Wczoraj, w czasie obrad Komisji Kultury PE, miała miejsce debata z przedstawicielem Amnesty International, Peterem Frankentalem, na temat międzynarodowych wydarzeń sportowych i kwestii przestrzegania praw człowieka. Frankental przygotował się na okoliczność łamania praw człowieka w kontekście nadchodzącej Olimpiady w Londynie. Wyraził, w imieniu swojej organizacji, zaniepokojenie trzema tematami - niskimi płacami pracowników firm, produkujących sprzęt sportowy, nieprzestrzeganiem przez firmy sponsorskie wymogów ochrony środowiska oraz perspektywą zwiększenia zapotrzebowania na prostytucję w czasie igrzysk. Nie wierzyłem swoim uszom - miałem wrażenie, że do PE przyjechała Kazimiera Szczuka albo Magdalena Środa, a nie członek organizacji mającej zajmować się opieką nad niesłusznie prześladowanymi i politycznie więzionymi.
Poiwdziałem panu Flakentalowi, że jestem wściekły na jego organizację, bo nie przyznała ona statusu więźnia sumienia Sergiejowi Kavalence, politycznemu więźniowi na Białorusi, tylko dlatego, że AI nie jest w stanie stwierdzić, czy w czasie zatrzymania nie stawiał on oporu aresztującym go milicjantom. AI nie może się zdecydować, czy rację ma Kavalenka twierdząc, że został pobity, czy też milicjanci, którzy z kolei twierdzą, że...to oni zostali pobici przez Kavalenkę! Pisałem już o tym parę razy:
Zasugerowałem więc panu Flankentalowi, że jego organizacja miałaby więcej czasu na dochodzenie, czy jeden człowiek zmasakrował kilku policjantów, czy raczej było odwrotnie, gdyby nie zajmowała się kwestiami, którymi winny zajmować się związki zawodowe czy stowarzyszenia ekologiczne. Nie bagatelizuję żadnej z poruszanych przez niego kwestii, ale AI poświęcić się czemuś, co do niej należy i do czego została powołana. Inaczej można będzie coraz bardziej mieć wrażenie, że ze szlachetnej organizacji, która walczyła o prawo do życia i do wolności ludzi niesłusznie więzionych, przekształca się ona w lewicowe i zideologizowane stowarzyszenie goszystowskich aktywistów.
Nota bene - zadałem mu dwa konkretne pytania: jakie jest stanowisko AI w sprawie organizacji Mistrzostw Świata w Hokeju na Białorusi i Zimowej Olimpiady w Soczi. Wszak Białoruś jest klasyczną dyktaturą, w której więzieni są i zabijani opozycjoniści, a w Rosji dochodzi także do szeregu tego typu przestępstw i naruszeń praw człowieka. Odpowiedź Frankentala brzmiała: "AI nie jest organizacją polityczną i dlatego nie zabiera w tej sprawie głosu". No pewnie, że tak - po co zajmować się prawami człowieka na Białorusi i w Rosji? Lepiej walczyć o prawa robotników w Manchesterze, zwierząt w Leeds i prostytutek w Londynie.
Inne tematy w dziale Polityka