O tym kto i dlaczego dostał w tym roku oba zaszczytne wyrόżnienia nie będę ględziċ, bo jeśli dotychczas nie wiecie, to wystrczy rzuciċ okiem na dowolną newsową witrynę.
W kraju Wuja Sama, po lewej jego stronie, podnieceni są wszyscy, ktόrzy nie mają ochoty głosowaċ na Hillary, ktόrzy za bardzo nie wierzą w Obamę i ktόry realistycznie patrza na szanse (a scislej rzecz biorac ich brak) Kucinicha, Nadera i kilku im podobnych. 
Foto:Keith Bedford for The New York Times
Założony przez taki właśnie potencjalny elektorat ruch Draftgore.com (Zwerbowac Gore’a) oczywiście zaciera ręce.
„Jest elokwentny, pełen pasji, zdeterminowany i łatwo się nie zniechęca – piszą o wymarzonym kandydacie.
Zbierają też kasę. Choć oczywiście póki co garstka zapaleńców nie może się scigać z panią Hillary, dwa dni temu udało jej się opublikować na łamach New York Timesa zajmującą cała stronę reklamę.
Pozostanie słodką tajemnicą dziennika i aktywistów, ile za tę impreze zapłacili (dziennik byl ostatnio oskrazany i krytykowany za udzielenie sporego "rabatu" innej duzej grupie aktywistow z lewej strony -- ruchowi MoveOn.org).
Draft informuje jedynie, że inicjatywę wsparło finansowo 20 tys. osób.
List otwarty – bo to własnie on znalazł się na stronie w New York Timesie – w ktόrym wzywają Gore'a, by startował, podpisało dotychczas 167 tys. zwolenników.
O reklamie obowiązkowo i szeroko informowały pare dni temu amerykańskie media (w tym także New York Times).
Ale sama kasa i szum w mediach oczywiście nie wystarczą.
Al Gore wcale zdajsie nie ma zamiaru kandydować.
Czy zmieni teraz zdanie?
Nigdy nic nie wiadomo, ale moim zdaniem raczej chyba nie.
Jest za madry, by w tym konkursie piękności startować.
Srodowisko to jego prawdziwa pasja -- jakkolwiek często narażam się na oskarżenia o cynizm (zawodowe skrzywienie?), tym razem jestem skłonna dać wiarę, że jest to szczere zainteresowanie, nie zaś wynik konsultacji ze specami od focus groups.
Nie od roku, ani nie od pięciu, ale od lat kilkunastu.
O tym, czy Gore ma we wszystkim rację, na ile jest rozsadny czy skuteczny, można oczywiście dyskutować. Dyskutje i chlodzi globalnie ocieplone glowy m.in. dunski ekolog Bjorn Lomborg, ktory wydal wlasnie w tym miesiacu nowa ksiazke. Napisze o niej niebawem!) Ale to sprawa drugorzędna.
Ktokolwiek jest w stanie konsumenckie amerykańskie społeczeństwo trochę ekologicznie rozruszać zasługuje na znacznie więcej niż Nobla.
Niedoszły prezydent jest na tyle inteligenty i na tyle doświadczony, że doskonale zdaje sobie sprawę, iż jako lokator Białego Domu zdziałać na ekologicznym froncie będzie mógł dużo mniej niż jako Al Gore Unlmtd (z Oskarem i Noblem).
Jego bliski przyjaciel i niestrudzony ekolog Robert Kennedy Jr. (który podobnie jak Gore o kandydowaniu nie chce słyszeć; co najwyżej może EPA, czyli odpowiednik ministerstwa ochorny środowiska, ponoć go interesuje) zapytany kiedyś, co można zrobić na rzecz ekologii w Stanach, odpowiedział lapidarnie: po pierwsze zreformować system finansownia kampanii wyborczych; po drugie dbać o niezależne media.
Al dobrze o tym wie.
Inne tematy w dziale Polityka