Robert Szmarowski Robert Szmarowski
3673
BLOG

Łukasz Warzecha: kto nie skacze, ten z policji

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 16

Redaktor Łukasz Warzecha otworzył się w temacie Policji, a swoje wynurzenia zatytułował "O ŚDM, ministrze Błaszczaku i policji". Artykuł ukazał się 1 sierpnia 2016 roku na portalu "wPolityce".

Według niego policjanci są troglodytami, niezdolnymi do ludzkich odruchów, ale za to perfekcyjnie wytresowanymi przez przełożonych, w ponurym dziele gnębienia ze szczególnym udręczeniem, każdego obywatela, który będzie miał tego pecha, że wpadnie w ich włochate łapska.

Skąd Warzecha to wie? Bo kiedyś rozmawiał z jednym aspirantem sztabowym ze stołecznej komendy i ten aspirant mu tak powiedział, gdy obejrzał nagranie z humanitarnej interwencji brytyjskich policjantów wobec peronowego pijaczka.

No tak, skoro ja znam kogoś, kto był w Stanach i mi opowiedział, to już prawie tak, jakbym tam mieszkał od urodzenia.

Co jeszcze pisze Redaktor Łukasz?

„Policja za rządów Sienkiewicza i Działoszyńskiego była obiektem powszechnej krytyki po prawej stronie”.

Ta głęboka myśl wymaga istotnego uzupełnienia. Po pierwsze nie tylko za rządów Sienkiewicza, ale i za rządów „naszej Tereski” Piotrowskiej, a wcześniej za rządów Cichockiego. Po drugie nie tylko Policja, ale wszystkie formacje mundurowe. A po trzecie nie tylko z prawej strony, ale z każdej strony mundurowi byli atakowani medialnie w najparszywszy sposób. A to, że im się w tyłkach od bogactwa poprzewracało. A to, że miliony 35-letnich mundurowych emerytów pustoszą kieszeń polskiego podatnika. A to, że im się robić nie chce, więc tylko kombinują, jak tu czmychnąć na lewe zwolnienie chorobowe. A to, że gestapowcy, bo pobili zalanego w trąbę Wiplera i nie odpuszczają kibolom wyklętym, gdy ci wyruszają gromadnie na miejską demolkę.

Daleko nie trzeba szukać. Przecież w maju 2016 roku gdańscy policjanci zostali przez niektóre środowiska odsądzeni od czci i wiary, bo mieli czelność w prawidłowy sposób zatrzymać rozjuszone dziewuszysko, pochodzące z zacnego rodu lokalnych homofobów.

Pan Warzecha wyraża niemal oburzenie, że Policja w żaden sposób nie skompromitowała się podczas zabezpieczenia Światowych Dni Młodzieży. A fakt, że obywatele w sondażach deklarują wysokie zaufanie do formacji, i że jej funkcjonariuszom zgotowali gromkie podziękowanie, gdy ci wracali z działań, niczego w surowym osądzie redaktora nie zmienia.

On WIE. On doskonale wie, że policjanci lekceważą obywateli. A skąd to wie? Ano stąd, że gdy kiedyś podróżował wraz z redaktorem Janeckim, to natknęli się na policyjną blokadę i policjantka zapytana o szczegóły akcji, odburknęła, że nic nie wie. O tym incydencie Redaktor Łukasz opowiada przy każdej możliwej okazji, tonem weterana bitwy o Olszynkę Grochowską. To jest ta miażdżąca przewaga jednostkowego przykładu nad całościową naturą opisywanego zjawiska. Skoro mnie ofuknięto, to ofukuje się wszystkich, a skoro ofuknęła mnie jedna policjantka, to wszyscy policjanci są gburami.

Cóż można powiedzieć więcej. Artykuł Łukasza Warzechy, to bełkot mędrkującego parobka, który pragnie uchodzić za najmądrzejszego z całej wsi, bo kiedyś dojechał PKSem aż do stacji kolejowej i widział Pendolino, a raz nawet palił zagranicznego papierosa.

I cała ta żałosna paplanina Redaktora Łukasza nie zasługiwałaby na replikę, gdyby nie fakt, że została opublikowana na opiniotwórczym portalu. Niestety w takich razach nawet funta kłaków nie warte wypociny wymagają stanowczej reakcji.


Materiał źródłowy: O ŚDM, ministrze Błaszczaku i policji - artykuł Łukasza Warzechy.


 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka