Dziś nie będzie dbałości o dyskurs ani zmniejszania dystansu. Zamiast tego, przy sobocie, pochylę się nad zmysłowymi (choċ nie całkiem przyziemnymi) pupami.
Miałam o nich napisac kilka dni temu i dołączyċ oczywiście link do (najjaśniejszej) Rzeczpospolitej, na łamach ktόrej w ubiegłą sobotę Darek Rosiak zaserwował przepyszną opowieśċ o ghańskich wypukłościach – błyszczących, rozkołysanych i niezapomnianych. Ale niestety nie zdążyłam, a dziś już o wyciągnięciu pup z archiwόw nie ma mowy. Sero venientibus ossa (a nie pupa!).
Tak już zupełnie na marginesie, to w temacie archiwalnych opłat najjaśniejsza gazeta jest moim skromnym zdaniem trochę ciemniejsza i sama sobie strzela do własnej bramki (wrόcę do tego tematu za kilka dni!). No ale coż -- ciemna czy jasna, na takie luksusy spόźnialskim nie pozwala. Linku dołączyċ więc nie mogę.
Mogę za to dołączyċ link do Slate’a, ktόry kwestią pup też się ostatnio zajął: Oh, That Darling Derrière! Potraktowali sprawę poważnie, historycznie i WIZUALNIE. Ich reporter donosi między innymi, że kilka miesięcy temu pan wynalazca Eric R. First opatentował nowatorskie użycie Botoxu. Botox to the buttocks!! A o jakim zabiegu korygująco-kosmetycznym marzą najczęściej Amerykanki? Przeczytajcie sobie sami. Ruskich by na nich trzeba zwykła ponoċ mawiaċ moja prababka...
Pupy ghańskie, ktόrymi zajął się red. Rosiak znacznie większą mi przyjemnośċ sprawiły. Jeśli ktoś tę opowieśċ z zeszłego tygodnia przeoczył, niech żałuje! Ja ze swej strony, czytając o tych falujących, okrągłych i blyszczacych czesciach ciala, oraz o zmysłowo-wyzywająco-bez-zahamowaċ kręcaych nimi Afrykankach-Ghankach, pomyślałam, że to trochę signum temporis. Wyobrażacie sobie, co by było gdyby pόł wieku temu, o bezwstydnej radości życia nadał jakąś korespondencję do PAPu Ryszard Kapuściński? A śmiem przypuszczaċ, że temat zmysłowych i okrągłych pup też chyba Tłumaczowi Kultur tak całkiem nie był obcy? Karen Blixen (swoją drogą, gdybym miała wyruszaċ w długą podrόż po Afryce, to też bym sobie tę odważną, silną i piękną kobietę wybrała za towarzyszkę!) jakieś blade pojęcie o zmysłowych ruchach i pupach też chyba mieċ musiała. A o ile dobrze pamiętam zachowała powściągliwe milczenie.
Mam opowieśċ zapamiętaną w prywatnym archiwum, więc ktoś jej pożąda, to mogę wysłaċ (nie wiem, na ile to etyczne postępowanie i jak się sprawy mają z prawami blogo-autorskimi; byċ może w ktόrymś momencie należałoby podjąċ dyskusje – pupy a sprawa archiwalna – ale nie pora ku temu w tej chwili). Poki co koncze i idę poszukaċ następnego afrykańskiego odcinka. No i oczywiście pozdrowienia dla podrozujacych od-Zanzibaru-do-Senegalu!
Inne tematy w dziale Kultura