Sytuacja opisana ma miejsce w Warszawie, po wakcjach zeszłego roku, w trakcie przebudowy torów na Alejach Jerozolimskich. Podobieństwo do autentycznych postaci z grubsza przypadkowe.
Rozalka przemierzała pilnie przejście dla pieszych, zdążając na przystanek autobusowy.Zamierzała wsiąść do autobusu linii zastępczej Z-1, aby wysiąść z nie go w połowie drogi do szkoły i przesiąść się do tramwaju linii 15, 35, 16 lub zastępczej Z-9.
Dla osoby niezorientowanej trasa ta mogła wydać się przerażającą: na odcinku 6 przystanków przesiadka z autobusu do tramwaju, dwie linie zastępcze, ileż to biegania, czekania, zdenerwowania…
Już od trzech miesięcy cała Warszawa była zakorkowana z powodu remontów komunikacji miejskiej. Na Alejach Jerozoliskich rozpoczęto wymianę torowiska. Zablokowano punkty węzłowe, łączące większość tras warszawskiej komunikacji, uruchamiaj ąc objazdy, co spowodowało zmiany w kursowaniu tramwajów, owe linie zastępcze i dantejskie piekło.
Rozalka jakoś sobie z tym bałaganem radziła, choć droga do szkoły zajmowała jej dwa razy więcej czasu niż dotychczas. Nie narzekała na to zbytnio, porównują cswoja pół godziny drogi z praie dwiema godzinami spędzanymi na zakorkowanych ulicach przez jej koleżanki. ozumiała doskonale jak nikło wyglądało jej poświęcenie w tym porównaniu.
Zajęta rozmyślaniem o mało co nie przeoczyła nadjeżdżającego autobusu. W ostatniej chwili wskoczyła do środka. Pojazd ruszył gruchocząc, postękując i szarpiąc, a rozalka oddała się na powrót rozmyślaniom.
Nie myślała o niczym konkretnym. Przez myśl z niesamowitą szybkością przewijały jej się obrazy szkoły, rodzeństwa, kolegów z klasy, rodziców, biblioteki (“Ojejku, muszę oddać książki!”), lekarzy oraz Pawła i Luśki, którzy oświadczyli, że są razem i zaczęli się publicznie obściskiwać.
Obraz ten był na tyle sugestywny, że Rozalia natychmiast obudziła się z zamyśleniai zorientowała, że musi wysiadać: tutaj kończyła się trasa linii zastępczej Z-1 i trzeba było przeflancować się do tramwaju.
Przeszła przez kolejne pasy i wylądowała na końcu przystanka. Najwygodniej było jej wsiąść do pierwszego wagonu, dlatego musiała przejść całą długość przystanka, aż na sam przód. Szła, odruchowo lawirując w tłumie, nie zwracając za bardzo uwagi na to, co działo się wokół niej. Patrzyła nieuważnie na otaczających ją ludzi, a oni równie bezmy slnie spoglądali na nią.
W pewnym momencie poczuła na sobie – a może tylko jej się tak wydało – szczególne spojrzenie.
Rozalia odwróciła się raptownie, majac nadzieję, że namierzy właściciela przenikliwych oczu. Zauważyła chłopaka kucającego pod barierką. Miał na sobie dżinsy i bluz z kapturem nasuniętym na oczy – te oczy, które watrywały się w nią z takim skupieniem. To spojrzenie było inne niż wszystkie, nie prześlizgujące się po postaci i wbijające w ziemię; to spojrzenie było tak pełne wyrazu, że aż wyczuwalne. Uderzyło w nią, przeniknęło i uciekło, pozostawiając po sobie niezatarty ślad.
Gdy zorientował się, że ona na niego patrzy, spuścił wzrok i zaczął z równym natężeniem wpatrywać się w grunt pod stopami. Kucał, więc Rozalka nie mogła okreslić jego wzrostu ani ewentualnego wieku. Zauważył tylko te jego uważne, orzechowe oczy i kosmyki brązowych włosów wymykających się spod kaptura.
Miał na uszach słuchawki i wystukiwał palcami jakiś rytm. “Ciekawe, czego słucha” – pomyślała Rozalka odruchowo, po czym prychnęła do siebie: “A co mnie to obchodzi… Nieużyty jakiś, najpierw się gapi, a potem udaje, że go nie ma. Gbur jakiś, pewnie do tego ciemny typ.”
Podjechał tramwaj i Rozalka zaniechała rozmyślań o “ciemnym typie”. Wciąż tylko przypominało jej się wrażenie, którego doznała, gdy on na nią spojrzał. Ciekawiło ją, co on sobie wtedy myślał?... Doszłą do wniosku, że nigdy się tego nie dowie. Trmwaj ruszył, wioząc ją nieuchronnie ku szkole, a jej myśli wróciły do Pawła i Luśki oraz innych, codzinnych spraw.
To jest właśnie to. Napisałam jeszcze dwa kawałki, nie wiem, czy napiszę więcej. Jak się prezentuje? A najbliższy mo zliwy mój tekst, w czasie znów nieokreślonym, to będzie kolejny odcinek wspomnień. Tralllala, miłego czytania :)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura