Mała Mi Mała Mi
729
BLOG

Jak dobrze mieć sąsiada...?

Mała Mi Mała Mi Polityka Obserwuj notkę 8

Mieszkańcy domów z wielkiej płyty doskonale znają rozkosze tego typu budownictwa. Często bardzo wątpliwe. Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi...etc, jak mawia przysłowie. Z jednej strony masa niedoróbek, ciągłych remontów, bo devaloper oszczędzał na materiałach, a z drugiej największa z owych rozkoszy...sąsiedzi. Mniejsza, jeśli taki klatkowy współspacz wpada z wizytą po cukier czy szczyptę soli. To jeszcze da się przeżyć, a i zintegrować się można. Przymusowe lekcje muzyki, nie zawsze zgodne z gustem i potrzebami, dajmy na to o 2 w nocy, w dzień roboczy tez jeszcze można przezyć. Najwyżej załatwia się retorsje, a w skrajnych przypadkach wzywa służby i po kłopocie. Jednak są takie dwie kategorie sąsiadów, z którymi zgodna koegzystencja napotyka trudności. Jedni to ludzie pochłonięci swoimi sprawami, tacy co to nigdy nic nie słyszą, nie widzą, a pamięć że coś tam, wraca im dopiero przed kamerami. Tacy nie słyszą męża katującego żonę, rodziców krzywdzących dzieci, etc...Natomiast drudzy to już absolutny hardcore, najcięższa kategoria z jaką los lub devaloper może nas zetknąć. Tacy zawsze wszystko najlepiej wiedzą. Jakie ściany mamy mieć w swoim pokoju, co aktualnie się jada, gdzie bywa, etc. Przy czym nie poprzestają na sugestiach, swoim wścibstwem narażając na szwank nasz system nerwowy i pokłady cierpliwości.

Tak mi się te dywagacje sąsiedzkie przypomniały, przy okazji tego co dzieje się teraz za naszą wschodnią i zachodnią granicą. Z jednej strony mamy sąsiada, co to zawsze wszystko wie najlepiej. Wie na przykład jak uszczęśliwić uciskaną ludność za miedzą, czym ją nakarmić i jak urządzić jej pokój. Federalizacja to jest to. Najmodniejszy trend sezonu. Ale zanim zabierzemy się za przemeblowanie to zrobimy mały remont, przerzedzimy mieszkańców, wyrównamy trochę teren...Zresztą my dobrze znamy ta sąsiedzką uprzejmość. O nas, swego czasu, ów sąsiad równie długo i mocno się o nas troszczył. Omal nam bokiem ta troska nie wyszła. Wszak i kotka można zagłaskać na śmierć. Na przykład Iskanderami na granicy...Co znamienne, w tych sąsiedzkich pracach nad wystrojem ukraińskich wnętrz, rosyjskim dizajnerom sprzyjają zachodni partnerzy. I tu mamy do czynienia z tą drugą kategorią sąsiadów. Tą co to tylko czubek własnego nosa i nic do okoła. Oni nie słyszą rechotu kremlowskiej propagandy, nie widzą tych wyłażących z białych plandek grubych nici. Kreml mówi: pada deszcz- Zachód wyciąga parasol, Kreml mówi- jesteśmy humanitarni, Zachód wprawdzie nie dowierza ale wciąż palcem stanowczo nie kiwnie. Z naiwności i bierności? Pewnie też, choć przecież nie tylko. Truizmem będzie powtarzanie, że chodzi o interesy, ale przecież w zachodniej postawie chodzi wyłącznie o to. Ewentualnie jeszcze o tchórzliwe przekonanie, że Putin w swoich dizajnerskich zapędach, poprzestanie na Europie Wschodniej. Jak to było? Przywiozłem wam pokój? Wracając z Berlina i Kijowa kanclerz Merkel mogłaby się chyba podpisać pod tymi słowami, a my zdaje się powinniśmy szykować się do remontu. Może nie nagłego, czy nawet nie generalnego, ale pewne jest jedno, że w razie jakichkolwiek przemeblowań, z ekipą remontową rozliczać, jak zwykle będziemy się sami.

Mała Mi
O mnie Mała Mi

Mimo wszystko wciąż umiem się jeszcze dziwić... Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka