PAMIĘCI NASZEGO PRZYJACIELA
W ostatnich dniach minęła trzecia rocznica śmierci mojego najlepszego przyjaciela, psa MILKI.
MILKA miała ok 15 lat. Zasneła w zimowy wieczór spokojnie i cicho. Jeszcze rano była wesoła a nagle popołudniu wróciła ze spaceru dziwnie stresowana. Było śnieżne popołudnie dośc mrożne, weszła do domu i usiadła w łazience, siedziała tak długi czas, dziwnie unieruchomiona, sprawiała wrazenie zmęczonej. Chciałem, żeby odpoczeła wziełem ja na kanapę.Spojrzała na mnie i usneła, po kilkunastu minutach zauważyliśmy że jest zimna. Zbyt pózna reanimacja całonocna w przychodni wetenaryjnej na chwile tylko obudziła ja z zapaści, wydała jakieś dziwne odgłosy i odeszła.
Miała burzliwą młodość. W czasie weekendu nad Bugiem w okolicach Wieski, zobaczyliśmy na przeciwległym brzegu rzeki grupę ludzi, ktorym towarzyszył podskakujący pies. Ludzie ci, brodzili po łachach Bugu. Był sierpień. W pewnym momencie wrzucili psa do wody, prąd porwał go i umożliwił dopłynięcie do brzegu na ktorym byliśmy. Sytuacja sprawiała wrazenie że chcieli pozbyć sie psa lub gorzej utopić.
Kilkanaście metrów od nas pies stał w zaroślach i szczekał, chcąc wrocić do grupy ludzi z którymi przyszedł. Ludzie nie reagowali i wkrótce odeszli. Pies głośno nadal szczekał. Zainteresowaliśmy się, na tym odludzu pies był bez szans aby dostać się na przeciwny brzeg. Podeszliśmy, uciekał. Nie łatwo dojść do wiejskiego psa. Metodą układania jedzenia co kilka krokow doszedł do nas. Okazało się ze to przyjazna suczka. Była wygłodniała. Znała samochód od razu weszla nad tylny bagażnik. To był fiat, musiała jeżdzić jak się pózniej domyślalismy z rybakakiem samochodem, zapewnie się zgubiła. Pozostawiona na brzegu błąkała się po wsi Leśniki.
Była młoda i strasznie wygłodniała, interesowały ja puszki po konserwach i ślimaki, którymi się żywiła.
Nasza poprzednia sunia Mika odeszła w dwa miesiące wczesniej chora na raka płuc. Żartowałem , że opatrznosć zesłała nam Milkę, jak ją nazwaliśmy w rekompensacie za Mike. Była Miki losową córką a nasza wnuczką.
Zabralismy Milkę do domu. Weterynarz stwierdził, że ma ok. pół roku i jest w ciąży. Niedlugo potem urodziła pięcioro potomstwa.
Mika była charakterystycznym psem, poczatkowo typowo wiejskim, trochę dzika, szczypała zbyt blisko podchodzących ludzi, potem sie ustatkowała ale lubiła pilnować, była szczekliwa i głośna. Miała szczególne umiejętnosci umiała paść krowy, zapewne błąkała sie przy stadzie krów nad Bugiem, spała przy ognisku z pastuchem i jego psami. Nie bała sie ognia. W samochodzie podczas jazdy wygladała przez okno, gdy zauważyła krowy szczekała, chciała sie do nich wyrwać. Wielokrotnie chciano ją od nas kupić ze względu na jej pasterskie umiejętnosci.
Towarzyszyła nam piętnaście lat. W domu i podrózach. Była nad Bałtykiem i Adriatykiem. Kochała przestrzenie, czekała na kazdy weekend gotowa do podróży. Biegała po łakach, polach i lasach. Siedziała przy ogniskach - nigdy nie bała sie ognia.
Była zawsze z nami, nigdy nie zbliżała sie do obcych.
Dzis spoczywa w Koniku Nowym na zwierzęcym cmentarzu, na skraju sosnowego lasu. Biega zapewne po niebiańskich łąkach za stadami krów a wieczorami leży przy ognisku i czeka na nas.
Odwiedzamy ja często.
interesuje sie polityką, historią, literaturą, turystyką, filmem, fotografiką; kocham demokrację i prawde nieznosze obłudy fałszu i piaru
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości