Poproszę o sok gruszkowy – zaskoczyła mnie dziś cόrka przy naprędce sklecanym śniadaniu.
Jak to sok gruszkowy? A co z czekoladą? (odkryta przez czterolatkę stosunkowo niedawno, stala sie w ostatnich zimowych tygodniach malym sniadaniowym rytuałem).
Dziś poproszę o jedno i drugie!
Masz babo placek. Ale dziś się spieszę, więc biala flaga.
Po chwili zadowolona do granic możliwości cόrka dzierży w dłoniach jedno i drugie – czekolada w kubku, w ręce prawej; sok gruszkowy w szklance, w lewej.
Ciekawe, co uda mi się wypiċ szybciej? – patrzy na mnie z przekora i filuternie sie usmiecha (rozum można straciċ!).
Chwila wahania – najwyraźniej nie jest pewna od czego zacząċ.
Chciałaś mieċ nowojorskie dziecko, masz za swoje – myślę w duchu.
A zaraz potem jeszcze o jabłku i spadaniu w pobliżu jabłoni. I o genach oraz genetyce, ktora rzadzi matczyno-corkowymi sprawkami. I że tym akurat razem wspόłrzędne geograficzne są chyba drugorzędne.
Jeszcze zanim o tych kwestiach wspόłrzędno-drugorzędnych zdążę pomyśleċ, szklanka z sokiem gruszkowym ląduje na podłodze.
Mamo, nic nie szkodzi. Ja i tak wolę czekoladę!
Have a nice day!
Inne tematy w dziale Kultura