na zdjęciu: BMW roztrzaskane po szaleńczej jeździe Sebastiana Majtczaka. fot. Policja
na zdjęciu: BMW roztrzaskane po szaleńczej jeździe Sebastiana Majtczaka. fot. Policja

Tragedia na A1. Sebastian Majtczak obwinia kierowcę, który zginął wraz z żoną i dzieckiem

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
Po wielu miesiącach milczenia Sebastian Majtczak — podejrzewany o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina — wystąpił publicznie. Udzielił wywiadu Zbigniewowi Stonodze, w którym przedstawił się jako ofiara, a nie sprawca tragedii. Nagranie trafiło na YouTube tuż po tym, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie zatwierdziły jego ekstradycję do Polski.

Majtczak: to nie ja spowodowałem wypadek

W materiale wideo Majtczak sugeruje, że jego rola w tragicznym zdarzeniu została niesprawiedliwie przedstawiona przez polskie władze i media. Twierdzi, że to kierowca samochodu marki KIA nagle zmienił pas, wymuszając na nim manewr, który zakończył się katastrofą. Odrzuca przy tym ustalenia prokuratury, według których miał poruszać się z prędkością ponad 200 km/h. Deklaruje, że jechał „maksymalnie 170 km/h”, a dane z czarnej skrzynki jego BMW mogą być — jego zdaniem — niewiarygodne.

Majtczak powołuje się też na rzekome słowa prokurator z Piotrkowa Trybunalskiego, która miała go informować, że jest poszkodowanym w tej sprawie. Tłumaczy, że opuścił Polskę z obawy o bezpieczeństwo swoje i rodziny, ale w innym fragmencie mówi, że jego wyjazd do Dubaju był zaplanowany wcześniej z powodów biznesowych.


Krytyka działań polskich służb

Podejrzany zarzuca polskim władzom, że w celu umożliwienia ekstradycji celowo zaostrzono zarzuty, wysyłając do Interpolu informację o „katastrofie w ruchu lądowym”. Według niego, było to nieuprawnione użycie czerwonej noty, zarezerwowanej — jak twierdzi — dla najgroźniejszych przestępców.

Opisuje też swoje zatrzymanie w Dubaju — twierdzi, że trafił do więzienia na pustyni, gdzie przez dwa miesiące przebywał w izolatce i przeludnionej celi, zanim został wypuszczony po wpłaceniu kaucji. Jak twierdzi, ZEA nie otrzymały od strony polskiej dowodów jego winy, co miało spowodować opóźnienia w procedurze ekstradycyjnej.


Wątpliwości wokół działań policji

Najbardziej niepokojące w wywiadzie są zarzuty wobec funkcjonariuszy policji. Według Majtczaka, po wypadku był przez dwie godziny wożony przez funkcjonariuszy po regionie, zanim udało się pobrać od niego krew do badań. Twierdzi, że odwiedzili m.in. Bełchatów i Piotrków Trybunalski. Katowicka prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwa w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w działaniach służb. Teraz jednak te zeznania stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe ustalenia.

Wątpliwości budzi też kwestia rzekomych rozmów Majtczaka z prokurator z Piotrkowa, która miała — jak twierdzi — zapewniać go o jego niewinności. Na razie nie wiadomo, czy te wątki były w ogóle przedmiotem śledztwa.


Wciąż więcej pytań niż odpowiedzi

Nagranie Majtczaka budzi wiele kontrowersji. Nie wiadomo, kiedy dokładnie powstało, ale wygląda na to, że zostało przygotowane i przetrzymane „na odpowiedni moment”. Rozmowa nie przypomina dziennikarskiego wywiadu — nie padają żadne niewygodne pytania, a sam Majtczak wydaje się odczytywać wcześniej przygotowaną wersję wydarzeń.

W świetle powagi zarzutów i skali tragedii, jego twierdzenia powinny zostać rzetelnie zweryfikowane przez organy ścigania. Pytania dotyczące działań policji, pracy prokuratury i wątpliwości wokół procedury ekstradycyjnej wymagają jasnych i publicznych odpowiedzi.

na zdjęciu: BMW roztrzaskane po szaleńczej jeździe Sebastiana Majtczaka. fot. Policja

Red.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj21 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo