Michał Gąsior Michał Gąsior
24
BLOG

Pikujący ornitolog

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 2

Marek Migalski wyłożył na swoim blogu jak najbardziej prawdziwe przyczyny politycznej inercji PiS-u. Prawda jest jednak taka, że szczerość europosła może i jemu i partii przynieść więcej szkód niż korzyści.

Od czasów Ludwika Dorna i osławionej bajki o „sułtanie i jego eunuchach” nie znalazł się śmiałek, który podniósłby rękę na Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, żaden z polityków środowiska PiS nie odważył się publicznie wrzucić kamyka do własnego ogródka. Zazwyczaj publiczna samokrytyka ograniczała się do okrągłych słówek, broń Boże bez podania konkretnych nazwisk, a już na pewno z dala od oceny działań prezesa Kaczyńskiego. Jeśli już ktoś decydował się na draśnięcie wizerunku szefa, to chował się za bezpiecznym statusem „proszącego o anonimowość”.

Teraz zakneblowane polityczną lojalnością usta liberalnego skrzydła PiS-u przemówiły piórem Migalskiego. Europoseł bezlitośnie wypunktował wszystko to, co składa się na wizerunek PiS-u i samego Jarosława Kaczyńskiego po wyborach prezydenckich. Powrót do radykalnej retoryki, specyficzna rehabilitacja polityków z tzw. „zakonu PC”, kompletny marazm w opozycji, w końcu także uzewnętrznienie najgorszych przymiotów Kaczyńskiego. Wszystko to wyliczył Migalski doskonaląc swoją argumentację pretensjonalną narracją wobec prezesa. T o Kaczyński jest według nadawcy źródłem problemów PiS. To on doprowadził partię nad przepaść, a jeśli nie nad przepaść, to na mieliznę, która oznacza brak perspektyw na zebranie szerszego elektoratu. „Bez Pana nie przetrwamy, z Panem nie wygramy” – diagnozuje Migalski.

Prezes jawi się w liście europosła jako wyalienowany polityk rodem z innej epoki, impulsywny autokrata nie znający mechanizmów funkcjonowania nowoczesnej, demokratycznej partii. Gdyby nie występująca często formuła grzecznościowa „Panie prezesie”, można by odnieść wrażenie, że to mentor i polityczny wychowawca gani niedoskonałego adepta za błędy w sztuce polityki. Otóż nie. Paradoks sytuacji polega na tym, że to uczeń bije w swojego opiekuna, który wcale nie tak dawno podarował mu szansę na polityczny byt.

Zastanawiając się nad możliwymi skutkami tej dosyć spektakularnej krytyki doszedłem do wniosku, że brać można pod uwagę wszystkie warianty, wyłączając zmuszenie Kaczyńskiego do refleksji i pobudzenie debaty w partii. Surowa ocena wyrażona w ten sposób daje podstawę do przewidywań, że odpowiedź prezesa będzie jeszcze bardziej dosadna i widowiskowa. Jakkolwiek by nie patrzeć, nie ma najmniejszych szans by Kaczyński wziął pod uwagę racje Migalskiego i publicznie uznał swoją winę. Tym bardziej, że przesądza o niej nawet nie członek partii, a zupełny żółtodziób świata polityki. Reakcja może być tylko jedna: publiczny sąd nad Migalskim, który co prawda nie skończy się efektownym wydaleniem z partii, ale z pewnością moralną i etyczną egzekucją.

Obawiam się więc, że dla Migalskiego oznacza to koniec kariery politycznej w tym środowisku i powrót na pozycję recenzenta. Dla PiS-u z kolei jeszcze jeden żałosny spektakl, utratę kolejnych kilku punktów w sondażach i narastające antagonizmy.

Panie Marku, tym razem zgrzeszył Pan naiwnością. Koń jaki jest, każdy widzi.

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka