Empatia każe pytać Dlaczego?! Czemu kolejne życie w tak bezsensowny sposób zostało zakończone? Te pytania pojawiają się za każdym razem, gdy opinię publiczną poruszy kolejna katastrofa czy inny zbiorowy dramat. Czemu? Ponieważ jesteśmy ludźmi, bo chcemy wierzyć, że to nasze życie wcale nie jest takie kruche, że jesteśmy gdzieś tam nieśmiertelni? A przecież nic bardziej mylnego. Jak w tekście Jacka Cygana "my tak łatwopalni, tak smiesznie mali..." wobec sił rządzących naturą, wobec losu, przypadku, ale nade wszystko wobec samych siebie, swojej głupoty i nieodpowiedzialności. Podobne refleksje towarzyszą mi za każdym razem, gdy media czy relacje rodzinne donoszą o kolejnej tragedii, jak ta wczorajsza, która wydarzyla się w okolicach Chełmna. Każda śmierć boli, każde życie jest cenne, a codziennie ginie na drogach w dziesiątkach istnień. Jednak gdy dramat kończy młode życie trudniej się z tym pogodzić. Także na poziomie zwykłego świadka, który przekaz zna jedynie z mediów.
Jak można się było spodziewać, winą za tragedię niektórzy od razu obarczyli przydrożne drzewa, zły stan drogi i "Wszystkich Świętych". Tak jest zawsze. Gdyby nie bezczelne drzewa, które rzucają się na niewinnych kierowców, nie byłoby wypadków. Bzdura przecież, tylko dlaczego tak mocno zakorzeniona w powszechnej świadomości. Czemu tak łatwo przychodzi nam, jako społeczeństwu przyzwolenie na jazdę po pijanemu, na łamanie przepisów i ogólną nonszalancję w podejściu do prawa. Dobrze, może to rzeczywiście jakiś spadek po totalitarnej mentalności, gdy były one atrybutem opresyjnej władzy, ale na litość: każdy z nas ma mózg, komuna dawnio temu zakończyła żywot i to nie jest żadne tłumaczenie. Według mnie to raczej nasza narodowa, ułańska fantazja. Polak na zagrod...drodze, równy wojewodzie. "Co tam przepisy, znam drogę, będę szybciej, co tam jedno piwko , czy jedna butelka, nie po tylu się jeździło- dam radę"...włos się jeży i skóra cierpnie, a to przecież w wielu środowiskach powszechne zachowania, niezależnie od jakiegokolwiek statusu, żeby wspomnieć chociaż przykłady poselskich czy celebryckich "mistrzów kierownicy". A jeśli do tego dodać ostracyzm wobec tych, którzy zachowali rozsądek, którzy nie wahają się dzwonić po Policję czy odbierać takim kluczyki to powstaje przerażający portret polskiego użytkownika dróg, przy którym rzeczywiście czasem strach wsiąść do auta. Ta wyjątkowa , biorąca się z głupoty nonszalancja to jedno.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie: Gdzie byli rodzice, rodzina tych młodych ludzi. Media podały, że w wypadku zginęły osoby w wieku od 13- 16 lat. Jakby nie patrzeć, to jeszcze dzieci, które w tym czasie powinny być pod opieką dorosłych. Nie jestem w jakimś mocno zaawansowanym wieku, do 40 jeszcze mi trochę brakuje, więc jeszcze dobrze pamiętam nastoletnie czasy. Wiadomo, że człowiekowi przychodzą wtedy do głowy różne , często niebezpieczne pomysły, co w połączeniu z brakiem dojrzałości i umiejętności przewidywania skutków własnych działań, daje niekiedy dramatyczny efekt. Ale od tego są rodzice, żeby to zminimalizować, żeby dziecku nie tylko nie przyszło do głowy aby zabierać tacie kluczyki do auta, ale też żeby nie miało ku temu okazji ani potrzeby. W normalnych układach rodzinnych, dziecko w wieku 13 czy 16 lat powinno być w nocy w domu, nie powinno znać smaku alkoholu i cała masa innych "nie powinno". To przecież podstawowa wiedza, podstawowa rodzicielska kompetencja i obowiązek: wiedzieć gdzie jest moje dziecko, z kim się przyjaźni, z kim spędza czas, co czuje, co się z nim dzieje... Ci rodzice już ponieśli swoją odpowiedzialność, Trudno wyobrazić sobie większy ból, niż ten który czują. Ale bądźmy choć raz, my jako społeczeństwo, mądrzejsi przed szkodą, przed dramatem...tylko tyle i aż tyle
Inne tematy w dziale Polityka