Tak jak obiecywałam, wróciłam z wakacji - do miasta i do Salonu. Trafiłam od razu na rok szkolny pełen zamieszania i pracy. Trudno powiedzieć, co z tego wyniknie.
PO powrocie do Warszawy spotykałam w różnych sytuacjach różnych ludzi, głównie znajomych. Zaróno z zasady, jak i z ciekawości zawsze ktoś spytał: "Jak ci minęły wakacje?" Na to otrzymywał tę samą odpowiedź, niezależnie od rozmówcy, oraz miejsca i czasu wydarzenia: "Zbyt szybko..."
Ciekawe, że czas wypełniony miłymi zajęciami zwykle płynie szybciej. I szybko ucieka z pamięci. Tak samo w książkach lub filmach zwykle nie pojawia się przedstawienie długich lat życia spędzonych w szczęściu i spokoju. Bo to nudne... A przecież najmilsze, bo tego wlasnie każdy z nas pragnie: poczucia stabilizacji, dobrobytu, bezpieczeństwa...
Ale nie o tym ma traktować mój tekst. To tylko króka dygresja z refleksją gratis. Dlatego zawracam ("Naaazad!") i teraz znów jestem na początku roku szkolnego.
Ech, z roku na rok jest ona coraz bardziej trudna do zniesienia. Ale wiecie co, to ponoć ostatni rok...
Tfu, żeby tę szkołę coś wreszcie odmieniło...
Pod koniec wakacji spytałam mojego tatę (który wie wszystko :P):
- Czy nie da się zrobić czegokolwiek, żeby szkoła była choć odrobinę mniej okropna?
A mój tata - który wie wszystko - pominał to pytanie milczeniem.
Najwyraźniej się nie da. I poczciwi uczniowie muszą cierpieć w milczeniu. Choć to strasznie wkurza.
Pierwszy dzień szkoły upewnia każdego ucznia, że permanentna nerwica to stan dla niego całkiem normalny, a fobia szkolna jest tylko kwestia czasu. Każdy nauczyciel straszy, jak może, grozi, męczy, a na koniec z anielskim uśmiechem stwierdza:
- Za tydzień sprawdzian!
Ae te wszystki okropności blakną wobec przerażającej, zagrażającej, nadciągającej nieuchronnie, trudnej i stresogennej matury. A nauczyciele robią, co mogą, by powiększać przerażenie i stres, a nie pomagaja przyswajać wiedzy. Az, po prawdzie, nie wszyscy, ale wyjątek potwierdza regułę.
A uczniowie co? Twardzi są i nie dają się. Bimbają sobie jak długo mogą, czytają romansidła lub fantastykę zamiast lektur, które w szkole "przerabiają" - na sieczkę chyba; oglądają komedie czy horrory, zamiast chodzić do teatru lub opery; a w nocy miast się uczyć grają na kompouterze lub balują... I tak trzymać! :P A trzecioklasiści trzymają się zdrowej myśli: "Byle zdać!", a potem planują, z kim pójdą na stódniówkę (chyba, że ną nia nie pójda, bo mają ją w środku ferii...)
I w tym wszystkim siedzę ja, zmęczona, przestraszona, przywalona obowiązkami, wymaganaimi, zajęciami. I chyba trochę nie wyrabiam.
Wiadomo jednak, że człowiek może dużo wytrzymać, szczególnie uczeń - "a tutaj jest, jak jest, po prostu", nie mamy na to wpływu i trzeba się dostosować. Poranne wstawanie, praca domowa, powtarzanie materiału, sprawdziany, kartkówki, zeszyty, podręczniki, notatki do uzupełnienia, telefony, SMSy, kotakty, brak odpowiedzi... Wszystko to tworzy tak zwany "Meksyk", a gdy doda się do tego przeprowadzki dwojga rodzeństwa z rodzinami, rzeczy brata spiętrzone na kupie w pokoju, koszmarny bałagan i wynikające z niego wieczne awantury, to sytuacja wydaje się nie do ogarnięcia - a jak się w tym wszystkim uczyć?
Tak to sobie piszę, trochę się wyżalam, ale wiem, że po prostu musze nauczyć się w tym funkcjonować, bo nie mam innego wyjścia. Tak też się stanie - w końcu. Choć Bóg jeden wie, ile mnie to będzie kosztowało. Ja też nie wiem i wolę o tym nie myśleć.
Dlatego to będzie jedyny tekst o szkole w najbliższym czasie. Teraz będę pisać ciąg wspomnień z wakacji, mam nadzieję, że będzie to dla mnie wytchnieniem, pocieszeniem, uspokojeniem, taką trochę odskocznią od codziennego życia, pracy, zamieszania.
zatem niniejszym wpisem otwieram kolejny rok blogowania, połączony z maura, więc pewnie niezbyt obfitujący w teksty. Ale ponoć nie liczy się ilość, tylko jakość, a ta będzie najlepsza z możliwych. Jak na mnie.
Let's go - jak mawiaja Indianie :P
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura