Przywódcy opozycji - może poza Hołownią - pokazali niedościgłą wirtuozerię taktyki ale więcej nad nimi nie chce mi się już znęcać. Wynik głosowania był mniej więcej do przeiwdzenia więc w mojej ocenie najważniejszym wydarzeniem dnia było jednak zaskakujące upokorzenie pana Zbyszka, któremu zwyczajnie i po prostu nie pozwolono otworzyć dzioba.
Pan Zbyszek niejednokrotnie pokazał, że zemsta to jego natura. Aby życiowo realizować się, zapewnił sobie funkcje ku temu najodpowioedniejsze i pełniąc je - na wszystkich zbierał haki. Sądzacy, ze jego celem była opozycja popełniają kardyanlny błąd. Próby ustrzelenia kogoś z opozycji kończyły się tak spektakularnymi porażkami iż nawet można podejrzewać, że były pozorowane. Prawdziwym celem pana Zbyszka byli ludzie z otoczenia Kaczyńskiego i Morawieckiego. Tylko patrzeć, jak pan Zbyszek odpali ładunki, które politycy PiS sami pod sobą zainstalowli a pan Zbyszk tylko je znalazł i podłączył do nich lonty, których drugi koniec sam trzyma.
Sądzę, że pierwszy zostanie odpalony ładunek smoleński pod Kaczyńskim, bo pan Zbyszek za upokorzenie do niego ma skądinąd słuszne pretensje. Poza tym Kaczyńskiemu najłatwiej zadać ból, gdyż kazdy prezent otrzymany od opozycji oddala od niego perspektywę zdemaskowania kłamstwa smoleńskiego więc w takiej sytuacji przypomnienie mu, w czyich rękach jest śledztwo smoleńskie to jak pogrzebanie w ranie zardzewiałym drutem i posypanie solą.
Dlaczego wobec tego PiS na takie upokorzenie pana Zbyszka się zdobył? Myślę, że inni pisowscy politycy nie wiedzą, co pan Zbyszek na nich zebrał a Kaczyński już na tyle nie panuje nad swoją partią, aby pisowcy posłuchali go bezwarunkowo - zwłaszcza że wobec dogadania się Morawieckiego z lewicą świeżemu argumentowi utrzymania większości mimo opozycji ziobrystów Kaczyński już nie mogł się przeciwstawić.
Doliczone minuty meczu zawsze są najciekawsze.
