Imigranci stali się w ostatnim dziesięcioleciu coraz bardziej znaczącym problemem zachodniej Europy. W wielu państwach (np. Wielka Brytania, Francja, Niemcy) stanowią ponad 10% ogółu mieszkańców, a w Holandii ich liczba przekroczyło już 20%. Tak znaczny odsetek imigrantów wśród ludności Europy Zachodniej jest pokłosiem wieloletniej łagodnej polityki imigracyjnej oraz zaskakująco wysokiej prężności demograficznej społeczności islamskich. Kraje zachodnioeuropejskie od wielu lat z otwartymi rękoma przyjmowały imigrantów, szczególnie tych pochodzących z ich byłych kolonii, a ci nawet po osiągnięciu dobrobytu nie zaprzestawali się mnożyć. Nie widać także, aby ten ciągły napływ imigrantów do krajów Europy miał się w niedalekiej perspektywie skończyć.
Kraje europejskie wciąż na masową skalę przyjmują imigrantów. Najwięcej, bo aż 200 tysięcy imigrantów rocznie napływa do Niemiec. Są to zazwyczaj Turcy oraz mieszkańcy Półwyspu Bałkańskiego. Po 150 tysięcy, w dużym stopniu z byłych kolonii napływa do Włoch oraz Wielkiej Brytanii. W przeliczeniu na 1000 mieszkańców najwięcej imigrantów napływa do San Marino (11‰), Luksemburga (9‰), Monako (7,8‰) oraz Andory (6,6‰).
Zgubne dziedzictwo wojny
Pierwszym powodem takiej sytuacji była kondycja moralna zachodnioeuropejskich narodów po drugiej wojnie światowej. Okrutne wspomnienia z okresu wojny połączone z propagandą antyfaszystowską na niespotykaną dotąd skalę wzmogły w społeczeństwach zazwyczaj bezrefleksyjne przekonanie o fatalnych skutkach do jakich może prowadzić rasizm, ksenofobia i brak tolerancji. Nastroje te były jeszcze wzmagane przez poczucie odpowiedzialności za bierną postawę w tym okresie. Tak wielki szok spowodował zwiększenie stopnia otwartości na ludzi spoza europejskiego kręgu cywilizacyjnego. Wielu emigrantów przybywało do Europy w poszukiwaniu azylu, uchodząc z krajów objętych konfliktami zbrojnymi, część z powodu rzeczywistych lub nie prześladowań, a część z powodów czysto ekonomicznych. Emigracja spotykała się z poparciem przedsiębiorców, którzy potrzebowali taniej siły roboczej, aby zapełnić miejsca pracy w prostych nie wymagających kwalifikacji zawodach, niechętnie wykonywanych przez Europejczyków.
Będzie nas coraz mniej
Najważniejszym powodem sprzyjania imigracji i najsilniejszym argumentem jej zwolenników jest europejski kryzys demograficzny. Jeszcze niedawno większość krajów Unii Europejskiej wykazywało ujemny przyrost naturalny, jedynie we Francji był on dodatni. Obecnie sytuacja głównie na skutek rozrodczości imigrantów nieco się poprawiła. Wciąż jednak współczynnik zastępowalności pokoleń jest znacznie niższy od 2, co oznacza tylko jedno - kraje Unii Europejskiej wymierają. Według prognoz Europa będzie jedynym kontynentem, w którym liczba ludności będzie się stopniowo kurczyć. W 2010 r. liczba mieszkańców Europy ma się zmniejszyć do 726 mln, w 2020 r. 715 mln, w 2030 r. 698 mln, w 2040 r. 677 mln, a w 2050 r. ma wynieść zaledwie 653 mln. Do 2075 r. ma nas ubyć aż 100 milionów.
Niepokojąca jest również analiza struktury piramidy wieku krajów Europy. Dla zdecydowanej większości krajów można niej wyczytać nieciekawe perspektywy. Wykresy przedstawiające strukturę wieku są zazwyczaj zawężone u podstawy, szczególnie w przypadku krajów wschodnioeuropejskich, zaliczając do nich również Polskę. Struktura ludnościowa tych krajów zaczyna przypominać kształt urny, co symbolicznie obrazuje ich sytuację demograficzną. Niewiele krajów tj. Francja, Dania czy Finlandia posiada w miarę wyrównaną strukturę wieku, co daje nadzieję na uniknięcie znacznych spadków liczby ludności. Wyjątkami na tle Europy są Turcja oraz Irlandia, w których wciąż rodzi się wiele dzieci, a piramidy wieku mają kształt, na który wskazuje ich nazwa.
Jak na dłoni widać postępujący proces starzenia się społeczeństw europejskich. Proces starzenia się społeczeństwa zostanie jeszcze pogłębiony na skutek postępów medycyny i co się z tym wiąże wydłużenia średniej długości życia. W wyniku tych procesów średni wiek Europejczyka będzie ciągle wzrastać. Liczba starców będzie coraz większa. Jednak liczba osób łożących na ich utrzymanie będzie wykazywała całkiem odwrotną tendencję. Wszystko to będzie prowadziło do stopniowego, ale nieuchronnego upadku systemów emerytalnych opartych na międzypokoleniowym solidaryzmie, których nikt nie chce sprywatyzować.
Kryzys kultury a kryzys demograficzny
Doszukując się przyczyn istniejącego stanu w przypadku państw Europy Wschodniej i Środkowej przynajmniej częściowo można wskazać na trudne warunki materialne. Czy jednak na pewno istnieje taka zależność, skoro ich poziom życia (mierzony Produktem Krajowym Brutto na 1 mieszkańca) nigdy nie był wyższy niż obecnie, zaś liczba ludności systematycznie wzrastała?
Szukając przyczyn kryzysu demograficznego wśród krajów Europy Zachodniej już takich wątpliwości nie ma. Poziom zasobności tamtejszych społeczeństw bezsprzecznie pozwala na utrzymywanie wysokiego przyrostu naturalnego. Mimo to powszechnym staje się model rodziny małodzietnej, a nawet bezdzietnej, zaś tradycyjne małżeństwa są wypierane coraz częściej przez nieformalne związki, w których narodziny dziecka są rzadkością. W społeczeństwach zachodnioeuropejskich posiadanie dziecka jest coraz częściej traktowane jako bezzwrotna, nieopłacalna inwestycja. Bo też jak może się ona zwrócić, jeśli emerytury wypłacane są ze środków budżetowych, z podatków płaconych przez cudze dzieci? Przyrost naturalny społeczeństw zachodnioeuropejskich jest też hamowany przez całą otoczkę kulturalną. Konsumpcjonizm, swobodny dostęp do aborcji, promocję homoseksualizmu, zrywanie z tradycją. Wszystko to odbija się również na liczbie urodzeń.
Zmienne proporcje
Kryzys demograficzny nie obejmuje jednak społeczności islamskich. Te będąc dzięki wpływom islamu całkowicie odrębne od kultury europejskiej nie przyjmują panujących w Europie trendów. Nadal niemal każda arabska rodzina posiada kilka a nawet kilkanaście dzieci. Powoduje to stopniowe zmiany proporcji ludnościowych. Wszystko wskazuje na to, że w Europie Zachodniej będziemy oglądać powtórkę historii, która miała miejsce w Kosowie, tyle że w skali makro. Za 50 lat muzułmanie będą stanowili większość społeczeństwa Francji, w innych krajach ta chwila nastąpi niewiele później. Intensywna polityka pronatalistyczna krajów zachodnioeuropejskich tylko jeszcze bardziej pogłębia istniejące tendencje. Skutkiem polityki państw zachodnioeuropejskich imigranci przestają być tanią siłą roboczą, a stają się obciążeniem chorego już w swoich założeniach systemu socjalnego. Co gorsza czują się już na tyle silni, że gdy ktoś próbuje ukrócić dawaną im pomoc socjalną, potrafią o nią walczyć.
Brak asymilacji
W przypadku społeczności islamskich nie ma zbytnich szans na asymilację. Zagrożenie islamskie nie rozpłynie się. Przeciwnie będzie się wzmagać wraz ze wzrostem ich siły. O ile ludność napływowa z Europy Środkowej i Wschodniej stopniowo przyjmuje styl życia nowego społeczeństwa, to muzułmanie tworzą zwarte grupy etniczno-religijne podkreślające swoją odmienność. Asymilacja muzułmanów zatrzymuje się już na początku na pierwszym etapie. Podobnie jak niegdyś izolujący się od reszty społeczności Żydzi, tak muzułmanie tworzą dziś enklawy w społeczeństwach współczesnej Europy. Społeczności islamskie są jednak groźniejsze. Po pierwsze dlatego, że mogą liczebnie zdominować ludność europejską, po drugie, ponieważ mają ambicję narzucania wszystkim swojego modelu życia, nie wykazując przy tym żadnych skłonności przystosowywania się do zasad obowiązujących w społeczeństwach europejskich.
Lewica podcina gałąź na której siedzi
Społeczeństwa europejskie przewidują miejsce dla społeczności islamskich. Tolerancjonizm, wizje multikulturalizmu, wszystko to rezerwuje miejsce dla społeczności islamskich, wmawia brak zagrożeń, a nawet częstokroć otacza je opieką i nadaje przywileje. Kiedy jednak Europa Zachodnia zostanie zdominowana przez ludność islamską nie będzie w niej miejsca dla rdzennych europejczyków. Nie będzie miejsca również dla najzagorzalszych obecnie zwolenników wielokulturowych społeczeństw, witającej z otwartymi rękoma islamskich imigrantów lewicy. Społeczeństwom islamskim obce jest pojęcie rozdziału religii i państwa. Zachowania w sferze prywatnej muszą znaleźć swoje odbicie w sferze publicznej. Ideałem państwa dla muzułmanów jest państwo ściśle podporządkowane religii, teokratyczne na wzór Iranu.
Casus Francji
Już dziś mamy próbkę tego, w jaki sposób może wglądać w przyszłości Europa Zachodnia. Wystarczy zaobserwować nasilające się zjawiska i wziąć poprawkę, iż wraz z upływem czasu będą one występowały w coraz większej skali. Najlepiej może to obrazować przykład Francji. Tam jeszcze kilkanaście lat wcześniej, w 1994 r. zamachy na francuskich obywateli w Algierii przez terrorystów z Islamskiego Frontu Ocalenia (FIS) powinny być sygnałem ostrzegawczym.
Olbrzymia ilość imigrantów zamieszkujących Francję jest wynikiem obowiązującego od połowy XX wieku ustawodawstwa, które nadawo obywatelstwo zgodnie z zasadą ius soli (prawo ziemi). Dzięki niemu wiele urodzonych na terenie Francji dzieci cudzoziemców stawało się wraz z chwilą ukończenia 18 roku życia obywatelami Francji, którzy często nawet o tym nie wiedzieli. Dopiero po zwycięstwie centroprawicy (UDF i RPR) wprowadzono ograniczenie polegające na konieczności wyrażenia przez młodych cudzoziemców woli przyjęcia francuskiego obywatelstwa.
Kolejne utopie
Polityka urzeczywistniania utopijnych wizji „społeczeństwa wielokulturowego i wielorasowego" czy też „islamu pogodzonego z wartościami demokracji zachodniej" skończył się tym, że społeczeństwa islamskie zagarniają dla siebie kolejne sfery, stając się coraz silniejsze, a przepowiadana przez przywódcę Hezbollahu Husajna Mussawiego Francuska Republika Islamska staje się coraz bardziej realna.
Dziś francuscy muzułmanie to potężna, licząca siedem milionów głównie młodych osób społeczność. Tworzy ona kilka tysięcy stowarzyszeń, które prowadzą wymierzoną we francuskie interesy narodowe działalność polityczną, zazwyczaj pod pozorem działalności kulturalnej lub humanitarnej korzystając z hojnych dotacji z francuskiego budżetu.
Francuz głupi po szkodzie
27 października 2005 roku stało się coś, co dało, a przynajmniej powinno dać Europejczykom, a w szczególności Francuzom, wiele do myślenia. W Paryżu i okolicach wybuchły zamieszki na skutek przypadkowej śmierci dwóch uciekających przed policją nastolatków, którzy ukryli się w stacji transformatorowej w Clichy-sous-Bois pod Paryżem.
Poza Paryżem zamieszki miały miejsce również w Nantes, Rennes, Rouen, Tuluzie oraz Lyon. W efekcie zamieszek zostało podpalonych tysiące samochodów, kilka szkół, poczta, centrum handlowe oraz przedszkole. W akcji mającej na celu przywrócenie porządku wzięło udział kilka tysięcy funkcjonariuszy policji, dysponujących samochodami, motocyklami oraz śmigłowcami. Nawet wystosowany 5 lipca apel o spokój rodziców porażonych prądem nastolatków nie spowodował zaprzestania zamieszek i aktów wandalizmu.
W taki sposób muzułmańska młodzież odpłacili się Francji za hojną pomoc społeczna. Zapewniająca wyższy standard życia niż w wielu krajach dobrze płatna praca okazała się być dla nich niewystarczająca do realizacji wizji europejskiego raju. „Niech pan minister spróbuje przeżyć za tysiąc euro miesięcznie." Te słowa najlepiej obrazują ich żądania. Co jednak bardziej znaczące, bunt był wszczynany głównie przez imigrantów z trzeciego pokolenia, nie znających życia w innym kraju niż Francja. Uświadamia to, że społeczności islamskie, im dłużej przebywają w macierzystym kraju, tym żądają więcej. Przestają się czuć gośćmi w obcym kraju, a zaczynają domagać się przywilejów. Imigranci islamski z każdym nowym pokoleniem są coraz większym zagrożeniem, co jest przestrogą dla pozostałych krajów posiadających znaczne skupiska ludności islamskiej, która przybyła później niż do Francji.
Nawet jednak tak wydawałoby się szokujące wydarzenia nie spowodowały proporcjonalnych do skali zagrożenia działań. Co prawda wzrosły nastroje antyimigracyjne we Francji, a prezydentem został umiarkowanie antyimigracyjny Nicolas Sarkozy. Z drugiej jednak strony pojawiły się też głosy chcące jeszcze bardziej rozszerzać francuski system socjalny. Byli tacy, którzy zrzucali odpowiedzialność za wydarzenia na rzecz dyskryminacji i zbyt malej pomocy francuskiego rządu.
Oburzenie na mądrych przed szkodą Włochów
Państwem, które w sposób najbardziej zdecydowany w ostatnim czasie sprzeciwiło się fali nielegalnej imigracji jest ojczyzna Oriany Fallaci - Włochy. Zaprzysiężony po raz trzeci na premiera przewodniczący centroprawicowej koalicji Dom Wolności niewiele sobie robi z lewicowej nagonki, która szczególnie nasiliła się kiedy w wyborach na burmistrza Rzymu zwyciężył jeden z liderów Sojuszu Narodowego (Alleanza Nazionale) Gianni Allemanno. Doszło nawet do tego, iż zaczęto straszyć ludzi powrotem faszyzmu, choć sam zainteresowany wielokrotnie odcinał się od jakichkolwiek sympatii z ustrojem faszystowskim, w tym nawet w wywiadach dla żydowskiej prasy. Przyczyną oskarżeń o faszyzm było jak to w zwyczaju antyfaszystów bywa coś, co zbytniego związku z faszyzmem nie ma. Lewicowych publicystów oburzyła zdecydowanie antyimigracyjna retoryka Allemanno, który wprost powiedział o zamiarze wydalenia z Rzymu około 20 tysięcy cudzoziemców. Nawet to, że miało to dotyczyć tylko tych, którzy dopuścili się złamania prawa w żaden sposób nie usprawiedliwiało Allemanno w ich oczach. Ważne, że miało to ugodzić w „Romów, imigrantów, Rumunów, kimkolwiek oni są". Sprzeciwił się również rozrastającym się na obrzeżach Rzymu obozom dla imigrantów, których naliczył 85. Zapowiedział również powołanie komisarzy ds. bezpieczeństwa i ruchu ulicznego oraz uzbrojenie straży miejskiej.
Ludność Rzymu obudziła się na problem imigrantów. Gdyby nie przykład Francji i innych krajów Europy Zachodniej nie byłoby w tym nic dziwnego, skoro w 2,6 milionów mieszkańców, 300 tysięcy stanowią imigranci. Środowiska imigrantów są w Rzymie silnie kryminogenne, włoska prasa prawie każdego dnia pisze o przypadkach bezradności włoskiej policji w stosunku do częstych przestępstw popełnianych przez imigrantów. Szczególne bulwersujący był przykład rumuńskiej Cyganki, która pomimo 30 zatrzymań przez policję wciąż okradała turystów w okolicach Placu Św. Piotra. Te i podobne wydarzenia utwierdzają coraz większą część włoskiego społeczeństwa co do słuszności działań rządu. Przez ostatni rok odsetek niezadowolonych z zamieszkiwania we Włoszech imigrantów wzrósł z 5,9% do 11%, a około 49% uważa imigrantów za ludzi nieuczciwych. Szczególna niechęć panuje w stosunku do ludności muzułmańskiej. Aż jedna trzecia Włochów sprzeciwia się budowie meczetów.
Włoskie władze ceniąc swoją tożsamość narodową oraz mając szacunek dla własnych wartości podjęły zdecydowane działania przeciwko imigrantom. Nie poprzestały jedynie na retoryce jak Nicolas Sarkozy we Francji. Rząd Silvio Berlusconiego jest zgodny w kwestiach konieczności obrania ostrego antyimigracyjnego kursu i podjęcia określonych zmian w prawodawstwie. Od lipca nielegalna imigracja jest przestępstwem za które można zostać skazanym na karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 4 lat oraz wydalonym z terytorium Włoch.
Nauka dla Polski
Inne państwa też zaczęły dostrzegać problemy jakie pociąga za sobą imigracja. Ich działania nie są jednak tak zdecydowane jak władz włoskich. W Holandii oraz Niemczech każdy starający się o pobyt w tym kraju musi pozytywnie zaliczyć egzamin sprawdzający znajomość języka, kultury, historii oraz systemu społecznego i politycznego danego kraju. Sprawy jednak zaszły już tak daleko, iż podobne działania mogą przynieść co najwyżej chwilową poprawę i spowolnienie procesu islamizacji. W wielu krajach przy panującej politycznej poprawności wydaje się on być już nie do zatrzymania. Dla Polski zaś płynie z tego nauka, aby kierując się czczym humanitaryzmem nie popełnić błędów krajów Europy Zachodniej. Uczmy się na cudzych błędach. My mamy jeszcze szansę uniknąć katastrofy.
Adam Łącki
Szanowni Czytelnicy kwartalnika „Myśl.pl”! Pojawił się już kolejny numer pisma społeczno-politycznego „Myśl.pl”. Latem 1109 roku mieszkańcy Głogowa heroicznie bronili swojego grodu. Po 900 latach Fundacja im. Bolesława Chrobrego upamiętnia te wydarzenia w… komiksie „Bohaterska obrona Głogowa 1109 roku”. Ową publikację dołączamy do egzemplarzy naszego pisma. W letnim numerze kwartalnika „Myśl.pl” podejmujemy tematykę ekologii oraz wpływu gospodarki na środowisko naturalne. Zaproszeni przez nas naukowcy (teoretycy i praktycy), eksperci, politycy, przedstawiciele rządu oraz ruchów ochrony środowiska przedstawiają w Ankiecie swoje opinie nt. energii przyszłości. Nasi publicyści przybliżają zagadnienia ochrony przyrody i globalnego ocieplenia. Mówi się, że 20 lat temu upadł komunizm. Spadł na cztery łapy – dodają niektórzy. Specjalnie dla nas Ján Čarnogurský – były premier Republiki Słowackiej – w eseju „Wyznanie wiary byłego dysydenta” snuje refleksję na temat stosunku do wiary w czasach komunizmu i dziś. Na łamach kwartalnika „Myśl.pl” znajdą Państwo raport podsumowujący niedawno zakończoną kadencję Parlamentu Europejskiego. Gorąco zachęcamy do lektury artykułów historycznych. Przypominamy o przypadającej w tym roku o 90. rocznicy traktatu wersalskiego; przybliżamy także prawdziwą historię jeńców bolszewickich w polskiej niewoli. Polecamy Państwu lekturę interesujących wywiadów. O Janie Gwalbercie Pawlikowskim rozmawiamy z jego prawnuczką Różą Thun. Na temat ekologii i gospodarki wypowiada się na naszych łamach Robert Gwiazdowski. Rafał Ziemkiewicz przedstawia swoje spojrzenie na politykę, historię, zdradza również plany wydawnicze. W Archiwum znajdą Państwo fragmenty rozprawy Jana Gwalberta Pawlikowskiego „Kultura a natura” – pierwszego polskiego całościowego manifestu ochrony przyrody, opublikowanego w 1913 r. na łamach „Lamusa”. Zapraszamy do lektury, Redakcja kwartalnika „Myśl.pl” Spis treści Sławomir Pszenny Nie tylko dla zielonych Ankieta „Myśl.pl” Stanisław Gawłowski, prof. dr Andrzej Z. Hrynkiewicz, Zbigniew Kamieński, Zbigniew Michniowski, prof. dr hab. inż. Janina Molenda, Mieczysław Sawaryn, Wojciech Stępniewski, prof. dr hab. Jan Szyszko, dr hab. Krzysztof Wieteska, Maciej Woźniak dr inż. Elżbieta Dusza Ekologia niejedno ma imię Tomasz Piądłowski Polska atomowa dr Tomasz Teluk Upadek mitu Robert Wit Wyrostkiewicz O mitologii efektu cieplarnianego „Zieloni” to współcześni luddyści Wywiad z dr. hab. Robertem Gwiazdowskim Dokumenty „Myśl.pl” Stanowisko Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk w sprawie zagrożenia globalnym ociepleniem Krzysztof Janowicz Ochrona środowiska na poligonach Szacunek dla Tatr Wywiad z dr. inż. Pawłem Skawińskim Ochrona przyrody na Roztoczu Wywiad ze Zdzisławem Strupieniukiem Robert Wit Wyrostkiewicz Ojciec polskiej ekologii Płótna Matejki nie nadają się na worki do mąki Wywiad z Różą Thun Archiwum „Myśl.pl” Jan Gwalbert Pawlikowski Kultura a natura Ireneusz Fryszkowski Antykomunizm. Sentymentalna idea bez szans Wywodzę się z endeckiej tradycji Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem dr Ján Čarnogurský Wyznanie wiary byłego dysydenta Marek Wojnarowski Interes krajowy czy frakcyjny? Arkadiusz Meller Co niszczy Amerykę? Szczepan Ostrowski 90. rocznica traktatu wersalskiego Marcin Olbrycht Filozoficzny hit eksportowy prof. dr hab. Bogumił Grott Ukraiński nacjonalizm integralny Paweł Janicki Między prawdą a „Pravdą” Andrzej Krzystyniak Narodowe Siły Zbrojne a koncepcja dwóch wrogów Rafał Wiechecki Mecenas Krzemiński odszedł do domu Ojca Bogusław Szwedo Sanitariuszka „Ania” Patronaty „Myśl.pl” Konserwa Epilog „Myśl.pl”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka