To, że Francja straci grube pieniądze jeśli zerwie kontrakt na sprzedaż Mistrali do Rosji to wiedza powszechna. Niewielu jednak wie, że Polska ma poważne narządzie, które może skłonić Francuzów do zerwania kontraktu z Rosjanami.
Zacznijmy jednak od początku. Gdy w 2011 roku Francja i Rosja finalizowały prace nad kontraktem na dostawę dwóch śmigłowcowców typu Mistral, wiele państw NATO głośno protestowało. USA, państwa nadbałtyckie, a także Gruzja krytykowały sprzedaż do Rosji Mistrali, które mając możliwość desantowania 450 żołnierzy i 70 pojazdów pancernych wspieranych dodatkowo przez 16 śmigłowców bojowych są typowym narzędziem ataku i zastraszania. Te protesty nie tylko nie zaszkodziły planowanemu kontraktowi ale jeszcze pozwoliły Francuzom na uzyskanie doskonałej ceny. O ile bowiem szacunkowy koszt Mistrala to 250-300mln euro, to Rosjanie za dwa okręty zgodzili się zapłacić aż 1,12 mld euro, a więc ok 100% powyżej ich rzeczywistej wartości. Pomijając moralny aspekt zarabiania kosztem bezpieczeństwa własnych sojuszników, obecnie ta zawyżona cena Mistrali jest bodaj główną przeszkodą w wypracowaniu rozwiązania, które pozwoliłoby Paryżowi wycofać się z feralnego kontraktu z Moskwą.
Teoretycznie istnieje bowiem możliwość, że Francuzi zerwą umowę z Rosją, a Mistrale sprzedadzą innemu klientowi. Nie jest to niemożliwe zważywszy na to, że coraz więcej krajów posiada lub w najbliższej przyszłości planuje nabyć takie okręty. Już obecnie podobne do Mistala śmigłowcowce wchodzą w skład flot USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji, Hiszpanii, Indii i Japonii, a na ukończeniu jest okręt dla Algierii. Najciekawsze jest to, że do budowy śmigłowcowców szykuje się Turcja. Można wiec sobie wyobrazić, że Turcja za namową USA przejmuje rosyjskie zamówienie. W ten sposób Francja odzyskuje większość zainwestowanych pieniędzy, a Turcja wydatnie wzmacnia swe siły na Morzu Czarnym, co neutralizuje rosyjską dominację na tym akwenie uzyskaną dzięki zajęciu Krymu.
W ostatnich dniach także minister Sikorski wyraźnie wsparł naciski USA na Francje by ta zerwała kontrakt z Rosją i poszukała alternatywnego odbiorcy dla budowanych właśnie okrętów. Słowa polskiego ministra, choć warte uznania, nie były jednak tak mocne jak by mogły być i jak tego wymaga sytuacja. Polska ma bowiem w ręku silny argument, który Francja musiałaby poważnie rozważyć. Otóż francuskie firmy konkurują właśnie o duże zamówienia w polskich przetargach zbrojeniowych. Chodzi głównie o szacowany na ok 5 mld euro przetarg na rakiety przeciwlotnicze w ramach programu Tarcza Polski, w ramach którego francuskie firmy wraz z partnerami proponują nam nowoczesne rakiety Aster 30. Francuzi uczestniczą też w wartym ok. 2,5 mld euro konkursie na 70 śmigłowców wojskowych gdzie oferują nam śmigłowce EC 725 Caracal, a także mają nadzieję na sprzedaż do Polski 3 okrętów podwodnych typu Scorpene o wartości ok 2 mld euro. Mamy więc możliwość przedstawienia Francji alternatywy: albo sprzedajecie Rosjanom Mistrale ( wartość 1,12 mld euro) albo uczestniczycie w polskich przetargach zbrojeniowych (wartość ok 9,5 mld euro).
Rzadko się zdarza by Polska miała tak silne narzędzie wpływu na jedno z kluczowych państwa europejskich. Pytanie czy minister Sikorski odważy się go użyć.
Komentarze