Jan Herman Jan Herman
261
BLOG

Kto weźmie Warszawę…? A kogo to obchodzi? PiS już ją ma!

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 4

Kto chciał to zauważył, że kombinuję piętrowo. Przede wszystkim uważam, zupełnie poważnie, że grzechem byłoby pozwolić, aby szybko zapomniano, dlaczego Lud wywiózł na taczkach najpierw B. Komorowskiego, a potem całą formację. Wiem, że jest duży opór przed takim myśleniem, większościowe jest myślenie magiczne, że „kaczory” podeszły Naród sposobem, omamiły go, ogłupiły. 

Ja wiem swoje: w Polsce narastało niezadowolenie przedsiębiorców (nie tylko biznesowych) z Państw w Państwie oraz niezadowolenie Polaków-Szaraków z coraz liczniejszych i coraz głębszych, coraz bardziej nieodwracalnych Wykluczeń. Powstało dziesiątki stowarzyszeń/środowisk osób pokrzywdzonych przez urzędników, skarbówkę, służby, sądy, policję, banki, ubezpieczalnie, itd., itp. I te stowarzyszenia nie kłamały, skoro nawet prominenci plotkowali sobie szczerze o polskiej murzyńskości, teoretyczności państwa i podobnych słabiznach.

Dlatego współczuję wszystkim, którzy w czarach-marach PiS widzą przyczyne klęski tamtej formacji w 2015 roku.

Oczywiście, należało inaczej pociągnąć Kukizonadę, ale Paweł albo nie rozumiał, co rozpętał, albo jest ciele-mele, w każdym razie ugrał 40 mandatów na 100, które były do wzięcia.

Powiem więcej: każdy, kto wtedy przyznawał się do lewicowości – powinien wysłać Pawłowi „asystentów ideowych”, żeby mu wybić z głowy antykomuchowatość, bo przecież wykluczenia, i to takie znaczące – to temat dla lewicy był, a nie dla narodowca, jakim jest Paweł. Państwo też powinno obumierać (mówię o doktrynie lewicowej) nie dlatego, że go chytre towarzystwo rozmontowuje, tylko dlatego, że rośnie samorządność Ludu-Obywateli i rośnie ekonomiczna świadomość powszechna, czyli Kraj „spółdzielczeje”.

Pytam: kogo wysłał w okolice Pawła jeden z drugim wodzunio SLD, UP, kilkunastu innych ugrupowań? W Hali Stoczniowej, gdzie powstawał ruch Oburzonych, tworzony przez Kukiza, Guza i Dudę – widziałem może kilkoro lewicowców (pozdrawiam, Łukasz). Może – kiedy tuż po założeniu Oburzeni się rozklekotali – była ostatnia szansa dla lewicy, by podnieść problem do jakiejś rangi?

A gdzie tam! Nawet dziś lewica o tym nie myśli, bo ważniejsze są zwierzątka, roślinki, tęcza, prawa rozrodcze, obrona dobrego imienia PRL. Nie twierdzę, że to sa sprawy nieważne, ale – zanim się nie urodził jakiś neo-Marks – nadal spółdzielczość w sferze materialnej i samorządność w sferze politycznej – to są tematy główne, a tymczasem dla lewicy polskiej one nie istnieją.

Oczywiście, że stanowcze działania kilku kandydatów warszawskich i kilkoro nie-kandydatów w sprawie mieszkaniowej, związkowej, socjalnej – są działaniami „na temat”. Ale jakoś nikt w Warszawie nie podnosi tematu „substancji wspólnej” i „ponad 50%-centowego budżetu obywatelskiego, pod kontrolą Mieszkańców.

Dlatego Warszawa stała się kolejnym Waterloo polskiej lewicy: kandydaci dostają w tyłek (jeden wciąż siedzi i nic nie robi, ale jest usprawiedliwiony, bo siedzi niezbyt dobrowolnie), a gwiazdy lewicowości śmigają do Shreka, który sam jest nic nie wart, a jeszcze ma węża w kieszeni i nic lewakom nie da nawet, kiedy zwycięży.

* * *

Oto moja kombinacja: obalanie PiS w Warszawie to w rzeczywistości przywracanie Zatrzasku Warszawskiego, rozmycie afer (nie tylko lokatorskiej), absolutorium dla stołecznego gangu geszefciarskiego. Naprawdę lewica tego nie rozumie? Czy może ostatecznie poszła w koniunkturalizm?

Nikt inny nie dobije tak Warszawskiego Zatrzasku – jak PiS. Podkreślam: nikt! W PiS jest wystarczająco dużo nadam bitnych hunwejbinów, by raz na zawsze uciąć łby hydrze. I dopiero wtedy można cokolwiek poprawiać, odnawiać.

Przy czym PiS pozoruje, że jest mocny, a ja wróżę, że wkrótce rozsypie się w drobniejszy mak niż PO po 2015, a mowa jest nie tylko o kondycji Prezesa... I co, będzie lewica zbierała kawałki po PO, będzie je sklejać pracowicie na chwałę obwiesiów, którym zwykłe gówniane geszefty co dzień sa udowadniane – czy może lepiej zbierać to, co zostanie po PiS? Wybieram ten drugi wariant.

Skoro pajace polityczni prą do rewanżyzmu ramię-wramię z PO, odwiecznym grabarzem lewicy – to ja powiadam: wara każdemu, kto chce przywrócić smrody poprzedniej formacji udając, że to były perfuma! Dla tej misji przyjmuję na siebie – uzurpatorsko w imieniu Dra Mateusza Piskorskiego – wszystkie anatemy i wyzwiska. Zresztą, pojutrze zapytam o to samego Mateusza, bo mam glejt na widzenie z nim w pierdlu.

Wierzę, że Mateusz pokaże klasę: czniamy siedzenie za niewinność, Mandela siedział dłużej i wzniósł się ponad to. Ważne, żeby wesprzeć hunwejbinów w likwidowaniu Zatrzasku Warszawskiego, a potem poczekać, aż się ten PiS nie pozbiera pośród przerośniętych zobowiązań społecznych. Bo PiS jedynie klajstruje wykluczenia i wybiórczo podchodzi do Państw-w-Państwie. Kukiz już w ogóle o tym nie myśli.

Wierzę, że Mateusz się za te sprawy zabierze tak, jak to robiła Samoobrona: niezłomnie, bez Wersalu. Może nie mam racji? Pokażcie mi jednego na wolności, którego stać na podobną niezłomność. Bo ja Was widzę wszystkich przycupniętych, albo jak Nowacka czy Biedroń łapiących mandaciki, byle się przechować do lepszych czasów. Albo widzę was „osobnych”, choć z dystansem do „zandbergów”. Pajacujecie, i jeszcze mnie nazywacie szaleńcem (to najłagodniejsze określenie) pozbawionym wyczucie politycznego.

Pożyjemy – zobaczymy.

Dwa miesiące to niedużo. Już klękam przed tymi z lewicy, którzy osiągną sukces pozwalający im na skuteczną opozycję wobec PiS (który i tak będzie rządził Warszawą z pozycji rządowych, ślepi jesteście, czy głupi?), a zarazem na wdrażanie lewicowych projektów… tere-fere…

No, co, mam napisać, że ciąg dalszy nastąpi…?


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka