magda rittenhouse magda rittenhouse
37
BLOG

Oby Obama!

magda rittenhouse magda rittenhouse Polityka Obserwuj notkę 7

Zdajsie, że dałam się uwieśċ. Wczoraj w nocy.

Za sprawa telewizji CNN.

Chyba pierwszy raz w zyciu debate kandydatow ogladalam z zainteresowaniem -- Hillary, Obama i Edwards mowili tak, jakby zakladali, ze maja inteligentnych sluchaczy. A to w Ameryce EWENEMENT.

 Sporo bylo konkretow (no w kazdym razie jak na standardy CNN).

Jesteś skłonna powiedzieċ cokolwiek, byle wygraċ wybory – zarzucił Hillary Obama. No Ameryki w konserwach raczej nie odkrył, ale mimo tego zabrzmiało to intrygująco. „A z tobą bardzo ciężko jest prowadziċ jakakolwiek dyskusję, bo nigdy nie bierzesz odpowiedzialności za to, jak w przeszłości głosowałeś” – odpłaciła mu pięknym za nadobne.

Tym razem nie wyciągała mu już głosowania w sprawie finansowywania wojny w Iraku.

Może wreszcie ktoś jej wytłumaczył, że posiadającym choċ śladowe ilości mόzgu wyborcom, nie ma szans trafiċ do przekonania.

Ona wojne od początku popierała i do dziś (choċ uczynili to już niemal wszyscy w obozie demokratόw, ktόrzy wόwczas „poczuli się okłamani”) sprawy nie odszczekała.

Obama – jako jeden z nielicznych, byl przeciw wojnie od samego poczatku. Zanim się zaczęła. Potem – rόznie bywało. Był jednak zdania, że skoro prezydent powiedział A, trzeba czasem dodaċ  B.

A Hillary teraz za to go atakuje. Czy można wyobraziċ sobie większą hipokryzję?

Ale wczoraj tego Iraku za bardzo już nie drążyła.

Wyciągała mu jakieś inne skomplikowane sprawki (wstrzymał się od głosowania nad poprawką numer stodziewieċdzisiątsiedemtysięcyosiem, mimo, że był projektodawcą całej ustawy) – najwyraźniej w nadziei, że jeśli chodzi o meritum, to mało ktόry wyborca zrozumie, o co chodzi. Wyciągneła mu poprawkę w ustawie, przeciwko ktorej SAMA glosowala NIE w calej rozciaglosci. („zrozumiałam potem że był to błąd”)!!! Jątrzyła i manipulowała. Na miejscu Obamy wyszłabym chyba z siebie. A on, ze spokojem, bardzo rzeczowo ze sprawy wybrnał.

Potem bylo o zwalczaniu biedy i recesji. Znόw Obama zauważył, że w czasie, kiedy pracował na ulicach Chicago (tuż po skończeniu studiόw prawniczych na Harwardzie spędził trzy lata w pewenym sensie „pracując społecznie” w okolicach rynsztokow) ona była członkiem rady nadzorczej WalMartu (uznawanego w Stanach -- w kazdym razie przez tych, ktorzy serce maja po lewej stronie -- za kwintesencje krwiozerczego i zdegenerowanego kapitalizmu).

A ty pracowałeś dla kogoś, kto potem okazał się oszustem – odpowiedziała Hillary (Obama tłumaczył, że „przez pięċ godzin”. Media donoszą, że gdy sprawa wyszła na jaw, przekazał na cele dobrocznynne wszelkie fundusze, ktόre otrzymał od złodzieja na swoją kampanię).

Znόw nie mogłam oprzeċ się wrażeniu, że Hillary chwyta się jakiś drobnych sprawek i spraw – i niczym ratlerek, szczeka przeraźliwie. A Obama doskonale sobie z jej szczekaniem daje radę.

Po czym nastąpiło pytanie podchwytliwe. Dziennikarka CNN przypomniała, że Tony Morrison – czarna amerykańska pisarka uhonorowana Noblem – powiedziała, iż Ameryka miała już pierwszego czarnego prezydenta -- był nim Bill Clinton (niektorzy mowia, ze to gra słόw i zart i ze chodzi o jego czarny charakterek). A co myśli o tym Obama?

Nastąpiła chwila ciszy.

Hillary nerwowo się zaśmiała. Obama przez moment się zastanawiał.

Rzeczywiście bardzo dużo zrobił dla czarnych – zaczął z namysłem. I trochę temat rozwinął (nie szczędząc w tym temacie byłemu prezydentowi ciepłych słόw). „Ale musiałbym jeszcze sprawdziċ jak tańczy i kilka innych szczegόłόw, zanim przyjmę go do naszej paczki” (dosłownie „zanim potraktuje go jak brata”).

To pewnie możnaby załatwiċ – odpowiedziała, najwyraźniej z ulgą, Hillary.

Słowa, słowa, słowa. Wybόr między Coca-Colą a Pepsi – powtarzałam dotychczas i twierdziłam, że nie będę się tym emocjonowaċ. Ale trochę zaczęłam.

Jest coś bardzo ożywczego i magnetycznego w Obamie. Wszyscy wokoło zachwycają się – że jest świetnym mόwcą. A mi się wydaje, że po prostu mόwi po ludzku. I trochę chyba mniej kręci niż średnia krajowa (polityczna) przewiduje. I uczciwiej mu z oczu patrzy. A do tego ma w tych oczach jakąś iskrę. Tej ISKRY Ameryka potrzebuje dzis bardziej niz czegokolwiek innego.

Obama rzeczywiście budzi jakas nadzieję. Nieracjonalną i bardzo trudną do wytłumaczenia. Bardzo amerykańską. Tak w każdym razie chciałabym myśleċ.

***

Moi bliscy znajomi (on made in usa, ona z polski, ale w odrόżnieniu ode mnie w usa zadomowiła się na tyle dobrze, że głosowała) miesli zawsze w rodzinie polityczny podział. On na republikanόw; ona – trochę z przekory, nie z jakiegoś bardzo głębokiego przekonania – na demokratόw.

Przy okazji Dole'a i Clintona w 1996 roku,  ON postanowił swej żonie ZAPLACIC (:>) żeby zagłosowała na kogo trzeba. Niewiele to oczywiście pomogło, bo mimo $100, ktόre ona otrzymała w GOTόWce w dniu głosowania, wygrał przecież Clinton.

Ale moze cos podobnego wymysle.  Bo mόj mąż jeszcze nie przejrzał na oczy i chce głosowaċ na Hillary. Moze corka pomoze. 

Wczoraj, gdy oglądaliśmy w debatę w telewizji (nie była tym zachwycona, bo z ekranu został wypraty Bolek i Lolek) zapytałam, kto zostanie prezydentem. „Ten pan w środku” odpowiedziała bez namysłu (Hillary siedziała z lewej, Obama po środku, Edwards po prawej).

No prognoza warta pewnie tyle samo co te wszystkie pożal się boże sondaże i komentarze najrozmaitszych mądrych głόw. Ale gdyby przypadkiem okazało się, że miała rację, to chciałabym odnotowaċ: czterolatka powiedziała to bez chwili wahania i z pelnym przekonaniem 21 stycznia!!!!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka