Michał Gąsior Michał Gąsior
355
BLOG

Mowa trawa

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 5

Debata o legalizacji "miękkich narkotyków" przez co najmniej cztery lata będzie niczym innym jak czczym gadaniem i spisem pobożnych życzeń, które nie mają szans na realizację.

Wchodząca w życie 9 grudnia nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii to krok we właściwym kierunku. Pierwotna wersja tej ustawy, była, a właściwie wciąż jest najbardziej restrykcyjną w Unii Europejskiej. Przewiduje bowiem nawet 3 lata odsiadki za posiadanie śladowej ilości „substancji psychoaktywnej”. Mówiąc wprost – jeśli policjant znajdzie w kieszeni młodego chłopaka gram marihuany, ten z miejsca staje się przestępcą i swoje „spaprane papiery” może co najwyżej zabrać ze sobą za kraty.

Zapewne w dyskusji o narkotyków padnie jeszcze sporo argumentów na potwierdzenie tezy, że legalizacja, a przynajmniej depenalizacja tzw. „miękkich narkotyków” jest konieczna. Ja chciałbym zwrócić uwagę na polityczny aspekt tej sprawy. Bo legalizacja może i jest konieczna, ale nie jest możliwa.

Co z tego, że kilkaset tysięcy Polaków żąda depenalizacji posiadania marihuany? Daleka jest droga między „wolą ludu”, a stosownymi rozwiązaniami prawnymi. Miną lata zanim Panowie z Wiejskiej zdołają przepchnąć cokolwiek przez tryby ideologicznej i politycznej poprawności.

Arytmetyka sejmowa jest nieubłagana. W rozpoczętej przed kilkoma tygodniami kadencji co najmniej 350 głosów należy do posłów przeciwnych liberalizacji prawa narkotykowego. Parlamentarzyści PiS nie chcieli nawet nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (ostatecznie przegłosowanej). Liberalizm PO w tej sprawie kończy się na możliwości odstąpienia od karania, ale o legalizacji czy całkowitej depenalizacji nie ma mowy. Premier Donald Tusk jest zagorzałym przeciwnikiem legalizacji marihuany, choć w młodości sam popalał jointy. Konserwatywne jak zawsze jest też PSL. Lewa strona sceny politycznej (SLD, Ruch Palikota) nie ma większości i obawiam się, że długo jeszcze nie będzie jej miała. Zresztą nawet na lewicy nie ma zgody w kwestii narkotyków. SLD nie poprze na przykład najnowszego projektu RP (zakłada dozwolenie posiadania niewielkiej ilości), a w samym Ruchu jeszcze nie ustalono, czy „niewielka ilość” to 3, 5, a może 30 gramów.

Oczywiście, debata o polityce narkotykowej jest w Polsce potrzebna. Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze przez co najmniej cztery lata będzie niczym innym jak czczym gadaniem i pobożnymi życzeniami, które nie mają szans na realizację. Tusk mówił w marcu: „Chcecie legalizacji marihuany? Wybierzcie sobie innego premiera”. I to jest dobra odpowiedź na pytanie, kiedy możliwa będzie jakakolwiek zmiana.

tekst został opublikowany na stroniewww.iktomaracje.pl

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka