MaSZ MaSZ
187
BLOG

Bylejakie prawo, czyli państwo niepoważne

MaSZ MaSZ Polityka Obserwuj notkę 2
Wykorzystywanie czyjeś własności bez zgody właściciela to najprostsza definicja kradzieży. Zajmowanie czyjeś nieruchomości z premedytacją, bez zgody to złodziejstwo. Prawo w teorii chroni poszkodowanych, jest nawet taki paragraf 343 w kodeksie cywilnym, który mówi, że właściciel ma prawo do doprowadzenie swojej nieruchomości nielegalnie wykorzystywanej do stanu sprzed tej sytuacji w dowolny sposób, pod warunkiem nie używania siły wobec innych obywateli. Tyle teoria. W praktyce gdy ktoś zajmie miejsce parkingowe będące Twoją własnością, za które zapłaciłeś podczas jego zakupu i płacisz miesięczne opłaty, formalnie jesteś bezradny. Policja oraz Straż Miejska nie interweniuje, twierdząc że to prywatny teren. Gdyby ten parking był własnością państwa, o to co innego, wszelkie służby go bronią. Jeśli własnym sumptem chcesz ten samochód przestawić, okazuje się, że to może być uznane za zabór mienia. Innymi słowy, walcząc z wykroczeniem jakim jest nielegalne parkowanie dokonujesz przestępstwa. Jak to jest w innych krajach? W Niemczech rozwiązanie najprostsze z możliwych, wezwana Policja sprawdza, czy istotnie jesteś właścicielem miejsca parkingowego, następnie wywozi piracki samochód na policyjny parking i obciąża jego właściciela wszelkimi opłatami. W Polsce ten problem od wielu lat jest nierozwiązywalny. Za to ochrona danych osobowych uniemożliwia uzyskanie odpowiedzi, kto jest właścicielem samochodu. A to dlatego, że jaśniepaństwo z Unii Europejskiej wymusiło stosowny poziom ochrony danych osobowych, tu więc nasi prawodawcy są prymusami. A skoro UE najwyraźniej nie wymaga uporządkowania kwestii ochrony własności, to nikt się nie wychyla. Bez wątpienia polskie prawo zawiera znacznie poważniejsze luki niż tę opisaną powyżej. Jest jednak ona bardzo symptomatyczna: pokazuje bezmyślność, bylejakość i tymczasowość. Inny przykład dotyczący szeroko pojętej motoryzacji to owe bramki na autostradach. Gdy pojawiły sie potężne korki, rzecznik Głównej Dyr. Dróg i Autostrad (czy jakoś tam podobnie) powiedział, że nie można otworzyć bramek, bo to wymaga zmiany ustawy. Dzień pózniej premier Kopacz poleciła te bramki otworzyć. Albo premier złamała prawo (nie mogła podjąć decyzji, która wymagała zmiany ustawy), albo ów Urząd nie zna podstaw prawa na bazie którego wykonuje swoją pracę. I jakoś nikt tego nie sprawdził, czyli: jakoś to będzie. Ktokolwiek wygra wybory na jesieni, jeśli chciałby istotnie naprawić fatalne rządzenie musiał będzie fundamentalnie przebudować administrację centralną oraz wyczyścić prawo z tysięcy kompletnych absurdów. Powyższe przykłady jedynie irytują, wadliwe ustawy dot. min. państwowej służby zdrowia mogą powodować śmierć chorych, których można byłoby wyleczyć. Owa niezbędna sanacja państwa to duże wazniejsze wyzwanie niż np. majstrowanie wokół wieku emerytalnego. Przejście od bylejakości do poważnego państwa, które służy (choć i wymaga) swoim obywatelom, a jednocześnie szanuje swoją administrację powierzając pracującym tam ludziom sprawy istotne, to fundamentalna zmiana, która wymaga wielu lat pracy i powagi rządzących.
MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka