MaSZ MaSZ
263
BLOG

PO, PIS, SLD, PSL – Spółdzielnie Pracy Chronionej

MaSZ MaSZ Polityka Obserwuj notkę 0
Kilka dni temu „Gazeta Prawna” opublikowała analizę potwierdzającą, iż wśród krajów Unii Europejskiej liderzy partyjni w Polsce są w ścisłej czołówce w kategorii długości sprawowania partyjnej władzy. Wyprzedza nas jedynie Grecja. Nazwy partii zmieniały się, ale Tusk-Kaczyński-Miller z co najwyżej krótkimi przerwami są prezesami „czegośtam” od 1994 roku.  Czyżby umiejętności jakie ci panowie posiadali w czasach wychodzenia z realnego socjalizmu są dalej najważniejszymi dla budowania nowoczesnej Polski?

Wielokadencyjni posłowie to także typowy element polskiej sceny politycznej. Ktoś kto jest posłem zawodowym od kilkunastu lat staje się ekonomicznie zależny od sprawowanego mandatu. Alternatywa to powrót do poprzedniego zawodu, często niżej płatnego i bez możliwości brylowania w mediach. Każdy człowiek gdzieś pracujący ceni stabilność dochodów, szczególnie gdy są one relatywnie wysokie. Może zaciągać kredyty, wspierać rodzinę, żyć na wysokim poziomie. Stabilność „zatrudnienia”  w polskiej polityce gwarantuje bycie wystawianym na odpowiednio wysokich pozycjach na listach wyborczych. Aby tak się stało, parlamentarzysta musi zachowywać dobre relacje z liderem partyjnym. Jest to znacznie ważniejsze od oceny przez wyborców, wszak ordynacja wyborcza umożliwia przedłużenie „pracy w parlamencie” nawet przy marnym indywidualnym wyniku wyborczym i ewidentnej niekompetencji, pod warunkiem łaski wodza dającej biorące miejsce na liście. Do tego dochodzą potencjalne stanowiska w administracji rządowej, czy radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Umiejętności merytoryczne – nieistotne; wierność wobec partii i wodza – niezbędna.

 

Dość żałośnie wygląda porównanie listy umiejętności, których należy oczekiwać od dojrzałego polityka w dojrzałej demokracji z naszym podwórkiem politycznym:

 1.    Umiejętność budowania i realizowania sensownych strategii rozwoju kraju lub w węższym zakresie dot. danej dziedziny.

 Wodzowie partyjni mają mizerną wiedzę ekonomiczną, działania ograniczają się do pojedynczych decyzji, niekiedy trudnych i nieźle opakowanych medialnie (np. podniesienie wieku emerytalnego), lecz całkowicie niezdolni są do realizowania strategii, np. program Polska 2030 ogłoszony w 2011 roku już jest martwy; program taniego państwa okazał się kompletną klapą itd.

 2.    Tworzenie silnego merytorycznie zespołu współpracowników, kandydatów na dobrych ministrów dzięki swojej wiedzy dot. poszczególnych dziedzin, jak również kandydatów na potencjalnych sukcesorów obecnych liderów.

 W formule „lojalność ponad wszystko” następuje oczywiste równanie w dół.  Akces do partii politycznej staje się obciachem, zaś najzdolniejsi z natury bywają niezależni intelektualnie, a tym samym nie pasują do polskich partii politycznych.

 3.    Przekonanie o etosie i wadze własnej służby publicznej.

 W dojrzałych demokracjach ministrowie nierzadko podają się do dymisji, gdy rozmijają się ich przekonania dot. istotnych elementów realizowanych zadań z wizją premiera. Nikt ich potem nie uważa za zdrajców i nie wyrzuca z partii. Nawet rządy podają się do dymisji, gdy nie mogą realizować najważniejszych punktów swojego programu - to już zupełna egzotyka dla polskich polityków. Powód jest oczywisty: zdecydowana większość zawodowych polityków w Polsce traktuje swoją działalność jedynie jako pracę zarobkową.

 4.    Ciężka praca i dotrzymywanie zobowiązań, aby zdobyć zaufanie wyborców i tym samym uzyskać wysoki wynik wyborczy.

 Nie jest to niezbędne, wystarczy aby wódz wystawił delikwenta na biorącym miejscu listy wyborczej. Zaufanie wodza jest nieskończenie ważniejsze od zaufania wyborców. Dodatkowo pomaga krótka pamięć wyborców, jeśli obiecanki są już całkowicie nierealne, polityk wymyśli nowe, choćby sprzeczne z poprzednimi. PO kusiło wyborców obietnicami liberalnymi, by ustami Donalda Tuska później ogłosić, że właściwie to oni są socjaldemokratami, aby uzasadnić działania kompletnie sprzeczne z tym co mówili wcześniej - pełna żenada.

 5.    Umiejętności dyplomatyczne, dobra znajomość języków obcych szczegolnie angielskiego, aby umieć bezpośrednio i nieformalnie rozmawiać z politykami z innych krajów.

 Niezmierna rzadkość, wśród bodaj wszystkich liderów partyjnych włączając w to wiceprzewodniczących chyba tylko Radosław Sikorski reprezentuje przyzwoity poziom.

  6.    Dobry PR i umiejętności medialne.

 O tak, w tej kategorii nasi politycy są dobrzy. Przynajmniej jeden pozytywny akcent na koniec. Szkoda, że nie stanowi wsparcia dla merytorycznej pracy, lecz jest zamiast.

 

 System polityczny uformowany na początku lat 90-siątych zredukował się do kultu jednostki cementowanego działalnością zarobkową polityków całkowicie zależnych od wodzów. Cel systemu demokratycznego polegający na wyborach, a następnie ciężkiej pracy zarówno wygranych jak i pokonanych, zdegenerował się do tego pierwszego. Pozostały jedynie wybory i obsesyjne śledzenie sondaży. Sztuczki pijarowskie służące temu, aby skutecznie realizować strategie stały się celem samym w sobie. Dziś gdy świeżo mamy w pamięci tragiczne wypadki drogowe spowodowane przez pijanych kierowców, premier Tusk ogłasza zaostrzenie kar. Pomysł może i słuszny, ale dlaczego po ponad 6 latach rządów i jak to ma się do strategii poprawy skuteczności ogranów ścigania? Była jakaś strategia?

 

Zarówno w PO, PIS, SLD jak i być może w PSL zapewne znajdują się zdolni ludzie, jednakże ich umiejętności są marnowane przez patologiczne organizacje partyjne. Spółdzielnia Pracy Chronionej to istota struktury partyjnej w Polsce. Niedowiarków sądzących, że tak jest w każdym kraju demokracji parlamentarnej, namawiam do poczytania o polityce brytyjskiej, amerykańskiej, niemieckiej. Tam toczą się poważne spory o kwestie strategiczne, politycy z tej samej partii spierają się, tworzone są wielowariantowe strategie, przedstawiciele rządu rozmawiają z gabinetem cieni opozycji, think-tanki stanowią rzeczywiste zaplecze intelektualne, ministrami zarówno rządów jak i gabinetów cieni zostają osoby z rzeczywistą wiedzą i autorytetem w swoich dziedzinach. Polska polityka to jedynie tu i teraz, realna strategia nie istnieje, pohukiwania, iż wódz jest jeden, a inne zdanie oznacza zdradę - oto nasza tandetno-celebrycka rzeczywistość.

 

Rozwój gospodarczy Polski ostatnich lat to przede wszystkim skutek pracowitości i zdolności Polaków, nie dzięki ale na przekór niekompetencji klasy politycznej. Politycy lubią przywoływać wzrost PKB jako swój sukces, nie potrafią przy tym pokazać spójnej, wieloletniej strategii dotyczącej jakieś dziedziny życia gospodarczego, która zostałaby zrealizowana zgodnie z założeniami. Rzecz nie w niskiej skuteczności, ale w całkowitym jej braku, chyba że uznamy zdobycie funduszy europejskich za jedyny obowiązek rządzących? Liderzy polityczni będący u władzy od wczesnych lat 90-siątych mieli wystarczająco dużo czasu na stworzenie kompetentnych, silnych merytorycznie partii politycznych, zamiast istniejących dziś maszynek wyborczych niezdolnych do skutecznego sprawowania władzy, skupionych na szczuciu na konkurentów politycznych. Dyskusje Klubu Sobieskiego przegrywają z rozważaniami z wewnętrznych partyjnych spotkań o tym kto jest "pisiorem" lub kto jest "ruskim agentem".

 

System polityczny oparty na Spółdzielni Pracy Chronionej działaczy partyjnych jest zaściankową strukturą prowadzącą donikąd. Inteligentni ludzie w działalności publicznej potrzebują poważnych dyskusji, sporów, tworzenia strategii, a nie pijarowskiego efekciarstwa skupionego na bieżących sondażach. System polityczny już dawno "merytorycznie" wyczerpał się, przez swoją realną bezideowość stał się szkodliwym mechanizmem tworzenia nowej nomenklatury.

 

Oddanie głosu w przyszłych wyborach na PO, PIS, SLD lub PSL jedynie cementuje chory system.Problemem nie są wszyscy politycy, lecz wieloletni wodzowie rozanieleni kultem jednostki wokół nich i od dawna oderwali od realnego życia oraz ich najbliżsi współpracownicy. To właśnie oni tworzą całą Spółdzielnię.

 

Jedynymi szansami na rozpoczęcie demontażu Spółdzielni jest wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych poprzez zmianę ordynacji wyborczej. W ten sposób z czasem znacznie osłabnie dotychczasowa dyktatorska władza wodzów partyjnych. O wyborze polityka nie będzie decydować jedynie lojalność wobec wodza, lecz bezwzględna liczba głosów, które otrzyma w wyborach. Naturalnie ani PO (która miała to w programie!), ani PIS, SLD i PSL nie poprą tej zmiany. Dlatego zamiast oddawać na nie głos może warto spojrzeć łaskawszym okiem na, jak dotąd, małe partie znajdujące się poza parlamentem? Stosując kryterium eliminacji, skoro Spółdzielnia napewno nie pomoże w uzdrowieniu sceny politycznej, warto postawić nawet na najsłabszą alternatywę, która daje choć cień nadziei. Politycy w nich działający znaleźli się poza parlamentem przynajmniej dlatego, że sprzeciwili się Spółdzielni. Nie ma gwarancji, że nie wykorzystają istniejącego prawa, aby utworzyć swoją Spółdzielnię, ale to ciągle wybór pomiędzy niewiadomą a cementowaniem obecnego chorego układu Spółdzielni Pracy Chronionej działającej za publiczne pieniądze.

MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka