybertowicz w jednym z wywiadów powiedział, że można było odczuć, iż po 10 kwietnia obudzono wszystkich agentów „śpiochów” i  uruchomiono uplasowaną w różnych miejscach agenturę wpływu. W internecie natomiast można było obserwować wyczyny różnych pomniejszych tzw „gównojadów”. Tym niepochlebnym mianem określano w służbach sowieckich obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Nie kwalifikowano ich jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, ponieważ ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia.
 
Jednak kłamstwo stworzone i  powielane z takim uporem przez orkiestrę moskiewskich klakierów , choć oficjalnie „przyklepane” , z trudem utrzymuje się na powierzchni i wymaga coraz większych nakładów i środków. Kłamstwo musi być coraz bardziej nachalne i bezczelne, a przez to wprawia w coraz bardziej widoczną irytację głosicieli moskiewskiej prawdy objawionej.
Choć po brzozie, która miała złamać skrzydło, nie ostało się nawet wspomnienie w rosyjskich aktach ( taki spóźniony Prima Aprilis rosyjskich funkcjonariuszy),  wykonaniu beczki zaprzeczył ostatni zapis TAWS# 38, a generał Błasik wyparował z kokpitu, smoleńska sekta brzozowa, niczym pijany płotu, trzyma się swojej narracji sprzed dwóch lat.
W godzinach przedpołudniowych można było oglądać uroczystości w Smoleńsku, które odbywały się pod mityczną brzozą, którą  nachalnie eksponowano. Jakby tego było mało w mediach zaroiło się od dobrze znanych, tandetnych, rosyjskich animacji ostatnich sekund lotu, bez miary i proporcji, które u widza – laika miały ugruntować przekonanie, że  brzózka złamała skrzydło samolotu. Przez stacje telewizyjne przewinęli się też bohaterowie pierwszych dni, a właściwie pierwszych godzin, którzy już wtedy recytowali niemal całe fragmenty znane później z raportu MAK. Oczywiście prace ZP były zbywane pogardliwym, choć bardzo nerwowym „To bzdury!”. Szczególnie ciekawie wypowiadał się pan Latkowski w TVN, kiedy mówił, że on podtrzymuje wszystko to, co mówił i pisał w 2010 roku, a Polacy mogą sobie żądać zwrotu wraku, ale wraku i tak nie dostaniemy. Poza tym, jak dodał, dla niego nie ma różnicy, czy wrak jest „tu, czy tam”. Tyle jeden z ekspertów. Następny był pan Gruszczyk, który w podobnym tonie, co poprzednik twierdził, że przyczyny są jasne i w ogóle nie ma sensu zajmować się bzdurami. Rozczulił mnie natomiast sędziwy profesor Żylicz, członek komisji Millera, który oczywiście podtrzymał tezy raportu, a na koniec powiedział zdanie, które wprawiło mnie w zdumienie: „Rosjanie, najprawdopodobniej mieli wadliwe urządzenia, dlatego wprowadzali w błąd załogę”.
No cóż, pogratulować wyczucia chwili, w końcu Rosja to mocarstwo, jak ogłosił niedawno szef NPW w rozmowie z Beatą Gosiewską, a wiadomo, że funkcjonariusze mocarstwa błędów nie popełniają, a posądzać ich o celowość jest czystym surrealizmem.
Na drugą rocznicę tragedii 10 kwietnia media zaserwowały Polakom powtórkę z rozrywki, kanonadę kłamstw i najgorszej manipulacji. Nagrody będą wysokie, spasiba bolszoje!
 

  

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka