wiesława wiesława
2995
BLOG

Żołnierz NSZ ocalony przez Juliana Tuwima

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

W 2017 roku na terenie byłego Aresztu Śledczego w Warszawie-Mokotowie przy ul. Rakowieckiej rozpoczęło działalność Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.  

W okresie komunistycznego terroru w tym więzieniu, poza przetrzymywaniem zatrzymanych osób, prowadzono przesłuchania, przygotowywano akty oskarżenia i toczyły się rozprawy sądowe. Wykonywano również wyroki śmierci, głównie poprzez strzał w tył głowy. Zamordowanych więźniów chowano potajemnie m.in. na Służewie i przy murze Cmentarza Komunalnego na Powązkach, w tzw. kwaterze „Ł”. W więzieniu mokotowskim w okresie terroru komunistycznego zamordowano na podstawie orzeczeń opresyjnych sądów wojskowych ok. 350–400 osób. Szacuje się, że blisko tysiąc innych zamęczono w trakcie śledztwa.

8 kwietnia 2022 roku na terenie Muzeum przy ul. Rakowieckiej została odprawione nabożeństwo Drogi Krzyżowej, w którym uczestniczyło około 200 osób. Wśród uczestników tego nabożeństwa było wielu członków rodzin więźniów politycznych PRL, m.in. córka rotmistrza Pileckiego. Nabożeństwo miało wyjątkowy charakter, bowiem stacje „Drogi Krzyżowej za murami Rakowieckiej” zostały rozmieszczone w różnych zakątkach byłego więzienia, a rozważania kolejnych stacji były oparte na więziennych wspomnieniach Żołnierzy Wyklętych, więzionych na Rakowieckiej a także w innych więzieniach.

Przy jednej ze stacji rozważano fragment wiersza „Egzekucja” Jerzego Kozarzewskiego, żołnierza Narodowych Sil Zbrojnych, więźnia Aresztu Śledczego przy Mokotowskiej od listopada 1945 r. do września 1946 r.:  

Tyżeś to wybrał drogę, która mnie przywiodła

pod bezimienną ścianę, skąd mnie śmieciem zbiorą.

Tyżeś to wybrał chwilę, bym nie widząc godła

umiał krzyż Twój powtórzyć bez cienia oporu.

Tyżeś to wybrał ciszę – tę przed salwą ciszę –

bym mógł, jeśli bym zechciał, wielki głos Twój słyszeć.

 I oto stoję Panie z człowieczą niezgodą

dla Twojego wyboru mojej boskiej drogi.

I nie umiem w Twej woli znaleźć się swobodą

tak, by mnie bez przymusu, lotne, niosły nogi.

I zwieszam się nadzieją w próżni pocieszenia,

że przejdą po mnie lepsze, zdrowsze pokolenia.

Broń chrzęści za plecami. Czyż aż tego trzeba,

żeby spojrzeć prawdziwie w głąb Twojego nieba...

O daj mi Panie siłę w tej ostatniej chwili

bym umiał Ci zawierzyć, że mym wypełnieniem

wszyscyśmy się do Ciebie o krok przybliżyli

i nie odchodząc ziemi opuścili ziemię.

I odpłać mi pewnością wielkość zawierzenia,

a pytające słowa – czystością milczenia.

I dozwól, bym krwią obmył ciemną buntu plamę

Amen


Jerzy Kozarzewski urodził się 21 października 1913 r. w miejscowości Trawniki (woj. lubelskie) w rodzinie inteligenckie - ojciec, Zbigniew Kozarzewski, był inżynierem chemikiem, matka Janina Kozarzewska z domu Łempicka nauczycielką języków obcych. Ojciec zmarł w 1916 r.

W 1923 r. rodzina Kozarzewskich zamieszkała w Piotrkowie Trybunalskim, w domu Marii Łempickiej, córki Ksawerego Norwida, najmłodszego brata poety Cypriana Kamila.

W 1931 r. Jerzy Kozarzewski ukończył Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie Trybunalskim, następnie podjął studia w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie. Podczas studiów związał się ze środowiskiem Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR), utworzonego w kwietniu 1934 r. Występował jako prelegent na wiecach i zebraniach studenckich. Był też członkiem głęboko utajnionej Organizacji Polskiej.

Po ukończeniu studiów i uzyskaniu dyplomu odbył służbę wojskową w 5 Pułku Strzelców Podhalańskich. W 1937 r. pracował w firmie wydawniczej M. Arct i Spółka w Warszawie w dziale redakcyjnym; od 1938 r. w Zakładach Zbrojeniowych w Stalowej Woli (wchodzących w skład Centralnego Okręgu Przemysłowego).

We wrześniu 1939 r. był żołnierzem 43 Pułku Strzelców Kresowych w Równem. Dostał się do niewoli sowieckiej, ale udało mu się uciec z transportu; powrócił do domu swojej matki w Piotrkowie Trybunalskim. W grudniu 1939 r. wstąpił do Organizacji Wojskowej Związek Jaszczurczy, która współtworzyła Narodowe Siły Zbrojne (organizację powołaną do życia 20 września 1942 r.) . Organizacje te reprezentowały nurt narodowo-radykalny polskiej konspiracji niepodległościowej. Posługiwał się pseudonimem „Konrad”. Zajmował się działalnością propagandową oraz kolportażem prasy konspiracyjnej; redagował Biuletyn Radiowy z informacjami pochodzącymi z nielegalnego nasłuchu radiowego.

W sierpniu 1942 r., po wpadce jednego z lokali konspiracyjnych, zagrożony aresztowaniem Jerzy Kozarzewski opuścił Piotrków Trybunalski i przeniósł się do Krakowa, gdzie został szefem propagandy NSZ w okręgu krakowskim.

W 1943 r. zawarł małżeństwo z z Magdaleną Bojanowską, studentką medycyny i pielęgniarką zatrudniona w Radzie Głównej Opiekuńczej,  i zamieszkał w Warszawie.

Uczestnik powstania warszawskiego. W czasie Powstania Warszawskiego Kozarzewscy dostali się do obozu przejściowego w Pruszkowie. Magdalena oczekująca wkrótce narodzenia dziecka została zwolniona i dotarła szczęśliwie do Piotrkowa, natomiast Jerzy Kozarzewski trafił do KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer 195705, a następnie do KL Mauthausen.

5 maja 1945 r. armia amerykańska wyzwoliła KL Mauthausen. Jerzy Kozarzewski dotarł najpierw do Murnau w Bawarii, gdzie dowiedział się, że niedaleko Pilzna stacjonuje Brygada Świętokrzyska NSZ. Jerzy Kozarzewski dołączył do BŚ - został oficerem oświatowym i redaktorem naczelnym pisma brygadowego „W marszu i boju”.

Pozostające w Bawarii kierownictwo BŚ NSZ i grupa aktywistów OP podjęły działania w celu nawiązania kontaktu z krajem. Już w czerwcu 1945 r. Jerzemu Kozarzewskiemu powierzono zbudowanie łączności z krajowym ośrodkiem Organizacji Polskiej. Po raz pierwszy Jerzy Konarzewski „Konrad” dotarł do Dowództwa NSZ i kluczowych działaczy OP w kraju w lipcu 1945 r. Ta jego podróż zaowocowała utworzeniem stałego szlaku przerzutowego na trasie Katowice–Cieszyn–Praga – Pilzno - Ratyzbona (Regensburg), nazwanego „Drogą Konrada”. Jako kurier Jerzy Kozarzewski podróżował tą trasą kilkakrotnie Polski (1945), m.in. przeprowadził na Zachód Komendanta Głównego NSZ gen. Zygmunta Broniewskiego (ps. „Bogucki”).

Jesienią 1945 r. (w październiku i listopadzie) Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego przeprowadziło masowe aresztowania członków NSZ, poprzedzone rozpracowaniem agenturalnym. Aresztowano 879 aktywnych członków NSZ, w tym około stu oficerów sztabów okręgów, obszarów i Dowództwa. Następstwem aresztowań i późniejszych procesów była dekonspiracja tajnej struktury Organizacji Polskiej.

Jerzy Kozarzewski został aresztowany 30 pażdziernika 1945 r. przez funkcjonariuszy MBP w mieszkaniu „Marcysi” (Emilii Malessy, łączniczki WiN). Początkowo przebywał w areszcie MBP na Pradze, następnie został przekazany do X Pawilonu Więzienia Karno-Śledczego na Mokotowie w Warszawie. Był przesłuchiwany przez Jacka Różańskiego, oficera NKWD i MBP,  zbrodniarza stalinowskiego o ponurej opinii.

Po wielomiesięcznym śledztwie, na przełomie lipca i sierpnia 1946 r.przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie odbył się proces „kurierów Brygady Świętokrzyskiej”. Był to pierwszy proces pokazowy żołnierzy NSZ, nazywany w prasie „Drogą Konrada”. Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób: Janina Konopacka, Jerzy Kozarzewski, Bogdan Banaszewski vel Henryk Bukowski, Sławomir Modzelewski, Jerzy Niewiadomski, Kazimierz Wiśniewski.Wszystkim postawiono zarzut zdrady państwa polskiego i szpiegostwa na rzecz obcych państw.

6 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie skazał wszystkich oskarżonych na karę śmierci, z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze, oraz przepadek mienia.

Magdalena Kozarzewska rozpoczęła walkę o życie męża. Dołożyła wszelkich starań aby dotrzeć do Bieruta i uzyskać ułaskawienie. Dwa miesiące wcześniej wrócił z emigracji do Polski Julian Tuwim i był z wielką atencją traktowany przez komunistyczne władze. Za namową Anieli Steinsbergowej, przedwojennej adwokatki i komunizującej działaczki PPS, Magdalena Kozarzewska dotarła do Juliana Tuwima, aby prosić go o interwencję u Boleslawa Bieruta. Tuwim dowiedział się wtedy, że Jerzy Kozarzewski jest poetą spokrewnionym z Cyprianem Norwidem.

Po kilkudniowym namyśle Julian Tuwim napisał list do Bolesława Bieruta, który odczytał Bolesławowi Bierutowi w Belwederze w dniu 30.08.1946 roku:  


Wielce Szanowny Obywatelu Prezydencie!

To, z czym się do Was dzisiaj zwracam, jest sprawą wielką, chyba największą, jaką mi na drodze życia los postawił. Chodzi o uratowanie człowieka − jednego człowieka i jeszcze pięciu, bo  byłoby potwornością prosić Was o łaskę dla jednego z pominięciem tamtych. Żadnego z nich nigdy nie widziałem, o żadnym z nich do niedawna nie słyszałem.

Dwa tygodnie temu zwróciła się do mnie żona jednego ze skazanych na śmierć wyrokiem Rejonowego Sądu Wojskowego w Warszawie w dniu 6 sierpnia b.r., pani Magdalena Kozarzewska, prosząc, abym moją interwencją u Was uratował życie jej męża, Jerzego Kozarzewskiego. Zgodziłem się momentalnie, na ślepo, bez namysłu, bo jakże inaczej? Zgodziłem się, chociaż zieję nienawiścią do ideologii skazanych; chociaż zbrodnie ich są dla mnie jawne; chociaż wiem, że na skutek ich działalności ginęły i giną setki ludzi. Wiem nawet, że gdyby mnie − interwenta − w łapy dostali, zamordowaliby mnie − czy oni sami czy ich poplecznicy − bez żadnego pardonu, bo jestem dla nich „Żydem i bolszewikiem”. O co jak o co, ale o sympatię dla skazanych nie można mnie posądzać. Ale z tym większą pasją, z tym większym żarem, przychodzę do Was, człowiek do człowieka, Polak do Polaka, demokrata do demokraty, i błagam Was o darowanie życia Kozarzewskiemu i pięciu innym skazanym. Od dwóch tygodni − od chwili, gdy przypadek sprawił, że mogę się przyczynić do uratowania tych ludzi − chodzę jak opętany. Nie boję się nawet wyznania, że mnie jakaś mistyczna aura otoczyła (we własnym oczywiście pojęciu) − bo gdzież ja kiedy głębiej usprawiedliwię fakt swego bytowania na ziemi niż przywróceniem życia tym, którym śmierć zajrzała w oczy? Jakimi wierszami, jaką „twórczością” osiągnę bliższy kontakt z przeznaczeniem poety? Bo cóż to jest przeznaczenie poety w tym ostatecznym, najistotniejszym znaczeniu tego słowa? Jest to czynienie dobra. To dobro nazywa się czasem pięknem, czasem wiedzą, czasem prawdą. To dobro 2 tysiące lat na próżno woła z Krzyża do ludzi.

[…]

Naszą wspólną sprawą – Waszą Prezydenta, moją, poety, i rządu sprawą będzie olbrzymi wysiłek, aby zbłąkanym, nie rozumiejącym, nawet zbrodniczym w narodzie elementom wskazywać drogi prawdy, wydobywać ich z sieci zastawionych na młodzież przez faszyzm. Kozarzewski i pozostali skazani mają ponieść śmierć za zbrodnie, których dopuścili się rok temu... Kto wie, jaki przewrót nastąpił przez ten czas w tych zamroczonych umysłach? Kto wie, czy pod kulami plutonu egzekucyjnego nie padnie jakiś skruszony grzesznik? Mój wróg polityczny, Jerzy Kozarzewski (wnuk Norwidówny), jest poetą. Wśród jego wierszy znalazłem jeden wstrząsający, który przepisuję: Egzekucja (pisane w styczniu 1944 roku).

Obywatelu Prezydencie! Mój wróg polityczny Jerzy Kozarzewski jest poetą, a w swej poezji osiągnął nie lada wyżyny: proroctwo i skruchę, zawczasu wizyjnie przeczuwalną. I chociaż w swej pokorze on, zbrodniarz przeciw Rzeczypospolitej i jej narodowi, sam prosił Boga o zmycie plamy swego buntu własną krwią − to my dwaj − człowiek wyniesiony na najwyższą w Ojczyźnie godność i drugi człowiek − ja: poeta, my dwaj nie pozwolimy, aby ziemia polska splamiła się krwią człowieka, który się tak proroczo modlił i kajał.

Kula, która by zabiła Kozarzewskiego, rykoszetem uderzyłaby w serce każdego poety polskiego.

Jeszcze słówko natury osobistej. Rodzina pani Magdaleny Kozarzewskiej, żony skazanego i matki maleńkiego dziecka, niosła w czasie okupacji pomoc mojej nieszczęsnej matce, zamordowanej później przez hitlerowców. Rodzina pani Magdaleny nie znała osobiście ani mnie, ani mojej Matki. Pomagali Jej dlatego, że moja Matka Żydówka wydała na świat polskiego poetę. Z nieznanego grobu mojej matki Męczennicy dołącza się głos do głosu syna. Prosimy Was obydwoje o łaskę dla Jerzego Kozarzewskiego.



Dzięki interwencji Tuwima wszystkim skazanym w procesie zmieniono wyroki śmierci na 10 i 15 lat więzienia. Julian Tuwim był bardzo szczęśliwy, że interwencja powiodła się i 12 września 1946 r. napisał list do matki Jerzego Kozarzewskiego:

Warszawa, 12.IX.1946

Wielce Szanowna Pani

Z całego serca dziękuję za Jej piękny, przejmujący list. Głęboko wzruszyła mnie wzmianka o mojej Matce-męczennicy, zamordowanej przez niemieckich faszystów. Nie wiem nawet, gdzie Jej grób. Cała więc ziemia polska stała się grobem mojej najukochańszej Matki. W czasie mojej interwencji u Prezydenta Bieruta powołałem się m.in. na ten grób nieznany: że i stamtąd płynie prośba o darowanie życia synowi Pani. Bo wiedziałem, że gdyby Ona żyła, to szedłbym do Prezydenta z Jej błogosławieńst-wem. Mam jednak prośbę do Pani, tylko jedną: przed Krzyżem, reprezentującym wcieloną a umęczoną miłość, niech się Pani pomodli za spokój duszy Adeli Tuwimowej, mojej Matki − żydówki, która mnie tak wychowywała, jak gdyby przeczuwała, że Jej syn będzie w przyszłości polskim poetą.

Życzę Pani dużo szczęścia.

(-) [podpis nieczytelny] Julian Tuwim .


Zawarta w liście do Bieruta informacja o pomocy świadczonej podczas wojny przez rodzinę Magdaleny Kozarzewskiej matce Juliana Tuwima, nie jest prawdziwa. Zdaniem Mariusza Urbanka, autora biografii Juliana Tuwima, poeta „zaangażował cały swój autorytet, dobierał argumenty, które powinny były komunistycznego satrapę przekonać […]uznał, że dobrze zabrzmi, gdy będzie mógł napisać: „Z nieznanego grobu mojej Matki Męczennicy dołącza się głos do głosu syna: prosimy Was obydwoje o łaskę dla Jerzego Kozarzewskiego".

Julian Tuwim nie znał życiorysów pozostałych podsądnych skazanych w procesie kurierów BŚ. Gdyby je znał, to z pewnością wykorzystałby jako argument, że por. Sławomir Modzelewski „Lanc” wraz z matką ukrywali i ocalili kilka osób narodowości żydowskiej (w 1990 r. oboje otrzymali od Instytutu Yad Vashem dyplom „Sprawiedliwy wśród narodów świata”).

Jerzy Kozarzewski i pozostali skazani w procesie kurierów Brygad Świętokrzyskiej nie byli jedynymi żołnierzami NSZ uratowanymi przez Juliana Tuwima, który kilka razy zwracał się do Bieruta z prośba o ułaskawienie żolnierzy podziemia niepodleglościowego. Jednym z nich był Mirosław Ostromęcki „Orski”, kierownik Biura Informacji Dowództwa NSZ. Aresztowany 1 października 1945 r. został skazany na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie. Podczas okupacji Mirosław Ostromęcki wraz z zoną Heleną w swoim domu we Włochach pod Warszawą ukrywali Żydów, m.in. Julię Berlę, bratanicę Anieli Steinsbergowej. Również w jego przypadku interwencja Tuwima okazała się skuteczna - udało się uzyskać zamianę kary śmierci na karę 15 lat więzienia.



***

Ułaskawionemu przez Bieruta Jerzemu Kozarzewskiemu sąd zamienił wyrok śmierci na dziesięć lat ciężkiego więzienia (Mokotów, Rawicz, Wronki), z czego trzy spędzone w pojedynczej celi, bez żadnej możliwości kontaktu ze światem, bez gazet, ołówka, papieru. Jeden raz w miesiącu pozwalano mu napisać do domu - przesyłał wówczas także wiersze, zapisane w pamięci.

Wyszedł na wolność 3 października 1955 r.,po odbyciu pełnej kary, i pojechał do Nysy, gdzie czekały na niego cztery kobiety: żona, matka, teściowa i jedenastoletnia córka.

W Nysie jego żona Magdalena pracowała jako lekarz pediatra w Szpitalu Miejskim. W 1951 r. jako młoda, niezwykle obiecująca asystentka wybitnego pediatry, profesora Bogdanowicza, dostała nakaz pracy na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Była to niewątpliwie kara za to, że jest żoną „wroga” i że sama jest „politycznie podejrzana”.

Jerzy Kozarzewski nie mógł otrzymać pracy odpowiadającej jego kwalifikacjom i zainteresowaniom. Ówczesne władze wyraziły zgodę na objęcie posady księgowego w szpitalu miejskim w Nysie.

W 1957 roku od podstaw stworzył Ognisko Muzyczne, przy którym w latach 1959–1962 działało także przedszkole muzyczne. Rozpoczął przygotowania do adaptacji zabytkowego kolegium św. Anny przy Rynku Solnym na Szkołę Muzyczną. Podjął zaoczne studia, przygotowując się do objęcia stanowiska dyrektora tej tworzącej się placówki. Jednak władze miasta nie wyraziły zgody na taką nominację i skierowały go do pracy przy inwestycjach miejskich.

Na wolności zaczyna odtwarzać z pamięci wiersze stworzone za kratami, pisze również nowe. Niestety, bez możliwości publikacji ponieważ „nie było w wierszach pierwiastków społecznych”.

Jerzy Konarzewski do końca PRL-u był represjonowany, inwigilowany i był obywatelem drugiej kategorii ze względu na kary dodatkowe tj. pozbawienie praw publicznych i obywatelskich.

11 czerwca 1956 r. SB założyło sprawę operacyjną kryptonim „Zdecydowany”, w ramach której kontrolowano korespondencję Jerzego Kozarzewskiewgo, podsłuchiwano i rejestrowano rozmowy telefoniczne. Prowadzenie tej sprawy zakończono po 12 latach, 19 grudnia 1968 r.

W 1992 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił w całości wyrok skazujący Jerzego Kozarzewskiego. Przestał być obywatelem drugiej kategorii.

Również w 1992 r., mając 79 lat, debiutował tomikiem wierszy Dar codziennościDwa lata później ukazał się jego poetycki przewodnik po Nysie – „Ślady z kamieni” (1994).  

Poezja więzienna, podobnie jak i wiersze młodzieńcze z lat wojny i okupacji zostały uznane za zaginione. Podczas popowodziowych porządków w domu poety w 1997 roku, syn odnalazł pudełko zawierające maszynopisy i rękopisy poety. Uratowane wiersze ukazały się 1999 roku w tomiku "Późne żniwo" , wydanym nakładem rodziny w dziesięciu bibliofilskich egzemplarzach. Drugie wydanie tego tomiku, z posłowiem Michała Głowińskiego, ukazało się w 2001 roku dzięki pomocy finansowej Urzędu Miejskiego w Nysie.

Po 1990  r. Jerzy Kozarzewski zaczął brać udział w środowisku kombatantów NSZ, publikował w piśmie NSZ „Szaniec Chrobrego”. Zabrał głos w dyskusji o NSZ prowadzonej w „Gazecie Wyborczej” w latach 1992-1993, podczas której żołnierze NSZ byli oskarżani m.in. o mordowanie Żydów podczas Powstania Warszawskiego. W emocjonalnym liście opublikowanym 26 marca 1993 r. Jerzy Kozarzewski napisał: „Zaliczenie mnie, członka organizacji niepodległościowej do grona oprawców polskich Żydów, traktuję jako zniewagę. "

Z okazji 80 rocznicy urodzin Jerzy Kozarzewski został uhonorowany przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Polonia Restituta, otrzymał też honorową odznakę Zasłużony dla Ziemi Nyskiej.

Zmarł 1 lutego 1996 roku. Pochowany jest w grobowcu rodzinnym na Powązkach w Warszawie.  

Pamięć o Jerzym Kozarzewskim przetrwała wśród mieszkańców Nysy. M.in. jest patronem Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Nysie przy ul. T. Kościuszki, jego imię nosi jedna z ulic miasta.

27 kwietnia 2002 r. z okazji 40-lecia Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia w Nysie sali koncertowej nadano imię Jerzego Kozarzewskiego. W Bibliotece Miejskiej, Nyskim Domu Kultury odbywają się spotkania z Jego poezją.



***

Decyzja Juliana Tuwima o powrocie do kraju została źle przyjęta przez polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Poetę krytykowali jego koledzy skamandryci: Kazimierz Wierzyński i Jan Lechoń, oraz Mieczysław Grydzewski, redaktor przedwojennych „Wiadomości Literackich”. Także Marian Hemar nie potrafił zrozumieć, dlaczego po wojnie poeta stanął w pierwszym szeregu entuzjastów nowego ustroju, chociaż przedwojennego Tuwima komunizm mierził i przerażał chamstwem i barbarzyństwem.

Również w kraju pisarze z zawiścią patrzyli na warunki materialne jakie władze komunistyczne stworzyły poecie (mieszkanie w Alei Róż w Warszawie, willa z ogrodem w Aninie, wysokie nakłady książek).

Julian Tuwim niewiele napisał po powrocie do kraju - kilkanaście wierszy na zamówienie komunistycznej propagandy. Zdaniem Hemara:

„Julian Tuwim umarł w chwili kiedy wstąpił na statek wiozący go na bierutową służbę. Był umarły w chwili, kiedy w Gdyni witała go „radziecka czołówka artystów baletu". Zbrodnia jego zdrady jest w tym, że po powrocie do Kraju nie napisał ani jednego wiersza dobrego, ani jednego wiersza, którego nie potrafiłby napisać byle kto, byłe wierszokleta, byle sowiecki chałupnik. […] Geniusz Tuwima nie wrócił do kraju na służbę u wroga.”

Ocena Aleksandra Wata, który podczas wojny doświadczył sowieckiego piekła, była bardziej wyważona. Zdaniem Aleksandra Wata, nikt, kto sam nie przeżył stalinizmu, nie ma moralnego prawa Tuwima ani potępiać, ani usprawiedliwiać. I dodał: „Ta głowa przeważy na szali ostatecznej". Głowa Jerzego Kozarzewskiego. A także innych osób uratowanych przez Juliana Tuwima od strzału w potylicę w mokotowskim więzieniu.


***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. Piotr Chrzczonowicz, Wspomnienie o Jerzym Kozarzewskim, poecie, prawnuku Norwida, Studia Norwidiana, 15-16, 1997-1998, s.65-71

2. Magdalena Kozarzewska, Salus rei publicae suprema lex, Teksty Drugie 2002, nr 3 (75), s. 257-264, http://tekstydrugie.pl/wp-content/uploads/2016/06/e27ca3e6bf1524af4b52e857d03a63fa.pdf

3. Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony bluźnierca, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013

4. Wojciech J. MuszyńskI, Sprawiedliwy z ONR Falanga, Biuletyn IPN,  nr 11 (2010), s. 97-101.

5. Jerzy Kozarzewski W imię pojednania [w:] Gazeta Wyborcza 26 marca 1993 r.

6. http://www.psm.nysa.com.pl/JerzyKozarzewski.htm

7. http://www.klubliterackibrzeg.pl/2012/10/jerzy-kozarzewski-najazd-poetow-na-zamek-piastow-2012/

8. Marian Hemar, Tuwim [w] Awantury w rodzinie, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1994, s. 15-20


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura