płk Molibden płk Molibden
168
BLOG

Panowie oficerowie baczność!

płk Molibden płk Molibden Polityka Obserwuj notkę 5

Chciałbym bardzo polecić tekst mojego przyjaciela Marcina Horały na S24. Nie był zbytnio zauważony na Salonie. Jest to notka, moim zdaniem, najbardziej emocjonalnie traktująca o metafizyce smleńskiej katastrofy.

http://horala.salon24.pl/171056,moja-piesn-o-malym-rycerzu

Oto kilka cytatów, po całość zapraszam na link powyżej.

"W istocie człowieka leży, żeby spróbować zrozumieć nawet to co niepojęte. Żeby ogarnąć swoją myślą to, czego myślą ogarnąć się nie da. Żeby spróbować zobaczyć w całości obraz, który być może w całości zobaczymy dopiero z perspektywy wieków. Choć więc to zadanie nader zuchwałe i z góry skazane na niepowodzenie spróbuję i ja zajrzeć Panu Bogu przez ramię i zrozumieć do jakiej partii potrzebne mu było tak nagłe i gwałtowne zbicie karty z Małym Rycerzem.

Może palec, który przydusił do ziemi prezydenckiego Tupolewa był palcem, który miał nam pogrozić: O nie, nie, nie marzcie sobie o „normalności”. Nie myślcie, że życie wam minie na płaceniu rat za domek z ogródkiem i godzinach za biurkiem na najwyższym piętrze szklanego wieżowca. Historia nigdy się nie kończy a wasza zawsze była pisana grobami i krwią. W końcu jesteście Polakami.

A może chodziło o to, że Polska dążąca do wielkości, Polska wzniosłych celów i wielkich ideałów, Polska o której mówi się drżącym głosem zbielałymi z wrażenia wargami – że taka Polska zbyt nie przystaje do naszych czasów? Jest zbyt anachroniczna, niefunkcjonalna, niewygodna w robieniu interesów? Musiała więc odejść a miłosierny Bóg chcąc oszczędzić jej powolnego gnicia i erozji wśród śmiechów i szyderstw postanowił zabrać ją do siebie w jednym wybuchu? In a blaze of glory?

A może wręcz przeciwnie? Może jęzory ognia liżące smoleński lasek to było zjawisko znane sejsmologom – erupcja przepowiadająca – mickiewiczowskiej lawy? Bo przecież naród nasz jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi… I oto powoli, powoli plugawa skorupa pęka i jęzory gorącej lawy wypływają, już je widać jak się świecą w tylu miejscach w całym kraju, a największy pod płotem Pałacu Prezydenckiego. I już, zaraz, na naszych oczach będzie wielki wybuch, który zmiecie plugawą skorupę a Rzeczpospolitą skąpie w ogniu wypalającym wszy, które ją oblazły?

A może te światła to jednak ostatni błysk spadającej gwiazdy która za chwilę zgaśnie z sykiem w gnojówce małych intrygantów i geszefciarzy. W rojowisku interesików różnych Misiów, Zdzisiów i Rysiów którzy już wyciągają łapy po sukno i liczą za ile będzie można sprzedać wyrwany ochłap?

(...)

Komentatorzy zastanawiają się czy ta tragedia odmieni Polaków? To źle postawione pytanie. Powinno brzmieć: czy ta tragedia wywróci Polaków na drugą stroną. My nie musimy się zmieniać, nam starczy się przewrócić na drugą stronę, bo w nas od zawsze była i wielkość i małość. Bohaterstwo do szaleństwa i żenujące tchórzostwo. Postawy graniczące ze świętością i skurwysyństwo wołające o pomstę do nieba.

Wnukowie zdobywców Somosierry prześcigali się w serwilizmie, a wnukowie tychże obronili Europę przed bolszewicką nawałą. Gdy jedni brali broń i szli do lasu – inni za pieniądze wskazywali drogi do ich kryjówek a po bitwie obdzierali trupy z butów. Gdy rotmistrzowi Pileckiemu na Rakowieckiej wyrywano paznokcie kapitan Jaruzelski kaligrafował kolejny raport dla Informacji Wojskowej.

No więc na którą stronę my Polacy właśnie się wywracamy? Czy kierunek wskażą nam tysiące przesuwające się w kolejce na Krakowskim Przedmieściu czy tysiące pozapisywane do debilnych grup na Facebooku. Czy przyszłością naszego narodu są harcerze układający znicze pod płotem Pałacu czy młodzież krzycząca „precz z Wawelu”?

(...)

To jednak sprawy przyszłe które Jego nie dotyczą. On swoją misję wypełnił. A że podobno był u spowiedzi w przeddzień śmierci to pewnie jest już w znacznie lepszym miejscu. Kto wie, może gawędzi z Marszałkiem czy aby noce w krypcie nie nazbyt zimne? A może łagodnie z góry kiwa palcem i mówi: „ej uważaj Stokrotko bo po tych kilku dniach możesz z kolegami znaleźć się na krótkiej liście kogoś znacznie potężniejszego ode mnie”?

Już odszedł dokąd poszli tamci, do ciemnego kresu. Dołączył do tych o których pamięć tak zabiegał i którzy tworzyli Polskę, którą kochał. My, żywi, tego nie słyszeliśmy ale w sobotę o 8:56 w katyńskim lasku padła komenda: Panowie oficerowie, baczność! Nadchodzi Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka