W jednym ze swych próbnych szkolnych artykułów napisałam, że to nie my wpadamy na tematy do tekstów, tylko owe tematy nas znajdują. Siedzą sobie przy ulicy, wiszą na ścianie, wyglądają z okna, a my musimy tylko być wystarczająco spostrzegawczy, aby je zauważyć. Otóż właśnie jeden taki temat depcze mi po piętach i nie daje o sobie zapomnieć.
Dwie antagonistyczne postawy, dwa przeciwne sobie zachowania. I dwa zupełnie różne odczucia po doświadczeniu dwóch różnych zdarzeń.
"Jestem z miasta - to widać, słychać i czuć." Po tym mieście codziennie jeżdżę we wszystkie strony; poruszam się zwykle komunikacją miejską. Zdarzyło mi się parę razy być świadkiem, a nawet doświadczyć niezwykłej uprzejmości. W ostatniej chwili wbiegłam na przystanek, tramwaj już miał odjeżdżać, gdy pan motorniczy nie ruszył z przystanku, lecz otworzył drzwi i mogłam wsiąść do tramwaju. To spowodowało, że cudem zdążyłam na zajęcia. Tym cudem była zwykła ludzka życzliwość pana motorniczego, który najwyraźniej wiedział, co to znaczy, gdy w ostatniej chwili ucieka ostatni tramwaj.
Jakiś czas temu wychodziłam z domu, niosąc w ręku jak zwykle strasznie napakowany plecak - a może to była ta piekielnie ciężka gitara?... Nie pamiętam. Drzwi od naszej klatki są bardzo duże i też nie należą do lekkich. Obok mnie przechodził sąsiad, którego nawet nie poznaję z wyglądu, tak mało go znam; a on nie ominął mnie obojętnie, lecz otworzył drzwi i poczekał uprzejmie, aż się przez nie z owym ciężkim pakunkiem przepchnę. Zwykła ludzka życzliwość... Szacunek dla drugiej osoby... Ja od owego pana jestem dużo młodsza, a jak wiadomo - młodzież kipi energią i to ona powinna ustępować staruszkom miejsca w pojazdach oraz otwierać drzwi szanownym sąsiadom. "Ta dzisiejsza młodzież"... Ten pan nawet się nad tym nie zastanawiał. Po prostu był wobec mnie uprzejmy. Pamięć o tym zachowaniu tkwiła we mnie przez cały dzień, wywołując na mojej twarzy uśmiech.
Ale takie wydarzenia mogę policzyć na palcach jednej ręki. Tymczasem ostatnio nie raz i nie dwa byłam świadkiem - i doświadczyłam - zachowań zupełnie innych. Konkretny przykład, z życia wzięty: tramwaj stoi na przystanku niewinnie, z zamkniętymi drzwiami. Wiadomo - zima, a my mamy system "gorącego guzika", nie trzeba pasażerów wietrzyć. Dobiegam do tramwaju - światło się zmienia, ale guzik nadal zachęcająco świeci. Już mam go nacisnąć, gdy on gaśnie, a tramwaj rusza. Pomijając fakt, że mnie, jako spóźnionego i pozostawionego na lodzie pasażera, trafia szlag na miejscu, jest tu drugi problem. Przecież ten motorniczy nie mógł mnie nie zauważyć, gdyż przebiegłam przed samym jego nosem. Wyraźnie kierując się do drzwi. Wyraźnie się spiesząc. Czy naprawdę życie tego pana zależy od tego, że ruszy on, jak tylko zmieni się światło? Może ja o czymś nie wiem i osądzam bliźniego spelniającego jedynie swe obowiązki. Ale taka sytuacja w ostatnich dniach powtórzyla się wiele razy. To nie był przypadek.
Zastanawiałam się: czy tak trudno zauważyć drugą osobę? Czy tak trudno jest traktować ją z szacunkiem tylko z tego powodu, że jest ona człowiekiem?
Ja wcale nie mówię, że sama te złote myśli stosuję w praktyce. Zwykle chodzę z głową w chmurach i innych ludzi po prostu nie zauważam. Mea culpa. Ale taka rażąca niesprawiedliwość, brak szacunku dla drugiego człowieka, to coś, co trudno mi jest zaakceptować. Dlatego potem chodzę i sarkam. Ta zwykła, ludzka życzliwość - czemu jest jej tak mało między nami? Tak na co dzień, po prostu? Oto zbliżają się święta. Obdarzymy się wyrazami największych uczuć pod wigilijnym drzewkiem i po Sylwestrze o wszystkim zapomnimy. I nikt nie pomyśli o tym, że ta zwykła ludzka życzliwość ma ogromną moc rozjaśnić czyjeś życie. Choćby na jeden dzień, który będzie inny, jaśniejszy od szeregu pozostałych, szarych i ponurych. Zwykła ludzka życzliwość.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura