Działalność w ruchu narodowym dziś jednoznacznie kojarzy się z partią polityczną i poświęcaniem czasu na bieżącą politykę. Tymczasem, to co zawsze odróżniało ruch narodowy od pozostałych ruchów politycznych to rozdzielenie sfery polityki od sfery społecznej.
Upartyjnianie na siłę wszystkich przejawów zbiorowego życia człowieka zawsze było obce tej tradycji i interpretowane jako przejaw braku poszanowania wolności i prawa do twórczości jednostek i mniejszych grup.
Konstruując plan przebudowy świadomości społecznej należy pogodzić się, że jego efekty obliczone są na długie lata. To wymaga zwrócenia większej uwagi na społeczny, a więc szerszy charakter działań niż na czysto polityczne zabiegi charakteryzujące się krótkotrwałą i doraźną perspektywą.
Oczywiście, obserwując ostatnie kilka lat społecznych przejawów politycznego ruchu narodowego można śmiało rzec, że takie inicjatywy, stowarzyszenia, komitety, akcje zaistniały i wykazywały aktywność. Z pełnym przekonaniem można jednak ocenić, że powstawały one odgórnie. Nie były samodzielnym pomysłem, ideą zrodzoną z wewnętrznego buntu i zmiany kontestowanego stanu, lecz zewnętrzną narzuconą z góry przez partię fasadą, za którą kryły się chwilowe interesy polityczne.
Jeden działacz narodowy był jednocześnie członkiem kilku “społecznych” organizacji, a biuro poselskie lub biuro terenowe partii było jednocześnie ich siedzibą. Nic więc dziwnego, że zasięg oddziaływania i popularności ograniczała się jedynie do wąskiego kręgu tych samych osób. Zjawisko takie występowało również w PiS i SLD. Sięgnięto tym samym po najgorsze wzory komunistyczne satelickich i w pełni kontrolowanych pseudośrodowiskowych inicjatyw.
U podstaw takiego typu organizacji społecznych form aktywności legła wzajemna nieufność - jedna z głównych negatywnych cech charakteru narodowego Polaków wytworzona w procesie historycznych zawirowań. Zapomniano, że człowiek jest istotą społeczną i poza rodziną do której naturalnie lgnie, dąży również do skupiania się w naturalne grupy spajające się w realizacji wspólnego celu. Tylko w ten sposób człowiek autentycznie uczestniczy w zmianie otaczającej rzeczywistości, jeśli robi to samodzielnie i dobrowolnie.
Dla idei dobrego sprawowania władzy w interesie obywateli, najważniejsze pozostają wszelkie nawet najmniejsze stowarzyszenia samorządowe, ponieważ od podstaw uczą odpowiedzialności za dobro wspólne, społeczność, w której powstają i własność prywatną - fundamenty organizmu państwowego. Równie ważne są organizacje pośrednio związane z celami ruchu narodowego, a więc pracownicze (własność), uczelniane (wychowanie), chrześcijańskie, zwolenników życia (moralność), edukacyjne, w tym historyczne (świadomość społeczna), itd.
Model komunikacji pomiędzy nimi i zależność powinny być jednak odwrotne od dotychczasowego wzoru. To ruch polityczny powinien obserwować panujące tendencje, słuchać i prosić o dobre rady sferę społeczną, która powinna być moderatorem toczącej się debaty publicznej w życiu politycznym. Innymi słowy politycy, czy też twórcy politycznych idei i programów powinni mieć kontakt z rzeczywistością. Inaczej tworzy się wśród nich getto, poza mury którego nie są w stanie spojrzeć. Obecnie to media i politycy kształtują opinię publiczną, a później się na nią powołują. W tym miejscu naturalne wydaje się, że powyższa propozycja odwróconej zależności jest wysoce utopijna. Żaden polityk nie zrezygnuje z takiej możliwości ułatwiającej mu drogę do sprawowania władzy. Ale czy żaden?
Pojawia się bowiem pytanie o cele działalności politycznej. Czy celem jest władza dla władzy, czy chęć zmian w kierunku pełnej niepodległości narodowej szczególnie świadomości społecznej i wychowanie “nowoczesnego Polaka”? Polityk odwołujący się do tradycji ruchu narodowego nie może wybrać inne drogi niż ta trudniejsza, ale bardziej opłacalna, bo przynosząca trwalsze przeobrażenia i skutki, większe niż doraźne nawet za cenę odsunięcia od realnego sprawowania władzy.
Okresy działalności politycznej dla ruchu politycznego bywają jednak różne. Bez cienia wątpliwości należy stwierdzić, że ostatnie lata od wyborów do Parlamentu Europejskiego dla narodowej prawicy to staczanie się po równi pochyłej. Nawet okres współrządzenia nie jest - jak chcieliby niektórzy - szczytem na wykresie politycznych dokonań. Wręcz przeciwnie krzywa w tym okresie załamuje się jeszcze bardziej zdecydowanie i biegnie coraz niżej, by sięgnąć wartości zerowej do “osi x”, którą można nazwać witalnością i rozwojem politycznego ruchu.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że wprowadzenie kategorii interesu narodowego do polityki nie było zasługą tej czy innej partii, ale odpowiedzią na negatywne procesy integracyjne zachodzące w Unii Europejskiej oraz doświadczenia jakie przeżywali polscy politycy po kolejnych wizytach w Brukseli, gdzie pozostałe państwa za parawanem zjednoczonej Europy realizowały bezwzględnie własne pomysły.
W stanie “wielkiej smuty” jaka panuje dziś po narodowej stronie prawicy ukierunkowanie się przede wszystkim na partyjno-polityczną działalności to bicie głową w mur i tuptanie w miejscu. Okres schyłkowy - zapewne chwilowy jak uczy nas historia - ruchu narodowego to doskonały moment na uporządkowanie myśli, dążeń i dokonanie reinterpretacji celów. Osiągnąć można to tylko poprzez ograniczenie do minimum typowo partyjnych zabiegów jak szukanie na siłę sojuszników, konstruowanie koalicji wyborczych, organizacyjne zjednoczenia, itp.
O wiele ważniejsze jest znalezienie minimum wspólnoty celów poprzedzone w dłuższej perspektywie gruntowanie przeprowadzoną dyskusją. Trzeba jeszcze wiele czasu, żeby móc planować politykę w ścisłym słowa tego znaczeniu. Dyskusję taką swobodnie może prowadzić lub pobudzać na obecnym etapie z pewną dozą wzajemnego zaufania jedynie społeczna sfera ruchu narodowego. Polityczna jest zbyt podzielona, nie ma kontaktu z rzeczywistością, a działanie każdego z podmiotów choć z dobrymi intencjami, podszyte jest w dalszym ciągu zawiścią, pretensjami i oskarżeniami o zdradę narodową. Wyrazem tego jest narastająca gorączka przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, z planem numer jeden na najbliższy rok, a mianowicie wprowadzenie choćby jednego posła.
Na szali czasu, energii i środków włożonych w zdobycie jednego mandatu do PE, a poświecenia ich na odbudowę bazy społecznej - fundamentu do którego odwołuje się ruch polityczny wygrać powinna zgodnie z zasadą długofalowego planowania sfera społeczna. Przy marnej kondycji kadrowej i finansowej jest to tym bardziej uzasadnione. A taki doraźny polityczny zabieg należy ocenić jako zmarnotrawienie ostatnich intelektualnych sił jakie jeszcze pozostały w ruchu narodowym.
Ostatnia wartość jaka pozostała czyli ideowy zapał powinien mieć ujście nie w bieżącej walce wyborczej, po której najprawdopodobniej czeka ją klęska i czarny popiół. Naturalnym terenem jej ekspansji jest ruch społeczny, rozumiany jako szereg luźno związanych ze sobą organizacji i stowarzyszeń o charakterze lokalnym, samorządowym, zawodowym, młodzieżowym i chrześcijańskim i praca wokół ideałów, dla których skupieni w nich działacze widzą cel.
Jaki ten ruch społeczny powinien być? Jak mantra powtarzany jest za przedwojennymi myślicielami, że masowy lub szeroki. Takie pragnienie wyrażane jest również w stosunku do ruchu politycznego i partii politycznych. To typ idealny organizacji, w który jednak chyba nikt już nie wierzy. Przy obecnej atomizacji społeczeństwa i znudzenia polityką, a także przeniesienia jej ciężkości ze sfery merytorycznej, na wizerunkową, masowe ruchy i partie już nie istnieją i w przeciągu długich lat nie powstaną.
Życzeniem wielu jest przepełnienie mas “duchem narodowym i polityką narodową”. To się nigdy nie stanie, gdyż po pierwsze jeśli jest zamierzeniem politycznym, to oznacza, że jest planowane i narzucone z góry, czyli nienaturalne, a po drugie poszczególne jednostki ze względu na swoje środowisko socjologiczne, w którym się kształtują nie interesują się wielkimi ideami, chcąc jedynie zgodnie z teorią Abrahama Maslowa zaspokoić najpierw pierwotne potrzeby.
Można uznać jeszcze inny argument, że sprawy narodowe są tak ważne, iż nie mogą być domeną mas społecznych, ponieważ cytując za Dmowskim: “Naród nie składa się z równowartościowych pod względem narodowo-etycznym jednostek. W zależności od części kraju i jej historii, od pochodzenia jednostki i dziejów jej rodziny – ludzie czują się silniej lub słabiej związanymi z ojczyzną, posiadają silniejsze lub słabsze narodowe instynkty. Dlatego etyka narodowa nie pozwala dawać wszystkim równego głosu w narodowych sprawach, bo jej pierwszym celem nie jest zadowolenie tych, którzy dziś żyją, jeno przekazanie przyszłym pokoleniom nienaruszonych i wzmocnionych podstaw narodowego bytu, tej najdroższej spuścizny przeszłości”.
W dobie dzisiejszej umasawianie ruchu społecznego i politycznego to nic innego jak totalitarne zapędy i mechaniczne sterowanie społeczeństwem. Dlatego naturalnym i skutecznym wydaje się być wyłącznie dobrowolne zaangażowanie jednostek, które kierowane różnymi względami, również własnymi potrzebami i doświadczeniami chcą zmieniać określony odcinek rzeczywistości. Takich osób będzie zawsze zdecydowanie mniej, ale grupa zjednoczona wokół wspólnego celu będzie bardziej autentyczna, świadoma, chcąca przede wszystkim poznawać i uczyć się. Stąd należy porzucić nadzieję na masowy ruch polityczny i skupić się przede wszystkim na doskonaleniu jakości elity tworzącej daną grupę, ze szczególnym uwzględnieniem procesu jej kształtowania i kryterium przynależności, aż po jej regenerację czy ciągłe odświeżanie.
Nie oznacza to, że masy, które nie chcą być przepojone duchem i polityką narodową mają zostać pozostawione same sobie, a ich rola sprowadzona ma zostać do życia orwellowskich proli. Zadaniem elity - w jej własnym interesie - jest wznosić na wyższe poziomy potrzeby mas, gdyż w przeciwnym razie elicie grozi kastowość i zamknięcie, a co za tym idzie degeneracja i w konsekwencji upadek. Od ludzi stojących na uboczu nie należy żądać zajęcia konkretnej postawy w społecznej lub politycznej sprawie. Jedyne o co powinna zabiegać aktywniejsza część społeczeństwa to stworzenie takich warunkach, żeby ludzie żyli dobrze, czyli w poszanowaniu tradycji narodowej i chrześcijańskiej, dobra wspólnego i argumentacja, że takie życie ze względów społecznych po prostu się opłaca.
W poklęskowych analizach słychać głosy rozsądku i uświadamiania, że planowanie długofalowe jest tym co zawsze wyróżniało narodowców. Ale tej konstatacji zabrakło przede wszystkim w ostatnich latach, gdzie bieżąca polityka i okres koalicyjnego współrządzenia całkowicie zabił ideową twórczość polityczną. Ci, którzy teraz o tym mówią, wtedy nie zrobili nic by temu zapobiec, wręcz było im to na rękę. Dziś używają tego argumentu, aby osłodzić gorycz porażki i odsunąć od siebie odpowiedzialność za zmarnowaną szansę.
Ruch społeczny i ruch polityczny mogą działać równolegle i wzajemnie się nie wykluczają, lecz uzupełniają. Prymat lub przewaga jednego nad drugim związany jest z aktualną sytuacją społeczną-polityczną.
Obecna sytuacja nie daje możliwości rozwinięcia się ruchowi i partii politycznej oraz szerokiego zaangażowania społecznego w politykę narodową. Upieranie się przy stanowisku, że jest inaczej i konstruowanie na siłę czegoś, co ma krótkie widoki na przyszłość musi skończyć się kolejną porażką. Skierowanie pozostałej energii na rozwinięcie ruchu społecznego silnego jakością, a nie ilością jednostek i marginalizacja polityczno-partyjnych działań powinno stanowić paradygmat wyjścia z kryzysowej sytuacji.
Ireneusz Fryszkowski
Źródło: Artykuł ukazał się w kwartalniku Myśl.pl, numer 10, lato 2008 r.
Szanowni Czytelnicy kwartalnika „Myśl.pl”! Pojawił się już kolejny numer pisma społeczno-politycznego „Myśl.pl”. Latem 1109 roku mieszkańcy Głogowa heroicznie bronili swojego grodu. Po 900 latach Fundacja im. Bolesława Chrobrego upamiętnia te wydarzenia w… komiksie „Bohaterska obrona Głogowa 1109 roku”. Ową publikację dołączamy do egzemplarzy naszego pisma. W letnim numerze kwartalnika „Myśl.pl” podejmujemy tematykę ekologii oraz wpływu gospodarki na środowisko naturalne. Zaproszeni przez nas naukowcy (teoretycy i praktycy), eksperci, politycy, przedstawiciele rządu oraz ruchów ochrony środowiska przedstawiają w Ankiecie swoje opinie nt. energii przyszłości. Nasi publicyści przybliżają zagadnienia ochrony przyrody i globalnego ocieplenia. Mówi się, że 20 lat temu upadł komunizm. Spadł na cztery łapy – dodają niektórzy. Specjalnie dla nas Ján Čarnogurský – były premier Republiki Słowackiej – w eseju „Wyznanie wiary byłego dysydenta” snuje refleksję na temat stosunku do wiary w czasach komunizmu i dziś. Na łamach kwartalnika „Myśl.pl” znajdą Państwo raport podsumowujący niedawno zakończoną kadencję Parlamentu Europejskiego. Gorąco zachęcamy do lektury artykułów historycznych. Przypominamy o przypadającej w tym roku o 90. rocznicy traktatu wersalskiego; przybliżamy także prawdziwą historię jeńców bolszewickich w polskiej niewoli. Polecamy Państwu lekturę interesujących wywiadów. O Janie Gwalbercie Pawlikowskim rozmawiamy z jego prawnuczką Różą Thun. Na temat ekologii i gospodarki wypowiada się na naszych łamach Robert Gwiazdowski. Rafał Ziemkiewicz przedstawia swoje spojrzenie na politykę, historię, zdradza również plany wydawnicze. W Archiwum znajdą Państwo fragmenty rozprawy Jana Gwalberta Pawlikowskiego „Kultura a natura” – pierwszego polskiego całościowego manifestu ochrony przyrody, opublikowanego w 1913 r. na łamach „Lamusa”. Zapraszamy do lektury, Redakcja kwartalnika „Myśl.pl” Spis treści Sławomir Pszenny Nie tylko dla zielonych Ankieta „Myśl.pl” Stanisław Gawłowski, prof. dr Andrzej Z. Hrynkiewicz, Zbigniew Kamieński, Zbigniew Michniowski, prof. dr hab. inż. Janina Molenda, Mieczysław Sawaryn, Wojciech Stępniewski, prof. dr hab. Jan Szyszko, dr hab. Krzysztof Wieteska, Maciej Woźniak dr inż. Elżbieta Dusza Ekologia niejedno ma imię Tomasz Piądłowski Polska atomowa dr Tomasz Teluk Upadek mitu Robert Wit Wyrostkiewicz O mitologii efektu cieplarnianego „Zieloni” to współcześni luddyści Wywiad z dr. hab. Robertem Gwiazdowskim Dokumenty „Myśl.pl” Stanowisko Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk w sprawie zagrożenia globalnym ociepleniem Krzysztof Janowicz Ochrona środowiska na poligonach Szacunek dla Tatr Wywiad z dr. inż. Pawłem Skawińskim Ochrona przyrody na Roztoczu Wywiad ze Zdzisławem Strupieniukiem Robert Wit Wyrostkiewicz Ojciec polskiej ekologii Płótna Matejki nie nadają się na worki do mąki Wywiad z Różą Thun Archiwum „Myśl.pl” Jan Gwalbert Pawlikowski Kultura a natura Ireneusz Fryszkowski Antykomunizm. Sentymentalna idea bez szans Wywodzę się z endeckiej tradycji Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem dr Ján Čarnogurský Wyznanie wiary byłego dysydenta Marek Wojnarowski Interes krajowy czy frakcyjny? Arkadiusz Meller Co niszczy Amerykę? Szczepan Ostrowski 90. rocznica traktatu wersalskiego Marcin Olbrycht Filozoficzny hit eksportowy prof. dr hab. Bogumił Grott Ukraiński nacjonalizm integralny Paweł Janicki Między prawdą a „Pravdą” Andrzej Krzystyniak Narodowe Siły Zbrojne a koncepcja dwóch wrogów Rafał Wiechecki Mecenas Krzemiński odszedł do domu Ojca Bogusław Szwedo Sanitariuszka „Ania” Patronaty „Myśl.pl” Konserwa Epilog „Myśl.pl”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka