Przeczytałem całe mnóstwo wypowiedzi na temat "sprawy kataryny". I czyatając wielu autorów przypomina się to powszechne szastanie w czasach budowy IV RP zdaniem "Prawda nas wyzwoli". I widzę teraz u wielu relatywizm jaki stosują w swoich ocenach.
Ja zawsze warunkowałem twierdzenia typu o tej prawdzie co zawsze wyzwala. Ale wielu z tych, którzy jeszcze niedawno pisali, że jak kto uczciwy to nie ma nic do ukrycia i ujawniając różne rzeczy na jego temat nic sie właściwie nie robi złego, dziś są święcie oburzeni na Dziennik. (słusznie zreszta moim zdaniem). Ale stosując jednakowe standarty może powinni napisać: "kataryno, jawność przede wszystkim. Czy pisałaś złe rzeczy, nieprawdę, manipulowałaś? Nie? Więc prawda cię wyzwoli. Nic się nie stało przecież"
Dlaczego tak nie piszą? Dlaczego klaskali, gdy innych odzierano nie tylko z prywatności ale i z godności pod często ledwo pretekstem? Dlaczego nie bronią jawności i prawdy? Przecież życie jest takie proste i łatwe do jednoznacznej, bezkompromisowej oceny.
Inne tematy w dziale Rozmaitości