Jednym z bardziej znanych mieszkańców warszawskiego domu przy Al. 3-go Maja 2 był Marek Hłasko. Podobno donoszenie do UB traktował jako "żart literacki"...
Dziadek Stanisław tłumaczył mojej Babci, że teraz (lata 50-te) mamy znowu „Priwislinskij kraj” ale że jest przecież trochę lepiej niż w Generalnej Guberni… Nie wiedziałem co ma na myśli. Potem znalazłem opakowanie po jakimś produkcie, na którym przeczytałem napis „Сделано в СССР, город Варшава”. Czyli, co? Na wewnętrzne potrzeby propagandy ZSRR byliśmy tą 17 republiką i tylko na naszych „krajowych” mapach oznaczano PRL innym kolorem?
Przynajmniej wolno było mówić po polsku. W radiu nadawano za to wiadomości z „Życia Związku Radzieckiego” zaczynająca się frazą „Говорит Москва”, była także propagandowa „Fala 49” , (nazwę zmieniono później na „Fala 56”), „Radiowy Magazyn Wojskowy” i „Skrzynka poszukiwań Czerwonego Krzyża”. Oczywiście były i inne audycje… Marek Hłasko, lokator z Al. 3-go Maja 2, tak po latach wspominał „Falę 49” i jednego z prowadzących:
– W tym czasie zaczął działać niejaki Stefan Martyka, aktorzyna trzeciorzędny, który prowadził w Polskim Radio audycję pod tytułem „Fala 49”. Bydlę to włączało się w czasie muzyki tanecznej, mówiąc „Tu Fala 49. Tu Fala a 49. Włączamy się”. Po czym zaczynał opluwanie krajów imperialistycznych, przeważnie jednak wsadzał szpilki w dupę Amerykanów, mówiąc o ich kretynizmie, bestialstwie, idiotyzmie i tego rodzaju rzeczach – następnie kończył swą tyradę słowami „Wyłączamy się”.
Tu nie mogę się powstrzymać od uwagi, że sam Hłasko też nie był święty. Swoją karierę literacką zaczynał od pisania… donosów. UB zarejestrowało go na początku lat 50-tych jako TW „Wanda”. Pisze o tym w „Pięknych dwudziestoletnich”, ale wykręca się, że pisał donosy au rebours, aby w końcu skonstatować, że każdy początkujący pisarz powinien zacząć od pisania donosów, gdyż to pozwala wypracować bardzo konkretny styl wypowiedzi… Jego prawdziwy debiut literacki z 1951 roku, opowiadanie „Baza Sokołowska”, opublikowany w „Sztandarze Młodych”, to socrealistyczny produkcyjniak wzorowany na książce sowieckiego pisarza Anatolija Rybakowa „Kierowcy”, wydanej w Polsce w roku 1950. Praktycznie plagiat, do czego w sumie Hłasko się przyznaje: „W tym czasie przepisałem książkę Rybakowa pod tytułem „Kierowcy”, podpisałem ją pod swoim nazwiskiem, nazwałem „Baza Sokołowska” i zaniosłem do Związku Literatów…” Cóż, ja też polubiłem Rybakowa, kiedy przeczytałem jego „Kordzik”. Taka literatura, jakie czasy!
Fragment książki "Najlepszy adres w Warszawie czyli historia udomowiona" wydanej ostatnio przez oficynę LTW.
https://ltw.com.pl/strona-glowna/1315-najlepszy-adres-w-warszawie-czyli-historia-udomowiona.html
Historyk, dziennikarz, na emigracji od stanu wojennego. Wiącej informacji w autobiograficznej książce wydanej ostatnio przez oficynę LTW: "Najlepszy adres w Warszawie czyli historia udomowiona."
https://ltw.com.pl/strona-glowna/1315-najlepszy-adres-w-warszawie-czyli-historia-udomowiona.html
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura