maximilianpiekut maximilianpiekut
2879
BLOG

Czy chciałbyś spędzić całe swoje życie w Chinach?

maximilianpiekut maximilianpiekut Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Co zrobisz jak skończysz studia? Czy chciałbyś mieszkać w Pekinie? Czy będziesz pracował w Chinach? Słyszę te pytania codziennie. Tak jak Chińczycy nabijają się ze mnie, że jestem jak dziecko, gdy coraz pytam ich "dlaczego?", tak często słyszę pytania o moją przyszłość. 

Jeśli poznaję nową osobę tutaj, to często jedno z pierwszych pytań, które słyszę, w szczególności jeśli jest to dziewczyna: "jak długo tu zostaniesz?". Każdy, kto spędził choć trochę czasu z Chińczykami rozumie podtekst tego pytania. To pytanie czy warto rozwijać z Tobą znajomość. A odpowiedź na pytanie jest bardzo złożona. 

Jeszcze kilka lat temu, mając przed sobą kilkumiesięczny pobyt w Szanghaju, stwierdziłem, że po American Dream, nastał czas na Chinese Dream. Teraz będąc w Pekinie i mając przed sobą co najmniej kilka lat w Chinach podchodzę do swojego stwierdzenia bardziej sceptycznie. Zarówno chińska polityka, jak i mentalność znacznie różni się od amerykańskiej, co powoduje, że człowiekowi znacznie trudniej poczuć się w Chinach jak w domu. 

Mieszkając przez rok w Stanach i uczęszcząjąc tam do liceum, widziałem jak każdego dnia ludzie próbują mnie przekonać, że Ameryka to najlepszy kraj na świecie. Codziennie, o 8:30, tuż przed rozpoczęciem zajęć, wszyscy na stojąco recytowali Pledge of Allegiance (przysięga o lojalności USA). Z szacunku do ich przekonań wstawałem wtedy jak wszyscy i pozostawałem w milczeniu, w trakcie gdy oni wypowiadali słowa owej przysięgi. Imigranci już w drugim pokoleniu mówili sobie, jak o Amerykanach, szybko zapominali skąd ich rodzice przybyli, a często jedyną oznaką ich pochodzenia było imię i nazwisko. Mieszkając z amerykańską rodziną codziennie jadłem z talerza z amerykańską flagą, piłem z kubka z amerykańską flagą, a w okresie świąt oglądałem ozdoby choinkowe również z amerykańską flagą. Miałem wrażenie, że ludzie są wręcz zawiedzeni, że nie jestem gotów wyzbyć się swojej tożsamości narodowej i dołączyć do wspaniałego kraju dobrobytu. 

Z drugiej strony będąc w Chinach, moje obserwacje są zupełnie odwrotne. Widzę już minę osób postronnych, gdy ktoś urodzony w Chinach, lecz pochodzący z zagranicznej rodziny mówi, że jest Chińczykiem. Chiny nie są homogenicznym krajem, są one zamieszkiwane przez 56 narodów etnicznych, z czego ponad 90% to Hanowie. Z drugiej strony Chiny znacznie bardziej są państwem narodowym niż Stany Zjednoczone.

Laowai, tak nazywają nas Chińczycy. Często słyszę dyskusje na temat znaczenia tego słowa oraz czy niesie ono ze sobą pozytywne czy negatywne znaczenie. Z mojego doświadczenia wynika, że w zasadzie zależy to od odczuć osoby wypowiadającej, nie od przyjętej definicji. Jednak ze słowem laowai związane są liczne stereotypy. Jednym z nich jest to, że jesteśmy ignorantami, jeśli chodzi o kulturę i język chiński. Z tego powodu też często można stać się świadkiem, gdy osoby postronne dyskutują na Twój temat, myśląc, że i tak nic nie rozumiesz. 

Oprócz tego stereotypu jest wiele innych uprzedzeń, jak chociażby to, że zawsze wracamy do swoich krajów, czy jesteśmy krótkowzroczni. Najbardziej powszechnym stereotypem co do Amerykanów i Europejczyków jest to, że jesteśmy wszyscy bogaci. Trzeba jednak przyznać, że często przez swój kolor skóry jestem traktowany z szacunkiem, i to o dziwo dużo większym niż niektórzy Chińczycy. 

Jeśli jednak spojrzeć na profil imigrantów do Państwa Środka, można z łatwością wyróżnić dwie grupy. Pierwszą stanowią studenci i nauczyciele, drugą zaś przedsiębiorcy i kadra wysokiego szczebla. Jeśli sprowadzić to do uogólnienia i wyciągnąć wnioski na temat polityki krajowej, szybko się zorientujemy, że Chiny chcą przyciągnąć osoby z doświadczeniem międzynarodowym, wiedzą, pieniędzmi, co przełoży się pozytywnie na ich rozwój. Jednocześnie nie są stworzone warunki, aby Ci ludzie zostali tutaj na zawsze. Niektórzy powiedzą, że to brutalne, lecz w istocie bardzo pragmatyczne.

A teraz przypomnę American Dream, robotnik bez pieniędzy przyjeżdża do Ameryki, zakłada firmę i jest milionerem. Czy jest to możliwe w Chinach? Nie bardzo. Jeśli nie jesteś już milionerem, będzie Ci bardzo ciężko inwestować w Chinach. Jeśli nie masz doświadczenia międzynarodowego na określonym szczeblu, będzie Ci bardzo ciężko znaleźć dobrze płatną pracę. Jeśli nie znajdziesz dobrze płatnej pracy, możesz zapomnieć o mieszkaniu w Pekinie czy Szanghaju. Nie dość, że ceny nieruchomości są niezwykle wysokie, to są one jeszcze wyższe dla laowai'ów. 

Jest jednak spora grupa imigrantów, która decyduje się spędzić tutaj całe życie. Niektórzy są zafascynowani kulturą chińską, inni są w stanie poświęcić pewien komfort za odpowiednie wynagrodzenie. Jeszcze inni upatrują korzyści z bycia obcym, obcy przecież jest interesujący, w ten sposób budują swoje kariery w branży rozrywkowej. 

Czy kiedyś spotkamy się ze zjawiskiem masowej imigracji do Chin, ze względów na atrakcyjność życia tutaj? Nie wiem, jeśli jednak Chiny będą chciały zachowywać się jak globalne super-mocarstwo, na co pozwala im ich gospodarką, będą musiały otworzyć się bardziej na świat. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo