Mr. Cogito Mr. Cogito
34
BLOG

Stadion Narodowy, Wawel i obrona pochlebców

Mr. Cogito Mr. Cogito Polityka Obserwuj notkę 5

 

Potrzebne nam jest pewne przywrócenie proporcji. Czas żałoby może nie jest na to najszczęśliwszym momentem, ale szkoda by było, aby teraźniejsze decyzje były w przyszłości zarzewiem politycznych sporów.

Lech Kaczyński był wspaniałym człowiekiem – podkreślają komentatorzy. Wiele osób zarzuca obecnym pochlebcom zmarłego Prezydenta, że wypowiadają się fałszywie, że nie mają prawa mówić za dużo, bo w przeszłości wygłaszali wiele krzywdzących Go ocen. Rzeczywiście, zdarzały się wypowiedzi nieprawdziwie przedstawiające rzeczywistość, fałszujące być może prywatne oblicze Lecha Kaczyńskiego. Tyle, że Lech Kaczyński nie był osobą prywatną. A, jak zaznaczyłem w pierwszym zdaniu tego akapitu, chwali się go dziś głównie za to, że był wspaniałym człowiekiem, dobrym mężem, kochającym zwierzęta, opozycjonistą i jednym z współtwórców III RP.

Jego działalność polityczna pozostaje jednak kwestią odrębną. Przecież nie ma niczego dziwnego w tym, że ceni się kogoś za przymioty osobiste, okazywane w życiu prywatnym, rodzinnym, a gruntownie nie zgadza się z tą samą osobą w kwestii przekonań i metod działalności politycznej. Tak właśnie czynią krytykowani dziś pochlebcy, którzy, to prawda, być może na użytek politycznego efektu, przekładali czasem niechęć do politycznych działań Lecha Kaczyńskiego na Jego wizerunek jako osoby. Ale w tych dniach o polityce prowadzonej przez Lecha Kaczyńskiego słychać zdecydowanie mniej – stąd przytłaczająca większość pozytywnych, sympatycznych wspomnień. Po prostu, dni żałoby to nie czas na polityczne rozliczenia, to czas na szacunek i pamięć, chwilę zastanowienia, poświęconą ważnemu politykowi, a dziś bardziej, ciepłemu prywatnie człowiekowi.

Lech Kaczyński bardziej dzielił niż łączył. Budził, ale i wzbudzał, antagonizmy. Budził je może czasem w sposób niepotrzebnie nadmiernie rozdmuchiwany, jak wtedy, gdy mylił się w drobnych sprawach. Ale i wzbudzał je świadomie w sprawach istotniejszych. Każde zresztą z tych sporów są jakąś częścią Jego portretu, który dziś jeszcze, w dniach uzasadnionej żałoby, słusznie pudrujemy.

Stąd też, w tych żałobnych emocjach (nie chciałbym, aby było to odebrane jako jakiś akt wrogości; to zwykły pogląd w dyskusji), mam wątpliwości co do zasadności kandydatury zmarłego Prezydenta na patrona Stadionu Narodowego. Lech Kaczyński chciał przewodzić Narodowi, ale próbując to robić, w dużej mierze naród dzielił. Nie chciałbym, aby tego rodzaju propozycje, ewentualnie zrealizowane, stały się pożywką dla bieżącej politycznej walki, a więc dalszych waśni.

Zastanawiam się też nad pochówkiem na Wawelu. Żeby nie było wątpliwości: nie odmawiam świętej pamięci Lechowi Kaczyńskiemu patriotyzmu, szczytnych intencji, wewnętrznej dobroci. Od dawna jakoś żywiłem przekonanie, poparte różnymi faktami i argumentami, że w sferze publicznej i prywatnej, to niemal jak dwie różne osoby. Sam jestem codziennie przy Pałacu Prezydenckim, byłem w sobotę już rano, byłem w niedzielę, po oglądanym na ulicy przejeździe konduktu z trumną, byłem i dziś przy kondukcie z ciałem Marii Kaczyńskiej. Ale czy właśnie skala zasług, dokonań politycznych nie powinna być również miernikiem politycznej chwały? Taka tragedia to wielkie emocje. Ktoś powie: Lech Kaczyński miał wielkie polityczne zasługi. Ktoś inny: wręcz odwrotnie. W przypadku Józefa Piłsudskiego, co by nie mówić, nie ma takich wątpliwości (z kolei, jego wypowiedzi bywały zapewne mniej ciepłe i rodzinne niż te Lecha Kaczyńskiego). Jeżeli tragicznie zmarły Prezydent spocznie blisko Józefa Piłsudskiego, którego w jakiś sposób może chciał naśladować, będzie to jakoś symboliczne.

* * *

 

Dzisiaj, po przejeździe konduktu z ciałem Marii Kaczyńskiej przy Pałacu Prezydenckim, jakiś człowiek zaczął wykrzykiwać przez megafon antyrządowe hasła, padały słowa o zamordowaniu Lecha Kaczyńskiego i konieczności powołania prawicowego rządu i inne. Wiem, że to przerysowane, że tylko część starszych pań wydawała z siebie okrzyki poparcia, a większość ludzi pozostała wobec tych krzyków obojętna lub odniosła się do nich z niechęcią. Ale nie chcę takiego efektu. Choć może też nic złego się nie stanie.

Mr. Cogito
O mnie Mr. Cogito

Idę własnymi ścieżkami, chodzę tam, gdzie chcę. powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów Bądź wierny Idź

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka