Sprawa jest powazna: E byla molestowana. Czyli o niewinnych laleczkach dziecinna historia seksowna doroslym dedykowana.
●●●
Zadzwoniła do mnie sąsiadka. Czy możemy chwilę porozmawiaċ? Zdziwiłam się nieco – skąd ten wstęp, przecież nieniejszym podniosłam słuchawkę, rozmawiamy często, czemu tym razem muszę składaċ dodatkowe deklaracje na temat kolokwialnej gotowści/możliwości?
Ale okazało się, że tym razem sprawa jest POWAZNA.
„Chodzi o E – zaczęła moja znajoma.
E to jedna z najbliższych przyjaciόłek mojej czteroletniej cόrki.
„Była molestowana”.
???
"SEKSUALNIE!!"
Cisza w słuchawce – przez kilka sekund nie wiem nawet, co pomyśleċ, nie mόwiąc już o mόwieniu.
„Dzwonię ponieważ prosiła mnie G (matka poszkodowanej). Chciałaby wszystkich przestrzeċ, ale nie jest w stanie zadzwoniċ sama. G chce zebyśmy wszystkie wiedziały, ale nie chce sprawie nadawaċ rozgłosu”.
Owo „wszystkie”, jak rozumiem, odnosi się do siostrzanego braterstwa tuzina zaprzyjażnionych matek okolicznych – posiadamy dzieci w zbliżonym wieku, siłą rzeczy spędzamy więc wspόlnie sporo czasu -- na placach zabaw, w bibliotece, na zajeciach z baletu oraz w okolicach szkolno-przedszkonych.
Emisariuszka nie chce wymieniaċ żadnych imion, ale informuje, że winowajca to ktoś, kogo znamy. Nie chce też opowiadaċ o szczegόłach – kilkakrotnie to podkreśla – ale oczywiscie nie moze sie powstrzymac.
Koniec koncow, w trakcie pόłgodzinnej rozmowy (a właściwie monologu – ze względu na poufnośċ nie moge o nic pytaċ, a na mόwienie bez znakόw zapytania niestety mnie nie staċ) dowiaduje się, że rzecz miała miejsce podczas wspόlnego spotkania w domu koleżanki.
Rodzice byli w kuchni. E "molestował" dzisięcioletni brat jej koleżanki.
Nie potrafię wyobraziċ sobie niczego ponad zabawę w lekarza.
Ale nie mam odwagi powiedzieċ tego głośno, bo czuję, że mogłabym zostaċ zlinczowana. Bo sprawa jest jak najbardziej POWAZNA.
E jest juz pod opieka "specjalisty". Zeznawala rowniez na policji. "To koniecznosc i nie mozna bylo tego uniknac" (E ma cztery lata).
Wkrόtce, w mojej skrzynce na listy ląduje pokaźny plik literatury – materiały poglądowe, instruktarzowe i inspiracyjne.
Wygląda na to, że matka poszkodowanej – bo to ona osobiscie tym razem je przyniosła – nie tylko chce mnie ostrzec, ale także ochroniċ moją cόrkę przed zgubnym wpływem świata. Gdybym miała po lekturze jakieś pytania, to chętnie służy pomocą.
Siostrzane braterstwo też.
Natychmiast zabiera się za organizowanie spotkań – w celu odbycia narad, udzielenia moralnego wsparcia i supportu. Zaproszenia – jak mnie informują rozliczni emisariusze -- rόwnież są poufne (???)
Poufnośc poufnością, ale kobiety lubią trochę porozmawiaċ. Dowiaduje się więc, że rodzice poszkodowanej przeciw rodzicom chłopca (mimo dyskrecji bez trudu można wykoncypowaċ, że chodzi o rodzinę, z ktόrą od wielu lat byli bardzo blisko zaprzyjaźnieni) WYTOCZYLI SADOWY POZEW (sic!). Chodzi im bowiem o dobro ogόłu.
E jest pod opieką psychiatry-seksuologa. Terapia jest potrzebna, by zrozumiała, że „to nie jej wina i nie zrobiła niczego złego”.
W przerwach między opowieściami o subtelnych księżniczkach z Disneylandu a zabawą z niewinną i skromną laleczką Barbie.
A ja chodzę i myślę:
-- O artykule w Rzeczpospolitej, ktόra kilka dni temu donosiła o nowej serii nart wyprodukowanych z myślą o małych dziewczynkach przez firmę Rossignol -- nosza wdzięczną nazwę Lolita.
-- O amerykańskich dwulatkach, ktόre w środku zimy pojawiają się na spotkaniach towarzyskich w strojach „baletowych” nie przywodzących bynajmniej na myśl skojarzeń niewinnych. Umalowane są czasem śmielej niż ja, kobieta zbliżająca się do czterdziestki, kiedykolwiek miałam odwagę (rόżowa szminka na ustach, na mikroskopijnych paznokciach jaskrawy lakier, tusz do rzęs zaaplikowany szczodrze przez mamę).
-- O pouczeniach, ktόrych udzielono mi w zeszłym roku, kiedy wydawało mi się, że moja trzyletnia wόwczas cόrka może pόjśc na basen w majteczkach tylko i że stanik w tym wieku jest zbędny (absolutnie nie! podobno mogłabym naraziċ okoliczną ludnośċ na zgorszenie).
Nie parkowaċ dzieci przed telewizorem, spaliċ na stosie wszystkie lalki Barbie i wziąċ zimny prysznic – takie byłby moje rekomendacje na te wszystkie bolączki seksualno-poufne.
Ale oczywiście nie powiem tego głośno, bo natychmiast albo ktoś wyśle mnie na terapie do psychiatry, albo poda do sądu.
Albo jedno i drugie, co najpewnij oznaczaloby rowniez, ze swiatlym wychowaniem seksualnym mego dziecka beda sie musieli zajac specjalisci.
Najlepiej ci z firmy Rossignol.
Inne tematy w dziale Kultura