PEK potrafi wypowiadać elokwentne zdania (w formie, bo nie w treści), z bogatym słownictwem i sprawnie, ale jedynie wtedy gdy zawierają one słowa: PIS, Kaczyński lub Macierewicz. Gorzej jej idzie, jeśli porusza sprawy, które w jakiś sposób dotyczą odpowiedzialności premiera rządu.
Kilka dni temu w Brukseli rozgadała się o tym mściwym i nieodpowiedzialnym PISie i Kaczyńskim jeszcze gorszym. Na pytanie dziennikarza o szczyt UE, wypowiedziała odkrywczą myśl o granicy węgiersko syryjskiej. Co więcej ogłosiła ofenzywny plan wysłania tam funkcjonariuszy Straży Granicznej. Najwyraźniej wzrok PEK sięga daleko poza współczesne mapy, na których takiej granicy nie ma. Zapewne doświadczona i charyzmatyczna minister Piotrowska, której podlega Straż Graniczna, już dostała polecenie wysłania funkcjonariuszy na owo tajemnicze pogranicze.
Parę dni temu PEK opowiadała o energetyce jądrowej, wspominając o "kopalniach jądrowych". Ponadto ogłosiła, że ona nie będzie "tego tam" budować. Potem przez kolejne dni unikała odpowiedzi na pytanie o ocenę wydania jakiś 300 milionów na prace planistyczne dotyczące elektrowni jądrowych. Może istotnie jej wzrok sięgał dalej i słusznie już teraz stanowczo sprzeciwiła się tworzeniu owych kopalni jadrowych? My nie wiemy co to za twór, ale premier rządu dużego europejskiego kraju może posiadać wiedzę nam nieznaną.
W Warszawie PEK postanowiła sobie poskakać przez rów z wodą oraz poćwiczyć na siłowni pod chmurką. Szczególnie to pierwsze niewątpliwie wzbudziło panikę w jej sztabie, ale skok na szczęście powiódł się. Premier wiedziała lepiej niż jacyś tam prostaczkowie, że poskakać czasami warto.
Każdemu z nas zdarzało się zachowywać dziwnie. Najczęściej po tym gdy wypijemy za dużo napojów pobudzających, kawy lub alkoholu. Jeśli dzieje się to często gdy jesteśmy w pracy, zrobi się niewesoło. Premier rządu jest w pracy podczas swoich godzin urzędowania, gdy prowadzi kampanię wyborczą oraz zawsze wtedy gdy pojawia się publicznie. O co więc chodzi? Owszem PEK jest niezdarna w kontaktach z ludźmi, ale od pewnego czasu robi się coraz dziwniej. Niepokojące gdy dotyczy to urzędującego premiera.
Podobno wśród wielu różnic pomiędzy Kopacz i Tuskiem jest także i ta, że ona nie lubi wina, a on wódki. Kwestia prywatna bo dotyczy gustu. I niech tak zostanie, do 25 października.
Inne tematy w dziale Polityka