Stowarzyszenie "Oburzeni" złożyło wniosek o referendum w sprawie odwołania HGW. Termin zebrania ok 136 tysięcy podpisów jest krótki, bo do 5 listopada. To zapewne najpoważniejsza przeszkoda, bo sama niska frekwencja, która w 2013 roku uratowała HGW, tym razem może nie pomóc. Wystarczy bowiem mniej głosujących niż przed trzema laty: ok. 330 tysięcy. Jeśli PO dalej chce ratować skompromitowanego prezydenta stolicy, zamiast jak poprzednio namawiać aby nie głosować, będzie musiało zachęcać do uczestnictwa. W przeciwnym razie miażdżącą większością głosów przy wystarczającej frekwencji HGW upadnie.
Jeśli jednak do urn pójdzie rekordowo wielu mieszkańców Warszawy, obalenie HGW może nie być pewne. Syndrom walki plemiennej, nie patrząc na własne "interesy" i poczucie przyzwoitości, jest bowiem w 3RP niezwykle silny. To działa w obie strony, w Warszawie na korzyść PO, na teranach pisowskich może wspierać kaczystów. Poza grupą urzędników i ich rodzin oraz różnych krętaczy zarabiających na bałaganie w Ratuszu trudno bowiem znaleść racjonalne powody dla innych głosujących, aby nie chcieć obalenia władzy HGW. Wielu ludzi bardziej jednak nienawidzi Kaczyńskiego niż widzi zagrożenie kradzieży warszawskich nieruchomości na wielką skalę. Jak to nazwał Kukiz: wojna Tutsi i Hutu w Polsce swoim zaślepieniem przypomina kraje trzeciego świata, dobrze, że skala przemocy jest u nas znacznie mniejsza. Władza kradnie cudze domy? Ale to ci z naszego plemienia, niedobrze, że kradną, nie można jednak dopuścić tego Wrednego Kaczora, żeby zdobył Warszawę.
Ta plemienna nienawiść ma katastrofalne skutki, bowiem znakomicie sprzyja wielkim machlojom i korupcji. Wystarczy bowiem odpowiednio podnieść poprzeczkę nienawiści dla "tych drugich", aby to co powoduje polityczną śmierć w dojrzałych krajach stanowiło jedynie pewien przejściowy kłopot w 3RP. Prezydent stolicy jednego z największych krajów UE którego najbliższa rodzina uwłaszcza się na kradzionej pożydowskiej kamienicy? Jakieś 20% urzędników BGN, a więc instytucji odpowiedzialnej za oddawanie nieruchomości prawowitym właścicielom, twierdzi, że nie wie czy ich najbliższa rodzina ma roszczenia? Tego BGN, który w latach 2011-14 bezpośrednio nadzorowała HGW. No nie wiedzą, i proszę udowodnić, że się mylą, że nie wiedzą. Powiązania Ratusza z jakimiś cwaniakami prowadzącymi interesy w ludźmi z mafii wołomińskiej i kapitałem rosyjskim, jak pokazała nowa mapa prywatyzacji MJN? A czymże jest mafia wołomińska wobec Antoniego Macierewicza?
Jeśli dojdzie do referendum, jego rezultat będzie odpowiedzią na pytanie: czy to wszystko opisane w akapicie powyżej, jak i wiele innych bezczelnych przekrętów zostanie uznane za akceptowalne i nie powodujące politycznej śmierci polityka. Innymi słowy, czy w Polsce początku XXI wieku taki sposób działania wprawdzie "nieco irytujący", jest jednak do zaakceptowania, czy też wręcz przeciwnie.
Jeśli ktoś powie, że kaczyści stanowią jeszcze większe zagrożenie dla stolicy, to warto podkreślić, że taka bezbrzeżna tolerancja działa w obie strony. Jeśli powstałaby jakaś mafia urzędniczo-sędziowsko-adwokacko-bandycka z udziałem PISu, to w identyczny sposób mogłaby się bronić: wystarczy dbać o stały i wysoki poziom nienawiści dla "tych drugich", aby wyborcy preferowali tzw. "mniejsze zło", czyli popieranie swojego plemienia.
Politycy szybko i bezboleśnie usuwają ze swoich szeregów skompromitowane koleżanki i kolegów wtedy i tylko wtedy, jeśli nie zrobienie tego kosztuje innych bardzo dużo. Jeśli zaś udaje się zastąpić oburzenie wyborców poprzez nienawiść dla "tych drugich" - to kraść lub lekceważyć swoje obowiązki można, zgodnie z zasadą: "jakoś się to wytłumaczy" oraz "najbardziej zainteresowany w wyjaśnieniu sprawy jest ten, który problemy spowodował".
Owo rozwiązywanie problemów warszawskiego Ratusza to dla PO tzw. "nowe otwarcie". Do Warszawy przybył komisarz: Witold Pahl. Nie powolał go kaczystowski premier, lecz "swój": Grzegorz Schetyna. Niestety PO ma najwyraźniej pecha, a jego symbolem powinno być to:

Daleka rodzina, której Witold Pahl nie widział od 40 lat, stara się o odzyskanie terenów po przedwojennej fabryce chemicznej na Woli. Fabryka nazywała się Dobrolin, tak jak podobno poprzednia kancelaria prawna Witolda Pahla. Pech PO polega na tym, że gdy już kogoś nowego powoła, choćby i z Gorzowa Wlkp. lub Wrocławia, to okazuje się, że ktoś z jego rodziny też ma roszczenia w Warszawie. Naturalnie nie wolno wyciągać pochopnych wniosków. Jak pech to pech.
Warszawskie referendum, jeśli do niego dojdzie, to będzie dobry test dla polskiego społeczeństwa. Czy godzimy się na złodziejstwo na wielką skalę, tłumacząc to w kategoriach walki plemiennej mniejszym złem, czy jednak potrafimy ukarać tych którzy dopuścili się sami lub tolerowali tak poważne przekręty. Czy można tolerować, a być może aktywnie uczestniczyć w kradzieży nieruchomości o wartości setek milionów nie ponosząc politycznej kary, bowiem wyborcy bardziej nienawidzą "tych drugich"? Politycy są i będą takimi na jakich społeczeństwo pozwala.
Inne tematy w dziale Polityka