Mida Mida
38
BLOG

NA PRZYSTANKU

Mida Mida Kultura Obserwuj notkę 2

Sytuacja opisana ma miejsce w Warszawie, po wakcjach zeszłego roku, w trakcie przebudowy torów na Alejach Jerozolimskich. Podobieństwo do autentycznych postaci z grubsza przypadkowe.

Rozalka przemierzała pilnie przejście dla pieszych, zdążając na przystanek autobusowy.Zamierzała wsiąść do autobusu linii zastępczej Z-1, aby wysiąść z nie go w połowie drogi do szkoły i przesiąść się do tramwaju linii 15, 35, 16 lub zastępczej Z-9.
Dla osoby niezorientowanej trasa ta mogła wydać się przerażającą: na odcinku 6 przystanków przesiadka z autobusu do tramwaju, dwie linie zastępcze, ileż to biegania, czekania, zdenerwowania…
Już od trzech miesięcy cała Warszawa była zakorkowana z powodu remontów komunikacji miejskiej. Na Alejach Jerozoliskich rozpoczęto wymianę torowiska. Zablokowano punkty węzłowe, łączące większość tras warszawskiej komunikacji, uruchamiaj ąc objazdy, co spowodowało zmiany w kursowaniu tramwajów, owe linie zastępcze i dantejskie piekło.
Rozalka jakoś sobie z tym bałaganem radziła, choć droga do szkoły zajmowała jej dwa razy więcej czasu niż dotychczas. Nie narzekała na to zbytnio, porównują cswoja pół godziny drogi z praie dwiema godzinami spędzanymi na zakorkowanych ulicach przez jej koleżanki. ozumiała doskonale jak nikło wyglądało jej poświęcenie w tym porównaniu.
Zajęta rozmyślaniem o mało co nie przeoczyła nadjeżdżającego autobusu. W ostatniej chwili wskoczyła do środka. Pojazd ruszył gruchocząc, postękując i szarpiąc, a rozalka oddała się na powrót rozmyślaniom.
Nie myślała o niczym konkretnym. Przez myśl z niesamowitą szybkością przewijały jej się obrazy szkoły, rodzeństwa, kolegów z klasy, rodziców, biblioteki (“Ojejku, muszę oddać książki!”), lekarzy oraz Pawła i Luśki, którzy oświadczyli, że są razem i zaczęli się publicznie obściskiwać.
Obraz ten był na tyle sugestywny, że Rozalia natychmiast obudziła się z zamyśleniai zorientowała, że musi wysiadać: tutaj kończyła się trasa linii zastępczej Z-1 i trzeba było przeflancować się do tramwaju.
Przeszła przez kolejne pasy i wylądowała na końcu przystanka. Najwygodniej było jej wsiąść do pierwszego wagonu, dlatego musiała przejść całą długość przystanka, aż na sam przód. Szła, odruchowo lawirując w tłumie, nie zwracając za bardzo uwagi na to, co działo się wokół niej. Patrzyła nieuważnie na otaczających ją ludzi, a oni równie bezmy slnie spoglądali na nią.
W pewnym momencie poczuła na sobie – a może tylko jej się tak wydało – szczególne spojrzenie.
Rozalia odwróciła się raptownie, majac nadzieję, że namierzy właściciela przenikliwych oczu. Zauważyła chłopaka kucającego pod barierką. Miał na sobie dżinsy i bluz z kapturem nasuniętym na oczy – te oczy, które watrywały się w nią z takim skupieniem. To spojrzenie było inne niż wszystkie, nie prześlizgujące się po postaci i wbijające w ziemię; to spojrzenie było tak pełne wyrazu, że aż wyczuwalne. Uderzyło w nią, przeniknęło i uciekło, pozostawiając po sobie niezatarty ślad.
Gdy zorientował się, że ona na niego patrzy, spuścił wzrok i zaczął z równym natężeniem wpatrywać się w grunt pod stopami. Kucał, więc Rozalka nie mogła okreslić jego wzrostu ani ewentualnego wieku. Zauważył tylko te jego uważne, orzechowe oczy i kosmyki brązowych włosów wymykających się spod kaptura.
Miał na uszach słuchawki i wystukiwał palcami jakiś rytm. “Ciekawe, czego słucha” – pomyślała Rozalka odruchowo, po czym prychnęła do siebie: “A co mnie to obchodzi… Nieużyty jakiś, najpierw się gapi, a potem udaje, że go nie ma. Gbur jakiś, pewnie do tego ciemny typ.”
Podjechał tramwaj i Rozalka zaniechała rozmyślań o “ciemnym typie”. Wciąż tylko przypominało jej się wrażenie, którego doznała, gdy on na nią spojrzał. Ciekawiło ją, co on sobie wtedy myślał?... Doszłą do wniosku, że nigdy się tego nie dowie. Trmwaj ruszył, wioząc ją nieuchronnie ku szkole, a jej myśli wróciły do Pawła i Luśki oraz innych, codzinnych spraw.

To jest właśnie to. Napisałam jeszcze dwa kawałki, nie wiem, czy napiszę więcej. Jak się prezentuje? A najbliższy mo zliwy mój tekst, w czasie znów nieokreślonym, to będzie kolejny odcinek wspomnień. Tralllala, miłego czytania :)

Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura