miepaj miepaj
206
BLOG

Wielka metafizyczna opowieść nauki (cz. VI)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Phillip E. Johnson
 
Wielka metafizyczna opowieść
 
nauki (cz. VI)
 
 
 
 
Panujące w Ameryce rozumienie religii [1]
 
W Stanach Zjednoczonych nie ma panującego państwowego kościoła, ale istnieje (i zawsze istniała) panująca, a przynajmniej dominująca filozofia religijna, sposób myślenia o religii. Dla naszych celów możemy zdefiniować religię jako sposób myślenia o sprawach ostatecznych. Religia odpowiada każdemu na pytania typu: jak i dlaczego my (i wszystko inne) zaistnieliśmy, czy Stwórca nadał życiu jakiś cel, czy też my sami go określamy, oraz czy zostawił nam jakąś niezawodną wiedzę o świecie i o nas samych. Powszechnie przyjęte odpowiedzi na te pytania stanowią panującą w społeczeństwie filozofię religijną, dominujący w danej kulturze sposób myślenia o sprawach religijnych. Nie ma niczego złego czy sprzecznego z konstytucją w istnieniu de facto panującej publicznej filozofii, dotyczącej problemów religijnych. Filozofia panuje nie w tym sensie, że posiada formalną moc prawną, czy że odstępcy są na mocy prawa karani, ale w tym sensie, że dostarcza filozoficznej bazy dla opracowywania prawa i powszechnej edukacji. Treść panującej filozofii często może być kontrowersyjna i z czasem może ulegać przemianom, ale coś w jej rodzaju musi istnieć, bo w przeciwnym wypadku rządy stałyby się niespójne czy wręcz chaotyczne. W jakiejś kulturze może się na przykład zachęcać uczennice, by w przyszłości stały się matkami i gospodyniami, podczas gdy inna kultura może nakłaniać je do odrzucenia tradycyjnych stereotypów związanych z płcią i do podejmowania pracy w zawodach, które wcześniej uważane były za typowo męskie. Poparcie dla danej opcji odzwierciedla panującą w społeczeństwie filozofię dotyczącą natury ludzkiej i miejsca, jakie powinni w nim zajmować przedstawiciele danej płci. Podobnie każde społeczeństwo, które zarządza publicznym systemem szkół, musi mieć jakąś konkretną politykę dotyczącą moralności seksualnej, nawet jeśli polityka ta polega na pozwalaniu nastolatkom, by sami dokonywali wyborów. Nawet relatywizm jest wyborem jakiejś polityki i opiera się na założeniach dotyczących rzeczywistości.
 
Zmiany w filozofii religijnej
 
W drugiej połowie dwudziestego wieku filozofia religijna panująca w Stanach Zjednoczonych uległa drastycznej przemianie. W dziewiętnastym wieku niemal wszyscy Amerykanie zakładali, że protestancka wersja chrześcijaństwa jest prawdziwa, przynajmniej w ogólności. Żołnierze maszerowali w rytmie „Battle Hymn of the Republic,” pieśni, która dziś zapewne byłaby zakazana w większości szkół publicznych, sędziowie zaś bez zakłopotania odwoływali się do zasad chrześcijaństwa i Biblii jako podstaw porządku prawnego. Gdy stan Utah przyłączył się do Unii, mormoni nie musieli zmieniać swej teologii, ale musieli zrezygnować z poligamii, ponieważ państwo chrześcijańskie nie może akceptować takiej praktyki. Zwykli obywatele zdobywali znaczną część swej wiedzy w szkołach kościelnych lub publicznych, które były w bardzo dobrych stosunkach z protestantyzmem.
 
Stopień, w jakim ta zdominowana przez protestantyzm kultura była tolerancyjna wobec takich grup jak katolicy czy żydzi, różnił się w zależności od miejsca i czasu, ale w kwestiach moralności nie było specjalnie dyskusji, gdyż protestanci, katolicy i żydzi byli zgodni, jeśli chodzi o tradycję pochodzącą z Biblii. Mieli na przykład różne doktryny odnośnie rozwodów, ale panowała powszechna zgoda, że rozwód jest czymś złym i społecznie oraz prawnie powinno się od niego odwodzić. Można było kwestionować mnóstwo szczegółowych spraw, ale panowała niemal pełna zgoda, że Biblia i tradycja judeochrześcijańska dostarczyła podstaw dla prowadzenia takich dyskusji.
 
Dziś sprawy mają się zupełnie inaczej. Wiele osób powiedziałoby, że przeszliśmy od de facto systemu religijnego do neutralnej postawy względem religii, ale jak powiedziałem, taki opis obecnej sytuacji jest powierzchowny i mylący. W rzeczywistości nastąpiło zastąpienie starej panującej filozofii religijnej przez nową. Tak jak poprzednia, ta nowa filozofia jest tolerancyjna tylko do pewnego miejsca, a konkretnie tego, w którym może być zagrożone jej własne prawo do rządzenia społeczeństwem.
 
W pełny i opisowy sposób nazwałbym tę nową przyjętą filozofię religijną Ameryki końca dwudziestego wieku „naukowym naturalizmem i liberalnym racjonalizmem.” Gdybym chciał wygodnej etykietki, skróciłbym to nieco zawiłe określenie i nazwał tę rządzącą filozofię po prostu „naturalizmem” czy „modernizmem.” Modernizm jako postawa intelektualna zaczyna się od momentu, w którym ludzie zdają sobie sprawę, że Bóg naprawdę jest martwy i że ludzkość pozostawiona jest sama sobie.
 
Naturalizm jest doktryną metafizyczną, co oznacza po prostu, iż stanowi pewien podstawowy pogląd na to, co ostatecznie jest, a co nie jest rzeczywiste. Zgodnie z naturalizmem ostateczną rzeczywistością jest przyroda, która składa się z podstawowych cząstek stanowiących to, co nazywamy materią i energią, oraz prawa przyrody, które rządzą zachowaniem tych cząstek. [2] Sama przyroda jest ostatecznie tym, co istnieje, przynajmniej na tyle, na ile nas to dotyczy. Innymi słowy, przyroda jest trwale zamkniętym systemem materialnych przyczyn i skutków, na które nie może wpłynąć nic z zewnątrz jej samej – na przykład Bóg. Stąd mówić o czymś „nadnaturalnym,” to mówić o wytworze wyobraźni, zaś wiara w jakieś wymyślone wszechwładne byty uznawana jest za przesąd.
 
Naturalizm daje pierwszeństwo do opisu rzeczywistości naukom przyrodniczym, bowiem wszystko to, co ponad bezpośrednią obserwację wiemy o przyrodzie, jest wytworem badań naukowych. Nauka może nie być w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania, przynajmniej obecnie, ale niektórzy spośród najbardziej wizjonerskich naukowców już mówią o „teorii wszystkiego” czy o „ostatecznej teorii”, która wyjaśni w zasadzie całą przyrodę, a więc rzeczywistość. Ponieważ (w tym ujęciu) nauka jak dotąd jest naszym najbardziej niezawodnym źródłem wiedzy, to cokolwiek stoi w sprzeczności z wiedzą naukową, musi być błędne, a to, co jest w zasadzie niedostępne badaniu naukowemu, musi być nierzeczywiste. Można powiedzieć, że wszelka nadnaturalna rzeczywistość czy nienaukowa wiedza są „niematerialne”, mając na myśli to, że rzeczywistość, której dotyczy ta wiedza, nie jest zbudowana z materii i nie stanowi przedmiotu naszych dociekań.
 
Naturalizm naukowy, który właśnie opisałem, dostarcza kulturze modernistycznej obrazu rzeczywistości. Liberalny racjonalizm, ta druga połowa równania, dostarcza poglądów etycznych i społecznych. Każdy się zgodzi, że polityka rządowa w takich sprawach jak prawo i edukacja powinna mieć racjonalną podstawę. Racjonalność [3] to jednak coś więcej niż logika, ponieważ logika jest jedynie pewnym sposobem przechodzenia od przesłanek do wniosków. Logika operuje na założeniach metafizycznych, czy też obrazach rzeczywistości i w zależności od punktu wyjścia prowadzi w odmiennych kierunkach.
 
Przez długi okres historii cywilizacji zachodniej prawodawcy zakładali, że właściwy kierunek moralny znajdują w Biblii i w religijnych tradycjach, bazujących na Biblii. Jednak z naturalistycznego punktu widzenia Bóg Stwórca, o którym mówi Biblia, jest w każdym calu tak samo nierzeczywisty jak bogowie Olimpu, a nakazy nierealnego bóstwa są tylko nakazami starożytnych kapłanów. Takie ludzkie przykazania, wyprowadzone z uwarunkowań i problemów prymitywnych społeczności, nie mogą dostarczyć autorytatywnej pomocy pedagogom i prawodawcom nowoczesnego [4] społeczeństwa, którzy wykształceni zgodnie z nowoczesną wiedzą naukową są przypuszczalnie o wiele lepiej poinformowani niż ich odlegli przodkowie.
 
Nie oznacza to, że nakazy dane rzekomo przez Boga, takie jak dziesięcioro przykazań, muszą być nieracjonalne – niektóre z nich mogą być ugruntowane w doświadczeniu. Oznacza to jednak, że zasady przednowoczesne muszą być oceniane zgodnie z zasadami racjonalności naturalistycznej. W ten sposób kultura nowoczesna pozostawia zakaz kradzieży i zabijania, pozostawia dzień święty jako jedynie dzień odpoczynku, odrzuca nakaz „nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” jako bezsensowny i w ambiwalentny sposób podchodzi do sprawy cudzołóstwa oraz nakazu szacunku dla rodziców. Cudzołóstwo może na przykład być szkodliwe dla relacji międzyludzkich i łamać zawartą umowę. W tym wypadku jednostka powinna unikać go z powodów świeckich, ale potępianie cudzołóstwa jedynie dlatego, że Bóg go zakazał, jest w nowoczesnym świecie czymś irracjonalnym.
 
Naturalistyczny racjonalizm prowadzi do modernistycznego społeczeństwa z socjalistyczną czy też liberalną moralnością. Pierwszy system zaczyna od potrzeb społeczeństwa lub rządu; ten drugi zaczyna od potrzeb jednostki. Ponieważ ideologia socjalistyczna przeżywa trudny okres, a główny przedmiot mojego zainteresowania stanowi indywidualistyczna kultura Ameryki końca dwudziestego wieku, to dla obecnych celów ważniejsza jest analiza alternatywy liberalnej.
 
Samo pojęcie „liberalny”niesie jednak ze sobą nieuchronnie pewne zamieszanie, gdyż jest w Ameryce często używane w sposób wskazujący na partię polityczną. Postawę broniącą znacznego udziału rządu w finansowaniu programów społecznych określa się jako liberalną, podczas gdy żądania większego zaufania do wolnego rynku nazywa się konserwatywnymi, nawet gdy ci tak zwani konserwatyści optują za radykalnymi zmianami, a liberałowie bronią istniejących struktur władzy.

(c.d.n.)


[1] Książka Roya A. Clousera, The Myth of Religious Neutrality: An Essay on the Hidden Role of Religious Belief in Theories (Notre Dame 1991), jest ważnym uzupełnieniem dotyczącym tematyki tego rozdziału, jak i pozostałych fragmentów mojej książki. Książka Clousera jest przeznaczona dla profesjonalistów, a moja dla szerokiego grona czytelników. Clouser używa słowa religijny tam, gdzie ja staram się powiedzieć metafizyczny. Swe analizy odnosi on do innego zakresu problemowego. Ogólnie mówiąc odnoszę wrażenie, że w bardzo dużym stopniu jesteśmy ze sobą zgodni.
[2] „Naturalizm” jest podobny do „materializmu”, doktryny stwierdzającej, że materia stanowi podstawę całej rzeczywistości. Wolę używać tego pierwszego terminu, ponieważ pozwala uniknąć zamieszania związanego z rozróżnieniem, z jakim mamy do czynienia w potocznym języku, na materię i energię (obie pierwotnie składają się z niezwykłych pod pewnymi względami cząstek badanych przez fizyków cząstek elementarnych). Co więcej, fizycy cząstek elementarnych piszą i mówią czasami w taki sposób, jak gdyby tym, co stanowi tę podstawową rzeczywistość, nie były same cząstki, ale wielka zunifikowana teoria, która wyjaśnia ruchy i oddziaływanie pomiędzy tymi cząstkami. Kluczową sprawą jest, że zarówno materialiści, jak i naturaliści twierdzą, że „wszystko, co istnieje,” to przyroda, która jest bezmyślna, a w jej istnieniu nie ma żadnego celu. To odróżnia naturalizm od panteizmu (wszystkim, co istnieje, jest Bóg tożsamy z przyrodą) i teizmu (Bóg stworzył przyrodę dla jakiegoś celu).
[3] (Przyp. tłum.) W tym miejscu, jak i następnych, gdzie używam określenia „racjonalność” wraz z jego odmianami, Johnson posługuje się słowem „reason”. Racjonalność oznacza więc tutaj tyle, co zgodność z rozumem, rozsądkiem.
[4] (Przyp. tłum.) Angielskie słowo „modern” od którego pochodzi określenie „modernizm” (ang. „modernism”) tłumaczy się jako „modernistyczny”, ale też „nowoczesny”. W dalszej części będę używał tych terminów zamiennie.
miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Technologie