Gdyby dziś zadać Polakom dość oczywiste pytanie: "czy zgadzasz się na sprowadzenie do Polski 10% imigrantów muzułmańskich przybywających do Europy w latach 2015-2030", zapewne ok. 90% odpowiedzi byłoby negatywnych. Kilka mięsięcy temu UE zaproponowała Polsce 2 tysiące, dziś 12 tys, bowiem o tyle proporcjonalnie wzrosła liczba nielegalnych przybyszów. Za rok to może był 200 tysięcy lub więcej. Czy z tego, że przytłaczająca większość obywateli jest przeciwna w uczestnictwie Polsce w tym szaleństwie, wynika cokolwiek dla rządu? Właściwie: dla Partii i Rządu?
W sprawach, które nie są typowymi problemami eksperckimi, a które jednocześnie w istotnym stopniu wpłynąć mogą na życie bardzo dużej liczby obywateli, rolą polityków jest przekonywanie ich do swoich racji. Dopiero gdy się to uda, droga otwarta to takich fundamentalnych decyzji. W takich sprawach można organizować ogólnokrajowe referenda lub poważnie traktować wyniki badań opinii społecznej. W sprawie wieku szkolnego, zapewne referendum to najlepsze rozwiązanie. W kwestii uchodźców: gdyby podział opinii był 55 do 45, ok niech rząd zrobi to co uważa na stosowne. Jednak proporcja 90 do 10 to zupełnie inna sytuacja - niemal pełnego odrzucenia.
Jedną z prób podjętych przez PO wyjaśnienia deklaracji o tym, że wbrew opinii publicznej Polska zgodzi się na propozycję UE (głównie Niemiec) jest przekonanie o tym, że lud nie rozumie tej sytuacji. Jeśli lud nigdy nie ma racji, a mądrzy ludzie muszą mu to uświadamiać, warto zastanowić się dokąd zmierzamy. Do jakiego ustroju politycznego państwa kierujemy się.
- Światła monarchia, najlepiej dziedziczna. Mądry władca wspiera mądrych ludzi i trzyma w garści głupi lud. Policja polityczna dba, aby ten ustrój nie został obalony.
- Realny socjalizm. Upaństwowienie wszystkiego co się da, aby mądrzy ludzie kierowali gospodarką. Ponadto lud pije szampana ustami swoich przywódców.
- Faszyzm. Upaństwowienie kluczowych gałęzi gospodarki, rozbudowanie i dopieszczanie finansowe armii i policji politycznej, przekonanie o wyższości narodowej, szczególnie wobec sąsiadów. Poza tym wszyscy są wielką rodziną oraz nic przeciw państwu, poza państwem i obok państwa. Antysemityzm zbędny, faszyzm niemiecki był nim opętany, włoski i hiszpański nie.
Każda z powyższych moźliwosci jest inna, każda broni przed ową "głupotą ludu" i wspiera ludzi "mądrych", teoretycznie. Wspólny mianownikiem jest to, że taki model nie ma nic wspólnego z demokracją. W demokracji, jeśli wyraźna większość obywateli jest przeciwko czemuś co nie jest problemem czysto eksperckim, władzy nie wolno tego przeforsować. Musi swój „lud” najpierw przekonać. Tak jest np. w sprawie muzułmańskich imigrantów.
Jeśli polski rząd ugnie się pod naciskiem Niemiec, oznacza to zlekceważenie woli miażdżącej większości obywateli. Jakkolwiek politycy będą wygłaszać peany na cześć demokracji, naszego uczestnictwu w demokratycznym świecie, w zwycięstwie walki o demokrację w której uczestniczyliśmy, będą to puste słowa. A to dlatego, że w kwestii imigrantów, mechanizm demokratyczny zostałby bezczelnie złamany.
Jeśli tak się stanie, być może powinniśmy uznać, że nasz kraj zbudował system miękkiej dyktatury. Patrząc na organizacyjną bezradność organów państwa, jest to dyktatura ciemniaków.
Interesujące są mechanizmy, dla których owa miękka dyktatura funkcjonuje:
- Zawodowi działacze polityczni. Wielu z nich nie ma żadnego dobrze płatnego zawodu, są więc ekonomicznie przywiązani do bycia działaczem. Miękka dyktatura daje im pracę dzięki protekcji partii.
- Liczne media opłacane z pieniędzy publicznych. Firmy państwowe, agencje rządowe i inne temu podobne płacą za reklamy. Ciekawe, że wydatki reklamowe wydają się nie być skorelowane z liczbą widzów lub czytelników.
- Naciski z zagranicy. Głos Polski na forum UE jest istotny formalnie, stąd szczególnie Niemcy są zainteresowane przyjazną im władzą w Polsce. Pomagają media z dużym udziałem firm niemieckich oraz możliwość załatwiania dobrze płatnych stanowisk unijnych.
I tak to się toczy. Miękka dyktatura w obecnym rozdaniu zaczyna trzeszczeć, ale PIS po prawdopodobnym zdobyciu władzy także narażony jest na podobny proces politycznej oligarchizacji.
Inne tematy w dziale Polityka