mimm mimm
133
BLOG

Luźne przedfinałowe refleksje, czyli jak byłem młody to też byłem murzynem...

mimm mimm Sport Obserwuj notkę 9

Jest 5:45 25 maja Roku Pańskiego 2025. Niedawno skończył się trzeci mecz półfinałowy NBA na Zachodzie. Minnesota prowadzona przez najbardziej jordanowskiego z jordanowskich następców Jordana, Anthonego Edwardsa, gładko wygrała z Oklahomą. Przy czym gładko to mało powiedziane. Wynik 143 - 101. I wszystko jasne. I już Oklahoma prowadzi w serii tylko 2 do 1. Nie wiem w tym momencie ile będzie tu jeszcze meczów. Po cichu liczę, że 7 i na koniec awans Timberwolves. Czy byli przed sezonem w gronie kandydatów do tytułu nie pamiętam. Pamiętam za to ciężki szok, kiedy gruchnęła wiadomość, że oddają do Nowego Yorku Townsa. Wydawało się, że jego pozycja jest niezagrożona. Że wraz z Edwardsem będą tworzyć podstawę składu Wilków przez x sezonów, na zasadzie uzupełniania się - mały / wysoki, na zewnątrz / do środka. Że sam Towns jest uosobieniem tego trendu grania wysokich pod i z dala od kosza. Taki co to jak trzeba rzuci zza linii, a jak trzeba to popiwotuje. W zamian dostali Randla. W sumie profil zawodnika bardzo podobny. Więc może zadecydowało coś innego? Może po prostu nie dogadywał się z Edwardsem i ten pozbył się go z drużyny, tak jak Jordan kiedyś pozbył się Thomasa z Dream Teamu? Jak by nie było, zapowiada się 7 meczów. Chciałbym napisać - i starcie osobowości Anthonego i Shaia, ale na razie to starcie jakieś takie niewyraźnie. Niby prowadzą swoje zespoły do zwycięstw, ale jakoś tak w żadnym nie mieli się okazji wykazać. Z prostego powodu. W żadnym z dotychczasowych spotkań nie było na styku, na żyletki.

Czekam po prostu na coś takiego, co wykonał w meczu nr 1 na Wschodzie Haliburton. No i na jakiś gest z tej okazji może też. Ten wykonany przez Tyresa fajna sprawa. Znaczy się, że młodzież pamięta i może nawet wie, skąd im nogi wyrastają. Tu jest w tej chwili spokojne 2 - 0 dla Indiany. I to osiągnięte w Nowym Yorku, w legendarnej MSG. Jestem w szoku. Nic nie zapowiada by Knicks się podnieśli na wyjeździe. Ale skoro Indiana mogła to czemu nie oni? Ja tam ich kibicem nigdy nie byłem, ale im tego życzę. Niech ten sezon trwa.

Uwaga. CD nastąpi...

No i nowojorczycy w kolejnym meczu się podnieśli. Choć przez jego znaczną część przegrywali i to znacząco. Ale się podnieśli i wygrali. Statystycy znaleźli, wyliczyli i oznajmili niezwykłość tego czego dokonali. Ok. Niech grają. Tymczasem jest gejm cztery na Zachodzie. Mecz, którego bohaterem jest obrona. Nawet nie chodzi o jej brutalność, czy twardość, ale jej intensywność. I pod tym względem wyróżnia się dwóch małych wielkich białych ludzi - Caruso w Thunder i DiVincenzo w Wolves. Niezwykle intensywnie grają, bez względu czy w danej chwili bronią gościa metr dziewięćdziesiąt czy dwa dwanaście wzrostu. Ta obrona cieszy mnie niepomiernie. Po x meczach sezonu zasadniczego z lajtową grą obronną, NBA wraca do starych prawd. Bo jak wiadomo tytuły wygrywa się w tej fazie sezonu obroną.

No i jest 3-1 dla Oklahomy. Garść uwag: Mecz pod hasłem obrony. Wilkom przegrali go Edwards i Randle, którzy na niego nie dojechali. Holmgren - 2.16 wzrostu i niesamowita koordynacja ruchowa. Dla mnie cichy bohater tego meczu. I oczywistość - Minnesota nie ma już manewru - test ich charakteru.

Mecz nr 5 na Zachodzie. Jest po dwóch kwartach. Jeśli Wilki to wyciągnął dokonają czegoś wielkiego. Na razie spotkanie przypomina mecz nr 3 tylko, że na odwrót. Thunder zupełnie zdominowali Timberwolves. Nie sądzę, by była to kwestia braku umiejętności. Stawiam na psychikę. Pękli. Z drugiej strony nawet ciężko napisać, że Oklahoma gra koncert. Gra jak gra, bo przeciwnik nie wyszedł na boisko. Na wyróżnienie, bez względu na wynik tego meczu i całej rywalizacji zasługuje jednak dwóch zawodników - Caruso i Holmgren. Ten drugi, to co pisałem - 2.16 wzrostu i zupełnie nieprawdopodobna koordynacja ruchowa. To jak się porusza, jak biega zaprzecza prawom fizyki. Może to on jest brakującym elementem teorii czegoś tam... Ten pierwszy cóż,... był taki gracz Stockton, archetyp tego typu zawodników. John wyglądał jak pracownik jakiegoś pośredniaka czy inny urzędnik, a potem nadchodził dzień meczowy, ktoś odśpiewywał The Star Spangled Banner, sędzia podrzucał piłkę i gość robił z nią cuda. Taki jest, zachowując proporcje, Caruso. Osobnik wyglądający jak kasjer z amerykańskiej Biedronki, który wyczynia na parkiecie właśnie cuda. I w ataku i przede wszystkim w obronie. Uogólniając, uosobienia amerykańskiego snu, tego ich - yes, you can.

Wilki? Cóż, moja rada - dorośnijcie (jako zespół) i wróćcie za rok.

Jest. Towns w składzie nowojorczyków. W czwartek mignęło info, że może nie zagrać - stłuczone kolano. Jest i gra. Nie przepadam za gościem, ale ubytek ok 24 pkt., bo taką ma średnią jak dotąd, byłby potężnym osłabieniem dla NYK. Właśnie jest mecz nr 5 na Wschodzie. Na razie po stronie gospodarzy to mecz liderów - Brunsona i Townsa. Reszta statystuje. Po stronie Indiany statystują wszyscy.

No i po tym jak w meczu nr 5 zwyciężył Nowy York mamy mecz nr 6. Na razie 58 do 54 dla Indiany po dwóch kwartach. Blisko, na styku. Waży się. Pisał Wańkowicz w takich przypadkach. 

Zważyli się. Jest zwycięstwo Indiany w meczu nr 6 i jej awans do finałów. Siedmiu jej zawodników ma dwucyfrową zdobycz. Po stronie NY, pięciu. Brunson zaledwie 19 punktów w 34 minuty. Był znakomicie, na pograniczu faulu, pilnowany. Poza tym drużyna z Indiany grała szybciej. I w szczególe - dużo kontr - i w ogóle - szybko generalnie rozgrywali akcje. Nowojorczycy mieli widoczny problem z nadążeniem za ich tempem. A Pacers to brutalnie wykorzystali fantastycznie grając i dzieląc się piłką. 

Patrzę na skład półfinałów. Nowy York za stanu Nowy Jork. Stara i uznana firma. Poza tym, drużyna z Oklahomy, z Minnesoty i Indiany. Eee, gdzie to wszystko k... jest? Sięgam po globusa. No tak. Zadupie. I to cieszy. Liga żyje. Jest nawet taka teoria, która tu pasuje - teoria krążenia elit Pareto. 

Na koniec trochę sportowo - muzycznych wspominków.

Jump, jump. Everybody jump. Bo kto nie skacze, ten piłkarzem...

Dziś w nocy pierwszy mecz Finałów 2025.

A tak poza tym to to co zrobiono z transmisji NBA obecnie to porażka. Howgh.

mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Sport