Ona niedługo po pierwszym porodzie
Ona niedługo po pierwszym porodzie
Mila Nowacka Mila Nowacka
764
BLOG

Urojone macierzyństwo …mojej kotki

Mila Nowacka Mila Nowacka Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Moja kotka 11 lat temu wzięła i wprowadziła się.

Nie zamierzałam posiadać kota, ze względu na astmę córki - istniało podejrzenie, że obecność kota ma wpływ na stan zdrowia dziecka. Ponieważ dla mnie życie bez kota jest trudne, cierpiałam w milczeniu, jednak zdrowie dziecka ważniejsze. Pewnego dnia jednak przyszła Ona i po prostu wlazła do mieszkania. Usadowiła się na wersalce i w najlepsze poszła spać.

Kilka dni wcześniej zauważyłam jakieś jedzonko wystawiane przez litościwych lokatorów, ale nie skojarzyłam, że jedzonko dotyczy w pełni zadbanej kotki o pięknej sierści i niespotykanej urodzie. Spotkawszy ją na klatce schodowej, byłam przekonana, że stanowi własność któregoś z lokatorów, do głowy mi nie przyszło, że do mieszkania weszła w jakimkolwiek innym celu niż chwilowe zapoznanie się z nowościami.

Tymczasem okazało się, że kotka nie posiada właściciela na terenie klatki schodowej, ani nawet bloku, natomiast na rozwieszone wszem i wobec ogłoszenia (także w prasie stołecznej oraz lokalnej telewizji) nikt nie odpowiedział. Najwyraźniej Tej Kotki nikt z powrotem nie chciał.

A że charakterek ujawniła niebawem wybitnie paskudny (świadczący zresztą, że była przez poprzednich właścicieli co najmniej bita), tak więc została i tkwi po dziś dzień, szczególnie że stan zdrowia córki nijak na tę Jej obecność nie zareagował..

Nie o tym jednak chciałam opowiedzieć. Kotka odbyła u nas dwa porody, z czego jeden planowany. Jedna z córek nadal pozostaje w naszym domu (była zresztą powodem owej planowanej ciąży – koniecznie chcieliśmy mieć dwa koty, a niestety – Ona nie akceptowała żadnego kota z zewnątrz.).

Kotce jedna tak bardzo spodobał się stan macierzyństwa, że nawet mimo kastracji, przysposobiła sobie na dziecko niewielką pluszową zabawkę któregoś z moich - obecnie z górką pełnoletnich - dzieci. Przysposobienie miało miejsce dawno temu – jakiś rok po ostatnim porodzie, czyli ca 10 lat wstecz. Od tego czasu Kotka nosi z miejsca na miejsce zabawkę w zębach, zostawia ją a to w kuwecie, a to w misce z jedzeniem, czasem daje odetchnąć na balkonie, niekiedy kładzie przy misce z wodą, a w porywach zanosi na ukochane legowisko, czyli kołdrę syna. Instynkt urojonego macierzyństwa jest tak silny, że nawet gdy syn, zmęczony nieco cowieczornym miauczeniem kotki nad tym „dzieckiem”, ukrył je w szufladzie swojej komody, ta odnalazła je tam i wydłubała. Musiało ją to kosztować sporo wysiłku, bo w końcu wysunięcie szuflady przy użyciu pazurków do łatwych zadań raczej nie należy. Po tym wyczynie odstąpiliśmy od prób odbierania „dziecka” kotce i znosimy jakoś jej anielskie pienia nad maleńką pluszową zabawką, rozmiarów mniej więcej tygodniowego kota.

A mówi się, że tylko ludzie mają zdolności do popadania w urojenia ;)

Zobacz galerię zdjęć:

Córeczka z planowanej kociej ciąży
Córeczka z planowanej kociej ciąży

Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są. UWAGA NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości