L.Enin L.Enin
91
BLOG

Patriotyzm, czyli co...

L.Enin L.Enin Polityka Obserwuj notkę 9

W bliźniakowej patoszczujni, pewien ekspowstaniec warszawski (darujmy sobie nazwisko, bo ono nie ma znaczenia) mówi, że po czwartkowym Marszu Niegodziwości ma poczucie zadowolenia. „Bardzo się cieszę, że nasza młodzież jest taka patriotyczna. Jak ją widzę pod tym biało-czerwonym lasem, to naprawdę serce we mnie rośnie”. Boje się, żeby to rosnące serce czasem nie pękło.

Ponieważ mam jednak odrobinę szacunku przemieszanego ze współczuciem, dla nielicznych już powstańców warszawskich (a także tych, którzy się za nich podają), pozwolę więc sobie delikatnie zwrócić uwagę, że patriotyzm drogi panie Kubo nie polega na wymachiwaniu biało-czerwoną flagą.To w ogóle nie jest patriotyzm, to tylko tania i płytka, do cna fasadowa obrzędowość. I mam przy okazji nadzieję, że ci młodzi ludzie, w niezdrowym patriotycznym uniesieniu, nie popełnią błędów waszego pokolenia i nie dadzą znów poprowadzić się na bezsensowną rzeź zafundowaną im przez bezwzględnych politykierów i dowódców idiotów.

W ogóle ten nasz patriotyzm to śliska sprawa.

Bodaj Kantar wyliczył ostatnio, że nieco ponad 70 procent Polaków uważa się za patriotów, zaś ów patriotyzm wedle nich polega przede wszystkim na… wywieszeniu flagi w święto, patetyczno-emocjonalnych wpisach w social media, oraz co oczywiste, kibicowaniu sportowcom. Niektórzy wspominają też o uczestnictwie w wyborach, choć sądząc po frekwencjach nie traktują tego „patriotycznego obowiązku” zbyt poważnie.

Wedle badanych, przynajmniej niektórych, patriotyzmem jest też gotowość oddania życia za ojczyznę, ale wygląda to mi na deklarację rzuconą trochę na wyrost i bez zastanowienia się, o co szczególnie łatwo, gdy od prawie 80 lat nie uświadczyło się wojny. Bo jak przyjdzie co do czego, to liczba chętnych do umierania gwałtownie się zapewne zredukuje. I to mnie nieco martwi, a nawet bardzo martwi, gdyż wychodzę z prostego i logicznego założenia, że im więcej ochotników do wymarszu na front (nawet ten wyimaginowany), im więcej dobrowolnych samobójców żadnych chwały, tym większa szansa przeżycia dla mających wszelkie „zaszczytne obowiązki” w dupie. Chłopaki, migiem mi tu na front, raz, dwa trzy, wymarsz, ja w tym czasie pobaraszkuję z sąsiadką.

Nie podejmuję się tutaj zdefiniowania czym tak naprawdę jest dziś patriotyzm, bo dziś precyzyjnie nie da się pewnie tego ustalić. Może patriotyzm to gotowość do płacenia podatków, co jakże liczni podkreślają, po to by utrzymać państwo/ojczyznę w dobrej kondycji? Może. Ale z drugiej strony, obowiązuje przecież złota zasada, że tam moja ojczyzna gdzie mój kapelusz. Więc dziś akurat mieszkam w Polsce i tu (z bólem) płacę te podatki, ale jutro zmienię klimat i będę mieszkał gdzieś tam, więc zapewne mój patriotyzm dozna istotnej relokacji (nota bene podpowiedzcie mi krainę w której podatki są najniższe z możliwych. Najważniejsze, żeby cały rok było tam względnie ciepło). Jednym słowem nie łączy mi się zbytnio ów patriotyzm z tymi podatkami. Być może jest wićc tak, że patriotyzm nie ma już żadnego zastosowania, jest co najwyżej rażącym ucho pustosłowiem i zestawem pustych gestów, w wykonaniu tych o pustych i wyjałowionych do cna głowach.

Skoro jednak termin „patriotyzm” nadal istnieje w przestrzeni społecznej, a w Polsce ma się względnie dobrze, więc dla jasności z czym mamy do czynienia, krótko go zdefiniuję i skategoryzuję. Wedle mnie polski patriotyzm dzieli się na trzy podstawowe nurty (kategorie), czasem wzajemnie się przenikające. Są to:

poppatriotyzm – naiwny, momentami prymitywny, czasem odruchowy i najbardziej fasadowy, ale stosunkowo niegroźny;

turbopatriotyzm – demonstracyjny do bólu, obrzędowy – orły na koszulkach, tatuaże, kotwice PW na zderzakach samochodów i chorągiewki na szybach, Polska Forever i te sprawy. Przez wielu psychiatrów postrzegany jako stan chorobowy, w porę nie leczony prowadzi do stanów niebezpiecznych dla życia i zdrowia nosiciela, oraz jego najbliższego otoczenia (patrz: patopatriotyzm);

patopatriotyzm – najgorsza z możliwych zaraz, najniebezpieczniejszy z patriotyzmów, nacjonalistyczno-rasistowska jego odmiana, skłonna do niekontrolowanej przemocy i wandalizmu. Wedle badań stopień natężenia uczuć patopatriotycznych jest odwrotnie proporcjonalny do współczynnika IQ osobnika. Czyli im większy patopatriota, tym mniejsze jest jego IQ. Wedle socjologów, ale także lekarzy, w wielu wypadkach zachodziłaby konieczność uporczywego leczenia farmakologicznego lub przymusowego izolowania w zamkniętych zakładach opieki medycznej. Niestety NFZ odmawia póki co leczenia osób zarażonych wirusem patopatriotyzmu.

Dopasujcie teraz siebie do któregoś z tych nurtów, jeśli odnajdujecie w sobie tlącą się iskierkę patrioty. A poza tym pamiętajcie -  życie to najcenniejsza rzecz jaką macie, reszta nie ma znaczenia.

L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka