Decyzja prezydenta Dudy o nowym referendum przeprowadzonym w dniu wyborów przy jednoczesnym pozostawieniu referendum Komorowskiego, to bez wątpienia zręczne posunięcie. Frekwencja na początku września zapewne będzie niska, a to odsuwa szansę wprowadzenie nie tylko JOWów, lecz nawet ordynacji mieszanej w wyborach do Sejmu. PIS nie chce JOWów, stąd to dla tej partii idealne rozwiązanie. Zarówno zgoda zdominowanego przez PO Senatu na referendum październikowe, jak i jej brak uderza w PO. W pierwszym przypadku, dlatego że pytania są niewygodne dla PO, w drugim, bo PO udowodni, że lekceważy wolę społeczeństwa. Zapewne pozostaje ryzykowna trzecia droga: wpisanie dodatkowych pytań, aby rozmydlić problem. Tyle w kwestiach krótkoterminowej strategii: do wyborów. Potem gdy PIS wygra wybory i obejmie władzę, PO może bez większych problemów zebrać podpisy np. pod pytaniem: " czy zgadzasz się, że lekcje religii powinny być finansowane przez Kościół, a nie z budżetu państwa". Takie działanie byłoby dodatkowo skuteczne politycznie, gdy PIS zrealizuje jedną z obietnic wyborczych polegających na wprowadzenia prawa, iż milion podpisów czyni referendum obligatoryjnym. To ma sens i wprowadza procedury demokratyczne na wyższy poziom, ale jednocześnie życie polityków przestanie być tak bezproblemowe jak dotąd, tym bardziej, że za parę lat nowe referendum o JOWach połączone z kolejńymi wyborami parlamentarnymi wymusi zmianę ordynacji wyborczej. Pomysł, aby zwyczajowo kluczowe referenda odbywały się wraz z wyborami parlamentarnymi jest interesujący, to byłby inny model polityczny niż dotąd. Opinia społeczna byłaby istotna w wielu sprawach i nie mogłaby być wyprowadzana w pole przez prymitywne sztuczki pijarowskie politycznych klanów zastępujące realne działania. Konieczne byłyby jednak bezpieczniki prawne utrudniające wymuszania poprzez taki mechanizm bezmyślnego pompowania środków publicznym na niemądre i kosztowe cele. Zniknęłaby głuchota partii politycznych, pojawiłyby się nowe zagrożenia. Jak w życiu: nie ma idealnych rozwiązań. Wygląda na to, że podyktowane celami wyborczymi decyzje prezydentów PBK i PAD o obu referendach otwierają nowy rozdział w polskiej polityce o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Inne tematy w dziale Polityka